Nowonarodzone Szczęście 🌺🌼🌸

newsempire24.com 2 tygodni temu

Proszę, przestań pan chodzić za mną krok w krok! Mówiłam już, iż jestem w żałobie po mężu. Niech mnie pan nie prześladuje! Boję się pana! podniosłam głos.

Pamiętam, pamiętam Ale mam wrażenie, iż ta żałoba to bardziej pani własna. Wybaczcie mój wielbiciel nie dawał za wygraną.

Przyjechałam do sanatorium, żeby odpocząć. Pragnęłam ciszy i śpiewu leśnych ptaków, a nie natrętnych zalotów. Mój mąż zmarł nagle. Potrzebowałam czasu, by pogodzić się z tą stratą.

Razem z mężem, Wojtkiem, zaczęliśmy remont mieszkania, oszczędzaliśmy, odmawialiśmy sobie wszystkiego, a tu nagle Wojtkowi zrobiło się słabo, karetka nie zdążyła pomóc. To był drugi zawał. Po pogrzebie zostałam sama bez drugiej połówki i bez wyremontowanego mieszkania. Za to z dwoma nastoletnimi synami. Ręce mi opadły. Jak przez to przejść?

W pracy zaproponowali mi voucher do sanatorium. Opierałam się. Nie chciałam choćby wychodzić z domu. Koledzy nalegali:

Nie jesteś pierwszą wdową i nie ostatnią. Masz dzieci. Trzeba żyć! Jedź, Kasia, ochłoń, uporządkuj myśli.

Więc pojechałam, choć z ciężkim sercem.

Minęło czterdzieści dni od śmierci męża. Ból nie ustępował.

W sanatorium zamieszkałam z wesołą dziewczyną, Basią. Promieniowała radością, co mnie irytowało. Nie chciałam dzielić się z nią swoim smutkiem. Po co miałaby to słuchać?

Do Basi zalecał się animator. Wiadomo, w takich miejscach pełno samotnych, rozwiedzionych lub żałobników. Mnie nie oszukasz Przestrzegałam Basię przed nim. Pewnie żonaty, może choćby po raz trzeci.

Basia się tylko śmiała:

Oj, nie straszcie, Kasia! Jestem już doświadczona

I doświadczona wieczorami znikała na randki. Ja przez tydzień nie wychodziłam z pokoju. Czytałam książkę, nie pamiętając o czym, wpatrywałam się w telewizor, nie widząc ekranu.

Pewnego ranka obudziłam się w dobrym nastroju. Wyjrzałam przez okno cudownie! Pomyślałam, iż przejdę się po lesie, posłucham ptaków, odetchnę świeżym powietrzem. I wtedy spotkałam go.

Widziałam go wcześniej w jadalni. Nie podobał mi się ten niski mężczyzna z bezczelnym spojrzeniem. Był ode mnie niższy o głowę. Brrr Nieprzyjemny typ.

Ale był zadbany, starannie ogolony, ubrany jak od krawca. Przy każdym obiedzie kłaniał mi się z przesadną uprzejmością. Odwzajemniałam skinieniem głowy. Dla świętego spokoju. Aż pewnego dnia usiadł przy moim stoliku.

Smutno pani? zapytał aksamitnym głosem.

Nie odparłam sztywno.

Nie oszukujcie, panienko. Smutek maluje się na waszej twarzy. Może mogę pomóc? nie ustępował.

Macie rację. Żona po mężu. Jeszcze jakieś pytania? Wytarłam ręce serwetką i uniosłam się z krzesła, dając do zrozumienia, iż rozmowa skończona.

Przepraszam, nie wiedziałem. Współczuję. Ale może się poznamy? Janek przedstawił się pośpiesznie.

Widać było, iż boi się mnie stracić.

Kasia mruknęłam niechętnie i wyszłam.

Od tej pory Janek przy każdej kolacji przynosił mi bukiet dzwonków. Te kwiaty rosły wszędzie wokół. Nie ukrywam, było mi miło. Ale nie zamierzałam wdawać się w romans. Po co?

Janek nie rezygnował. Zaczął towarzyszyć mi na wieczornych spacerach. choćby specjalnie zakładałam buty bez obcasów, żeby nie było tak rażącej różnicy. A Jankowi jego niski wzrost i błyszcząca łysina zupełnie nie przeszkadzały. Pewnie kobiety uwodził głosem. Nigdy nie słyszałam tak hipnotyzującego barytonu. Chyba wpadłam w jego sidła.

Zaczęliśmy chodzić na wieczorne potańcówki, jeździliśmy do miasta po owoce Mój adorator próbował mnie namówić do odwiedzenia jego pokoju. Ale ja, jak żołnierz na warcie, nie dawałam się.

W końcu Janek przypomniał mi:

Kasiu, jutro wyjazd. Może wpadniesz do mnie wieczorem na herbatę?

Zobaczę odpowiedziałam wymijająco.

Nadszedł ostatni wieczór. Postanowiłam nie robić Jankowi przykrości i pójść, choć wiedziałam, jak to się skończy

Stół był elegancko nakryty, a na nim różne smakołyki. Pewnie pożyczył zastawę z jadalni pomyślałam z uśmiechem. Janek uprzejmie wskazał mi miejsce. Nagle pojawiło się wino.

Zaczynamy, Kasiu? Nie wiem, jak jutro się rozstać. Zostaw adres. Na pewno przyjadę powiedział smutno.

Zapomnisz drugiego dnia. Znam was, mężczyzn. Za co pijemy, Janku? byłam już gotowa na wszystko.

Nie domyślasz się? Za miłość, Kasiu, za miłość! wzniósł toast.

Rano obudziliśmy się w objęciach. Boże, dlaczego tak się opierałam przez cały pobyt? Dlaczego od razu nie przyszłam? Tyle czasu zmarnowanego Pokochałam go jak nastolatka. A dziś trzeba pakować walizki i wyjeżdżać.

Pożegnałam się z Basią. Siedziała na łóżku i płakała.

Co się stało, Basieńko? zapytałam.

Jestem w ciąży, Kasiu. Nie wiem, od kogo szlochała.

Twój animator tak pomógł? próbowałam dociec, kto jest ojcem.

Nie wiem Poznałam jeszcze jednego Z sąsiedniego ośrodka. Żonaty tłumaczyła się doświadczona.

Ojej, Basia. Zadzwoń do rodziców. Niech przyjadą, wyjaśnią. Jak oni cię tak samą puścili? Chodźmy do dyrektora. Może coś poradzi doradzałam.

Basia wybiegła z pokoju w łzach. Tak, dziewczyno, nażresz się gorzkiego chleba przez takich pomocników

Spakowałam się. Nie chciało mi się wyjeżdżać. W ciągu tych dni wszystko stało mi się bliskie. Zwłaszcza Janek

Podjechał autobus. Janek przyszedł mnie pożegnać. Z bukietem dzwonków. Zaczęłam płakać, mocno go przytuliłam. I tyle. Romans się skończył. Serce się ścisnęło. Gdyby tylko powiedział zostań, rzuciłabym

Idź do oryginalnego materiału