Nowe Horyzonty Kariery

twojacena.pl 1 dzień temu

**Awans**

Nie od dziś wiadomo, iż awansu można dostąpić na różne sposoby. Jedni zasługują na niego ciężką pracą, inni podkładają nogę przełożonemu, a jeszcze inni jeżdżą z nim w delegacje.

Wiadomość, iż na miejsce odchodzącego na emeryturę Piotra Janowicza wreszcie wyznaczono nowego dyrektora, i to z zewnątrz, wytrąciła wszystkich z równowagi. Nadzieje, iż następcą Piotra Janowicza zostanie Krzysztof Marecki, pełniący obowiązki dyrektora od dwóch tygodni, okazały się płonne. Każdy przekazywał nowinę, dodając własne kolory: młoda kobieta, przystojna, intrygantka, kochanka tamtego… Imię wysokiego rangą urzędnika pozostawało niedopowiedziane. Jak to mówią – nie wywołuj wilka z lasu…

O dziesiątej rano cały zespół zebrał się w sali konferencyjnej, by poznać nową szefową. Wojciech wszedł ostatni. Jak na komendę wszystkie głowy odwróciły się w jego stronę.

Przed salą stała młoda kobieta z gładko zaczesanymi włosami. Garnitur leżał na niej idealnie, jak druga skóra. Smukłe nogi, wysokie szpilki, intensywna szminka i chłodne, nieprzeniknione spojrzenie dopełniały obrazu.

— Pańskie nazwisko? — W ciszy sali jej głos zabrzmiał jak zerwana struna.

— Nowak Wojciech Tomasz — przedstawił się ze spokojem, choć z nutą wyzwania, lekko pochylając głowę. Mogło się wydawać, iż zaraz skłoni się w ukłonie. Ale nie, tym razem się obyło.

— Spóźnił się pan, Wojciechu Tomaszu, a właśnie mówiłam, iż spóźnienia są niedopuszczalne. Tym razem wybaczam. Proszę usiąść. — Metaliczny ton jej głosu sprawił, iż niejednemu w sali zgrzytnęło w zębach.

Wojciech usiadł obok przyjaciela i kolegi, Marka.

— Cóż, wściekasz się? — zapytał półgłosem.

— To mało powiedziane — odparł tamten cicho. — To nie kobieta, a robot. I z nas takich samych robotów chce zrobić.

Wszyscy przedstawiali się po kolei, krótko opowiadając, czym się zajmują. Po uwagach i pytaniach nowej dyrektor stało się jasne, iż świetnie orientuje się w działalności firmy. Gdy przyszła kolej na Wojciecha, nagle podziękowała wszystkim i pozwoliła wrócić do pracy.

— Oho — uśmiechnął się Marek. — Nie zazdroszczę ci.

— Daj spokój, idźmy pracować, póki nas nie wyrzucą — odparł Wojciech.
Wychodząc, wszyscy dyskutowali, jakich zmian mogą się spodziewać.

Przez dwa tygodnie pracownicy przychodzili na czas, kawę pili tylko w przerwach obiadowych, a papierosy palili gwałtownie i bez przyjemności. Ale, jak to zwykle bywa, nawyków wypracowanych latami nie da się zmienić w dwa tygodnie. niedługo wrócili do starych przyzwyczajeń: spóźnień, ciągłych wyjść na kawę i papierosy. Ale nie przekraczali granic.

Pod koniec trzeciego tygodnia sekretarka podeszła do biurka Wojciecha i powiedziała, iż dyrektor Joanna Kowalska wzywa go do swojego gabinetu.

— Proszę usiąść — wskazała krzesło. — Podoba mi się, jak pan pracuje. Skutecznie, bez zbędnego zamieszania. Dlaczego wciąż jest pan zwykłym pracownikiem? Mia— Być może dlatego, iż wierzę, iż prawdziwy sukces mierzy się nie tylko stanowiskiem, ale też uczciwością wobec siebie i bliskich — odpowiedział spokojnie Wojciech, a w jego głosie nie było już śladu niepewności, tylko cisza, która zabrzmiała mocniej niż wszystkie słowa.

Idź do oryginalnego materiału