Jeszcze jedna szansa na szczęście
Oliwka obudziła się radosna – dziś miała osiemnaste urodziny. Wiedziała, iż rodzice przygotowali jej prezent. Nie znała dokładnie, co to będzie, ale domyślała się. Od dawna marzyła o złotym pierścionku z diamentem.
– Córciu, wstawaj, wszystkiego najlepszego! Zobacz, co ci kupiliśmy! – Mama trzymała w dłoni maleńki pierścionek, a tata stał obok z dumą.
– Dziękuję, mamo, tato! – Oliwka zerwała się z łóżka i natychmiast włożyła pierścionek na palec. – Ach, jaka piękna rzecz! – Przytuliła rodziców po kolei i ucałowała. – Ale to takie drogie…
– Czyż na osiemnastkę ukochanej córki nie możemy pozwolić sobie na taki prezent? Tym bardziej iż o nim marzyłaś – powiedział ojciec.
– Wstawaj, córeczko, to jeszcze nie wszystko! Postanowiliśmy zrobić ci niespodziankę – jedziemy nad morze. Mamy urlop, a ty wakacje między semestrami – dodała matka.
– Naprawdę? Jesteście sprytni, trzymaliście to w tajemnicy! A co z rzeczami? Trzeba się spakować…
– Już to zrobiłam, zobacz tylko, czy czegoś nie brakuje – odparła matka i wyszła z pokoju.
Oliwka cieszyła się, jedynie deszcz za oknem psul jej humor, ale gdy wyszli z domu, już przestał padać. Spakowali bagaże do samochodu i ruszyli w drogę. Wyjechali za miasto na ruchliwą szosę. Oliwka wyobrażała sobie, jak będzie się opalać i kąpać, wróci opalona, a koleżanki będą jej zazdrościć, szczególnie przyjaciółka Dominika…
Oliwka z trudem otworzyła oczy, próbując się podnieść, ale natychmiast krzyknęła z bólu. Całe ciało ją strasznie bolało.
– Leż spokojnie, nie wstawaj – usłyszała głos nieznajomej kobiety w białym kitlu, która poprawiała jej poduszkę. – Zaraz zawołam lekarza.
Przed nią stał już starszy doktor w okularach. Widząc, iż znów jest przytomna, wziął ją za rękę:
– Na drodze doszło do wypadku. Ciężarówka z naprzeciwka uderzyła w wasz samochód – mówił łagodnie, starając się złagodzić cios.
– Mamo… Gdzie mama i tata? Chcę ich zobaczyć! – Pytała Oliwka, po policzkach spływały jej łzy.
– Oliwko, musisz być silna. Twoi rodzice nie żyją. Ty przeżyłaś cudem.
– Nie! Nie wierzę! Mój tata zawsze jeździł ostrożnie!
Słowa lekarza były jednak prawdą – kierowca ciężarówki stracił panowanie nad pojazdem na śliskiej drodze i uderzył w ich auto. Oliwka długo dochodziła do siebie, nie chciała uwierzyć, iż rodziców już nie ma. Dostawała zastrzyki przeciwbólowe, ale choćby w półświadomości myślała o nich, rozpaczając po ich stracie.
Minął czas, a ona wciąż leżała w szpitalu. Lekarz nie miał dobrych wieści – szczerze powiedział, iż przeszła dwie ciężkie operacje i nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. To był kolejny cios. Powoli jednak zaczęła wstawać.
Oliwka nie miała bliskich krewnych. Jedyna babcia, ojca matka, mieszkała daleko na wsi, ale była chora. Odwiedzała ją przyjaciółka Dominika, raz choćby przyszedł z nią Kacper, z którym kilka razy spotykała się w parku i miała nadzieję, iż ich relacja się rozwinie. Ale więcej się nie pojawił.
Po wyjściu ze szpitala Dominika próbowała ją rozerwać. Pewnego dnia przyszła z Bartkiem, który bardzo jej się podobał, ale on uważał ich tylko za przyjaciół. Bartek od razu zwrócił uwagę na Oliwkę. Spodobała mu się ta cicha dziewczyna, a gdy dowiedział się, iż straciła rodziców w wypadku, zapragnął ją wspierać.
Wkrótce już we trójkę spędzali czas, aż w końcu Bartek przyszedł sam, bez Dominiki. Oliwka zawładnęła jego myślami – chciał być przy niej ciągle. A ona, spotykając się z nim, znów ożyła, martwiąc się tylko, iż Dominika może być zazdrosna. Postanowiła z nią porozmawiać.
– Dominika, gniewasz się na mnie z powodu Bartka? Przepraszam cię…
Dominika, ledwo powstrzymując złość, odparła:
– A choćby jeżeli się gniewam, to go porzucisz? – Sama widziała, iż zakochał się w Oliwce i nie dała rady go odzyskać.
Oliwka nie zrozumiała sarkazmu i z uśmiechem odpowiedziała:
– No jak go mogłabym porzucić? Powiedz, iż się nie gniewasz.
Dominika skinęła głową, udając uśmiech, ale w duchu myślała:
– Gdybym wiedziała, iż ta niedoskonała, “uszkodzona” Oliwka spodoba się Bartkowi, nigdy bym ich nie poznała.
Bartek nie zauważał jej blizn – wręcz obsypywał ją komplementami, a ona rozkwitała z miłości do niego. Pewnego dnia przyniósł jej ogromny bukiet róż i wyznał uczucie. Oliwka się zawahała. Nie wiedziała, co robić. Poważny związek oznaczał przecież bliskość, małżeństwo, dzieci… A ona nigdy nie będzie mogła zostać matką. Zrozpaczona postanowiła opowiedzieć o tym Dominice.
– Nie wiem, co mam robić… Bartek powiedział, iż mnie kocha, a ja… nigdy nikomu nie mówiłam, iż nie mogę mieć dzieci. Co teraz będzie? Pewnie odejdzie… jaka rodzina bez dzieci? Muszę mu o tym powiedzieć…
– Oczywiście, iż musisz – przytaknęła Dominika, ale sama postanowiła uprzedzić ją i wszystko mu wyjawić.
Natychmiast wykorzystała sytuację. Zadzwoniła do Bartka i oznajmiła, iż musi z nim porozmawiać o Oliwce.
– Bartek, choć jestem jej najlepszą przyjaciółką, muszę ci coś powiedzieć. Oliwka nie może mieć dzieci przez ten wypadek. Nie wiem, czy ci się przyzna…
Bartek patrzył na nią, a ona czekała na jego reakcję.
– Dziękuję – odparł tylko i odszedł.
Oliwka czekała na Bartka, gotowa wyznać prawdę. Winiła się, iż nie powiedziała wcześniej, ale nigdy nie było odpowiedniego momentu.
– Cześć, Bartek – powiedziała poważnie, otwierając drzwi. – Wejdź, muszę ci coś ważnego powiedzieć.
On objął ją i szepnął:
– Nie musisz nic mówić. Wiem… I nie przestanę cię kochać. – Oliwka choćby nie spytała, skąd wiedział.
Najważniejsze, iż ją kocha mimo wszystko. Ślub był skromny. Oliwka była szczęśliwa, choć brak dzieci ciągle ją smucił.
– Oliwko – powiedział pewnego dnia mąż – a może adoptujemy dziecko– Oliwko – powiedział pewnego dnia mąż – a może adoptujemy dziecko, bo przecież miłość to nie tylko krew, ale gotowość dać komuś dom i ciepło.