„Ile pani ma lat?” – doktor Tomasz Nowak wpatrywał się w piękną twarz Alicji.
Mrugnęła, uśmiechnęła się i spuściła wzrok, by po chwili znów spojrzeć mu prosto w oczy. Ileż to już takich kobiecych sztuczek widział w swoim gabinecie? Za każdym razem, gdy pytał o wiek, kobiety nagle przypominały sobie, iż przed nimi stoi przystojny mężczyzna. Alicja nie była wyjątkiem.
„A ile by mi pan dał?” – zapytała z przekąsem.
On tylko surowo się zmierzył.
„Dwadzieścia dziewięć” – skłamała bez mrugnięcia okiem.
Dlaczego trzydziestka zawsze przeraża kobiety?
„Trzydzieści dziewięć, żeby być precyzyjnym” – sprostował obojętnie, z litości odejmując dwa lata.
„Nie da się pana oszukać, doktorze” – odparła, doceniając jego takt.
„Po co mnie pani oszukuje? Jestem lekarzem, nie kandydatem na męża. Wiek jest mi potrzebny do zupełnie czego innego. Gdyby pani naprawdę miała dwadzieścia dziewięć lat, raczej nie trafiłaby pani do mnie. Wygląda pani świetnie jak na swój wiek. Wiele kobiet mogłoby pani zazdrościć.”
„Jest pan straszny. Widzi pan nas na wylot, jak prześwietlenie” – znów się przejęzyczyła.
„To moja praca i doświadczenie.”
„Pańskiej żonie szczęście. Rozumie pan kobiety.”
Tomasz chciał powiedzieć, iż nie jest żonaty, ale się powstrzymał.
„Więc po co pani do mnie przyszła? Wygląda pani znakomicie i nie potrzebuje pani operacji. Jak na razie.”
Komplement sprawił, iż oczy Alicji zabłysły zainteresowaniem.
„A za jaką cenę udaje mi się to utrzymać, nie chce pan spytać? Tak, mam bogatego męża. Stać mnie na najlepsze zabiegi i kosmetyki, które, nawiasem mówiąc, słono kosztują. Ale zmęczyło mnie spędzanie godzin na siłowni, potem kolejne na stole u kosmetyczki z maseczkami i cudownymi serum. Nie żyję, tylko walczę z czasem i starzeniem. Jestem zmęczona” – powtórzyła.
„Niech pani odpuści czas. Niech płynie. Każdy wiek ma swoje zalety. Nie trzeba udawać kogoś młodszego.” – Tomasz obdarzył ją jednym z tych swoich słonecznych uśmiechów.
„Łatwo panu mówić. Jest pan mężczyzną. Nie musi pan walczyć z wiekiem, liczyć zmarszczek i kalorii, siedzieć na wiecznych dietach. A kto nas do tego popycha?”
„No i kto?” – podchwycił, bo Alicja mu się podobała. Była szczera, piękna, pełna życia.
„Wy, mężczyźni. Tak, tak. Czujecie się pewniej, gdy u boku macie młodą, ładną kobietę. To dla was dowód waszej wartości. Im starsi jesteście, tym młodsze wybieracie…” – W kącikach ust Alicji zarysował się gorzki grymas.
„Jestem z małego miasteczka. Mama pracowała w fabryce drobiu, tata też. Potem zakład zamknięto, mama poszła do szpitala jako salowa, a tata do kotłowni. U nas trudno o pracę. Była jedna fabryka, i tę zamknięto. Tata oczywiście pił. Nienawidziłam tego życia, od dziecka marzyłam, by uciec do Warszawy, zostać aktorką.” – Jej wzrok zaszła mgła wspomnień.
Tomasz doskonale to rozumiał. Sam przyjechał do stolicy z prowincji.
„Nie dostałam się do szkoły teat”Ale teraz, patrząc na swoje odbicie w lustrze małego, prowincjonalnego szpitala, uśmiechnęła się – bo zrozumiała, iż prawdziwe piękno nie potrzebuje skalpela.”