Pewnego dnia do gabinetu doktora Jacka Kowalskiego, uznanego chirurga plastycznego z Krakowa, weszła piękna kobieta.
*Ile pani ma lat?* – Jacek spojrzał uważnie na jej idealne rysy.
Kobieta mrugnęła, uśmiechnęła się niepewnie, a potem spojrzała mu prosto w oczy. Ileż to już takich spojrzeń, zalotnych gierek i kobiecych sztuczek widział w tym gabinecie? Gdy tylko pytał o wiek, kobiety nagle przypominały sobie, iż przed nimi jest przystojny, młody mężczyzna.
*Ile by mi pan dał?* – zaśmiała się kokieteryjnie.
*Dwadzieścia dziewięć* – skłamała bez mrugnięcia okiem.
*Trzydzieści dziewięć, jeżeli być dokładnym* – poprawił ją Kowalski, z litości odejmując dwa lata.
*Nie da się pana oszukać, doktorze* – westchnęła.
*Po co w ogóle próbować? Jestem lekarzem, nie adoratorem. Pani wiek interesuje mnie z zupełnie innych powodów. Gdyby naprawdę miała pani dwadzieścia dziewięć lat, pewnie by mnie pani nie odwiedziła. Wygląda pani świetnie jak na swój wiek.*
*Jest pan straszny. Widzi pan nas na wylot, jak na RTG* – zażartowała, ale w jej głosie zadrżała nuta niepewności.
*To doświadczenie.*
*Pana żona musi być szczęśliwa – tak dobrze rozumie pan kobiety.*
Kowalski chciał powiedzieć, iż nie jest żonaty, ale się powstrzymał.
*W takim razie po co pani przyszła? Nie potrzebuje pani korekty. Na razie.*
Oczy kobiety błysnęły na ten komplement.
*A za jaką cenę utrzymuję ten wygląd, nie spyta pan? Tak, mam bogatego męża. Stać mnie na najlepsze zabiegi i kremy, które, nawiasem mówiąc, kosztują majątek. Ale już mam dość godzin na siłowni i leżenia u kosmetyczki. Nie żyję – tylko walczę z czasem. Jestem zmęczona.*
*Może więc niech czas płynie? W każdym wieku jest coś dobrego.*
*Łatwo panu mówić. Jesteś mężczyzną. Nie musisz się bać zmarszczek, liczyć kalorii, głodzić się. A kto nas do tego zmusza?*
*Kto?* – podchwycił Kowalski, bo podobała mu się jej szczerość.
*Wy, mężczyźni. Czujecie się lepiej, gdy przy was jest młoda, piękna kobieta. Im starsi jesteście, tym młodsze wybieracie.* – W kącikach jej ust pojawił się gorzki grymas.
*Pochodzę z małego miasteczka. Tata pracował w fabryce, mama sprzątała w szpitalu. Nienawidziłam tego życia. Marzyłam, żeby uciec do Warszawy, zostać aktorką.*
Rozumiał ją doskonale – sam przyjechał do stolicy z prowincji.
*Nie dostałam się do szkoły teatralnej. Pracowałam na targu, w jednym z kramów. Pewnego dnia zauważyła mnie klientka – dobrze ją wtedy oszukałam na wadze. Zaproponowała mi pracę w domu mody. Tam poznałam męża. Byłam młoda, głodna życia…*
*Był od mnie starszy, ale dał mi wszystko: mieszkanie w Warsawie, dom na Mazurach, pieniądze. Z pierwszego małżeństwa ma syna, mojego rówieśnika. Nie chciał więcej dzieci. Pogodziłam się z tym. Podróże, restauracje, luksus – innym kobietom mogłam tylko zazdrościć.*
*Trzy dni temu weszłam do jego biura bez zapowiedzi. Chciałam zrobić mu niespodziankę. Kupiłam pączki – takie słodkie, w lukrze. Sekretarki nie było przy recepcji. Była za to w jego gabinecie. choćby nie zamknęli drzwi. Nie zdążyli mnie zobaczyć. Zostawiłam te pączki na biurku i wyszłam.*
Ukryła twarz w dłoniach. Kowalski milczał – znał te historie.
*Bałam się. Czas płynie, ja nie młodnieję, a wokół pełno jest dziewczyn z długimi nogami, gotowych na wszystko, żeby zająć moje miejsce. Wiesz, ile one by dały za taki życiowy los?*
*Mógłbyś rzucić Warszawę, pieniądze, karierę? Wyjechać na wieś, zostać zwykłym chirurgiem?*
Kowalski nie odpowiedział.
*Dobrze. Oto lista badań. Potem wróć.*
Kobieta wstała z gracją.
*A mąż wie o operacji?*
*Nie. Coś wymyślę.*
*Po zabiegu nie będzie pani wyglądać najlepiej.*
*Jak długo?* – w jej oczach mignął strach.
*Miesiąc, może więcej.*
*Powiem, iż mnie napadnięto.*
*Nawet jeśli, to siłownia i tak będzie konieczna. Operacja odmłodzi twarz, nie ciało. A efekt nie jest wieczny – prędzej czy później znów będzie trzeba pod nóż.*
Próbował ją odwieść, ale była zdecydowana. Podpisała zgodę bez czytania.
Następnego dnia, gdy już rysował linie cięć na jej twarzy, nagle monitor zatętnił alarmem.
*Ciśnienie spada! Zatrzymanie akcji!*
Nie zdążył choćby rozpocząć operacji.
Później anestezjolog powiedział mu, co się stało: *Ukryła alergię. W dokumentach nic nie było. To nie twoja wina.*
Ale sprawa się toczyła. Pacjentki odchodziły, a do gabinetu Kowalskiego wtargnął pewnego dnia mężczyzna z ochroniarzami.
*To ty zabiłeś moją żonę!*
*Nie zdążyłem choćby dotknąć skalpela. Miała reakcję alergiczną. Ukrywała to.*
Mężczyzna groził, ale Kowalski wiedział, iż nie był winny.
*Ona poszła pod nóż przez ciebie. Bała się, iż znajdziesz młodszą.*
W końcu śledztwo umorzono. Kowalski jednak wyjechał – do małego szpitala na prowincji. Pieniędzy było mało, ale miał spokój.
Często śniła mu się ona – piękna, smutna, z twarzą pokreśloną zielonymi liniami. Budził się zlany potem.
Ożenił się z miejscową pielęgniarką. Mieli dziecko. Był szczęśliwy.
Gdy żona powiedziała, iż chce korektę brzucha po porodzie, wpadł w szał. *Nawet o tym nie myśl!*
Do Warszawy nie wrócił.