– Nigdy wcześniej nie czułam się tak zawstydzona przed rodzicami, – zdenerwowanie ogłosiła dziewczyna

przytulnosc.pl 6 dni temu

– Mam dla ciebie radosną wiadomość! Jutro tata zaprasza nas na szaszłyki, – radośnie poinformowała Natalia swojego wybranka w piątkowy wieczór.

– O której godzinie i dokąd mamy przyjechać? – z nieukrywaną ciekawością zapytał Wiktor.

– U nich w domu, to na wsi. Tata obiecał nas odebrać, w weekendy autobusy tam nie kursują, – beztrosko odpowiedziała dziewczyna.

– Rozumiem, ale nie powiedziałaś, o której godzinie wyjeżdżamy, – przypomniał mężczyzna.

– Powiedziałam tacie, żeby nie przyjeżdżał przed dwunastą, w końcu weekend, – z poważną miną wypowiedziała ukochana.

– Mądra głowa! Wszystko powiedziałaś poprawnie, – powiedział Wiktor i objął dziewczynę.

Następnego ranka młodą parę obudził huk. Nic nie rozumiejąc, zaspany Wiktor wyszedł na korytarz i otworzył drzwi wejściowe.

Na progu stał jakiś mężczyzna z zarostem i niezadowolonym wyrazem twarzy.

– Dlaczego drzemiacie?! Dlaczego nie odpowiadacie na domofon? Gdzie Natalia? – zaczął zasypywać pytaniami nieznajomy i, odsunęwszy chłopaka na bok, wszedł do mieszkania.

– A pan kim jest? – zamruczał zaskoczony właściciel mieszkania.

– Ja? Twój przyszły teść, chociaż już nie jestem w tym pewien. Nie lubię leniwców, – odpowiedział Grzegorz Iwanowicz.

– W takim razie dzień dobry, zapraszam na kuchnię, napijcie się herbaty lub kawy. Zaraz obudzę Natalię, – natychmiast zorientował się Wiktor.

Po pół godzinie dwóch mężczyzn i dziewczyna wsiedli do zaparkowanego samochodu i pojechali na wieś.

Po przybyciu młodym ludziom natychmiast wręczono sprzęt i wysłano do grabienia ogrodu.

– Podgryźcie ziemię pod ziemniakami, zanim słońce zacznie prażyć, a na obiad usiądziemy do stołu i się poznajemy, – radosnym głosem powiedziała Grażyna Iwanowiczówna.

Wiktor doskonale rozumiał, iż zaproszenie na wizytę na działkę czy do wiejskiego domu działa na zasadzie: najpierw pracujesz – potem jesz.

Do obiadu Natalia i narzeczony zdążyli podgrabić ogród z chwastów i wykopać wszystkie ziemniaki.

Zmęczeni, ale uśmiechnięci, usiedli do stołu, aby odpocząć i zjeść obiad.

– Zjedzmy, a Natalia pójdzie zbierać jagody i pomoże Grażynie w kuchni, a ty napełnisz wodę do zbiornika na podlewanie, – w trakcie posiłku kontynuował rozdzielać polecenia Grzegorz Iwanowicz.

Narzeczony powoli zaczynał rozumieć, iż plan prac na dziś jest obfity, i szaszłyki zobaczy dopiero wieczorem.

Nic nie mówiąc w odpowiedzi, Wiktor dokończył jedzenie i przystąpił do pracy. Musiał napełnić wodę do zbiornika dwa razy, używając manualnego pompy.

Po tym przyszły teść naprawił z nim płot, dał narzeczonemu piłę łańcuchową i wskazał, które drzewa wzdłuż płotu trzeba ściąć.

Kończąc swoje zadania, Wiktor poszedł odraportować o wykonanej pracy gospodarzowi działki.

– Skończyłem, gdzie mam położyć piłę? – zapytał mężczyzna.

– Do szopy, na ścianie jest mocowanie, powieś ją tam, – odpowiedział emeryt i wskazał palcem na drewnianą budowlę.

– Rozumiem, czy już można przystąpić do przygotowania szaszłyków? – niepewnie powiedział Wiktor, próbując sprawdzić grunt.

– No cóż, jaki szybki, najpierw podkosztuj drewno na banię, napełnij wodę i zalewaj, a potem zobaczymy, – zarazem pokazał zęby Grzegorz Iwanowicz.

Wtedy gościowi całkowicie doszło, iż zaproszenie na jedzenie było tylko pretekstem, nikt nie planował szaszłyków.

Już po zachodzie słońca zakończył wszystkie zadania i usiadł do kolacji.

– A gdzie Grzegorz Iwanowicz? – zapytał Wiktor, zauważając brak gospodarza.

– Poszedł do znajomego, ten go zaprosił na degustację nalewki, – bez namysłu odpowiedziała Natalia.

– On pewnie dzisiaj do domu już nie wróci, znowu się napije, – westchnęła Grażyna Iwanowicz.

– Fajnie, – ledwo słyszalnie zamruczał mężczyzna.

Na jego twarzy pojawił się głupi uśmiech. Jak tylko mama Natalii wyszła z kuchni, zwrócił się do narzeczonej.

– Słuchaj, czy wcześniej kogoś z rodzicami się przedstawiałaś? – uważnie patrząc na dziewczynę, zapytał Wiktor.

– Oczywiście, niczego od nich nie ukrywam. Wszyscy moi chłopcy już tu byli, – nie zastanawiając się, wykrzyknęła ukochana.

– I ilu tu było chłopaków? – zdziwiony zapytał mężczyzna, nie oczekując takiego zwrotu.

– Do ciebie trzy, – zawstydzona odpowiedziała Natalia i spuszczała wzrok.

Po obiedzie narzeczony poszedł do sauny, dobrze wszystko przemyślał i zadzwonił do swojego przyjaciela.

– Cześć, Leszek! Czy jutro będziesz mógł mnie odebrać z jednej wsi? – wypowiedział prośbę mężczyzna.

– Tak, mów adres i czas, – zgodził się przyjaciel.

– Dzięki, zaraz wyślę sms-em z adresem, – powiedział Wiktor i wysłał Alekseyowi koordynaty.

– Nieźle, jak daleko się udało… Co zapomniałeś w tamtych stronach? – zaskoczony zapytał rozmówca.

– Przyjechałem do rodziców dziewczyny na poznanie, – smutno odpowiedział mężczyzna.

– Ha-haa-haa! Czemu taki smutny? Nie podobało się? – wybuchnął głośno Aleksey.

– Kiedy przyjedziesz jutro, wtedy opowiem, – zamruczał Wiktor i zakończył rozmowę.

On jeszcze chwilę stanął na ulicy, spojrzał na nocne niebo i poszedł spać.

O godzinie siódmej rano mężczyznę obudził krzyk Grzegorza Iwanowicza:

– Wstawajcie, co tu spać przyjechali?!

Przyszły zięć podejrzewał, iż go obudzą wcześnie, ale nie myślał, iż po przebudzeniu znów zacznie otrzymywać polecenia.

– Teraz zjemy śniadanie i napełnisz wodę do zbiornika na podlewanie. Niech będzie na przyszłość. Potem dojedziemy do Wasyliewicza, pomożemy mu nowe słupy pod płot wbić. No a potem zobaczymy, – z biznesowym wyglądem oznajmił gospodarz domu.

– A kto to taki Wasyliewicz? – zdziwiony zapytał Wiktor.

Chciał jeszcze doprecyzować, czy gospodarz będzie pracować sam czy, jak wczoraj, tylko dyktować, ale wychowanie nie pozwoliło mu zadać takiego prowokacyjnego pytania.

– To mój kuzyn, – z dumą odpowiedział ojciec Natalii.

– I wielu tu mało kto potrzebuje naszej pomocy? – nie powstrzymał się mężczyzna.

– Nie szczególnie, dziś tylko Wasyliewicz, – nie zauważył sarkazmu w pytaniu, spokojnie odpowiedział Grzegorz Iwanowicz.

Jednak plany emeryta nie miały się spełnić, bo do Wiktora przyjechał Aleksey.

W tym momencie już mógł napełnić wodę do zbiornika. Grzegorz Iwanowicz był bardzo zaskoczony szybką odjazd gościa, na jego twarzy wyrażała się wyraźna złość.

Natalia odmówiła jechać razem z narzeczonym. Dziewczyna oburzona, iż jej ukochany nie chce zostać do poniedziałku.

Dlatego mężczyzna nic nie miał, jak wrócić do domu bez niej. Wieczorem w poniedziałek czekał go poważny rozmowa z Natalią.

– Mi jeszcze nigdy nie było tak wstyd mi za mojego chłopaka przed rodzicami, – zdenerwowanie ogłosiła dziewczyna.

– Za co ci wstyd? Całą sobotę milcząco ciężko pracowałem u twoich rodziców, – zaskoczył się mężczyzna.

– Ale w niedzielę spieprzyłeś, nikomu nie mówiąc wcześniej o wyjeździe, – przypomniała ukochana.

– Mnie też nikomu nie powiedzieli, iż muszę pracować, ale też nikomu tego nie zarzuciłem. Poza tym, jeżeli nie zapomniałaś, rano muszę na pracę, a nie na obiad. O której planujesz wrócić do domu? Wieczorem? – wkurzył się Wiktor.

– Można było wziąć dzień wolny, nic złego by się nie stało. Moi rodzice zasługują na to, żeby poświęcać im swój czas, – burknęła w odpowiedź Natalia.

– Ach tak? Jaki jesteś skąpiec! Ja lepiej będę mieszkać u rodziców, niż z takim chciwym jak ty, – nadmuchała się, syczała dziewczyna.

– To świetny pomysł. Do końca tygodnia zbierz swoje rzeczy, rodzice na pewno potrzebują pomocy swojej córki, – spokojnie odpowiedział narzeczony.

Natalia nie myślała, iż mężczyzna tak spokojnie zareaguje na jej groźbę, chciała tylko przestraszyć go zerwaniem.

Ku jej przykrości, Wiktor pozostał przy swoim postanowieniu. Była narzeczona wyjechała mieszkać u rodziców. Trzymiesięczne relacje rozpadły się.

Idź do oryginalnego materiału