Nigdy tego nie naprawisz” — Śmiali się z niej… ale to, co zrobiła później, zaskoczyło wszystkich

newsempire24.com 3 dni temu

“Nigdy tego nie naprawisz” Śmiali się z niej ale to, co zrobiła później, nikt się nie spodziewał.

Nigdy tego nie naprawisz. Śmiali się z niej, ale nikt nie przewidział, co nastąpi później. Marta nie podniosła wzroku. Miała zaciśnięte szczęki i białe kostki na dłoniach, gdy kręciła kluczem nasadowym. Czuła, jak wszyscy patrzą na nią z mieszaniną drwiny i pogardy. Silnik przed nią wydawał się zaprojektowany, by się psuć. Ktoś powierzył jej tę ciężarówkę jako próbę, ale ona znała prawdę. To nie była próba umiejętności to było upokorzenie w przebraniu.

Właściciel warsztatu, pan Zygmunt, uśmiechnął się, wręczając jej klucze, a tuż za nim elegancki mężczyzna w szarym garniturze oznajmił głośno, tonem nieznoszącym sprzeciwu: One nigdy się do tego nie nadają. Wszyscy się zaśmiali. Marta nie. Mężczyzna w garniturze to był Rajmund Kowalczyk, arogancki milioner, który nie ufał nikomu bez krawata, a już na pewno nie kobiecie z smarami na twarzy. Jego ciężarówka miała usterkę w układzie wtryskowym, której żaden z mechaników nie potrafił w pełni zdiagnozować.

Ale nie dlatego dali ją Marcie. Dali jej ją, bo wiedzieli, iż zawiedzie. To był idealny sposób, by między śmiechami potwierdzić starą prawdę, iż kobieta wśród blach i śrub to tylko ozdoba. Gdy Marta badała połączenia, słyszała szepty za plecami. Coś zepsuje. Może przyczepimy różową wstążkę do silnika? To nie dla niej. Słowa były jak noże wbijały się w plecy. Najgorsze nie było to pogarda, tylko to, iż pochodziła od tych, którzy powinni być jej kolegami.

Gdy poprosiła o specjalne narzędzie, jeden z nich odparł przez śmiech: O, chcesz się bawić w mechanika, czy już zaraz będziesz płakać? Nie spojrzała na niego. Nie da mu tej satysfakcji. Za każdym razem, gdy Marta znalazła nieprawidłowość, mężczyźni znajdowali coś, by ją zdyskredytować. Nigdy nie było dość. Nie była tam dla kaprysu. Przez lata pracowała jako pomocnik ojca, choćby gdy zachorował i stracił rodzinny warsztat. Studiowała samodzielnie, zdała egzaminy, które wielu obecnych by oblało bez wahania ale to nie miało znaczenia.

Dla nich Marta była intruzem, kimś niewygodnym, kto burzył świat, który chcieli zachować nietknięty. Teraz, widząc ją z brudnymi rękami, walczącą z zardzewiałą nakrętką, byli pewni, iż mieli rację. Rajmund, skrzyżowawszy ręce, podszedł tak blisko, iż Marta czuła jego oddech na karku. Zrób sobie przysługę, dziewczyno. Przyznaj, iż do tego nie stworzona. Nikt cię nie osądzi, jeżeli się poddasz. Wręcz przeciwnie wyjdziesz na tym lepiej.

Śmiech, który potem wydobył się z jego ust, był suchy, okrutny, jakby pluł każdym słowem. Marta nie odpowiedziała, ale coś w niej płonęło. Nie tylko duma pamięć ojca, stracony warsztat, wszystkie chwile, gdy musiała znosić, by nie stracić szansy. Kilku mechaników nagrywało ją ukradkiem telefonami, czekając na moment, gdy zawiedzie, by wrzucić film do sieci i zrobić z niej pośmiewisko. Wiedziała o tym, ale wiedziała też, iż jedyne, co może zrobić, to zachować spokój.

Silnik miał przerywaną usterkę to nie brak umiejętności go komplikował, ale fakt, iż ktoś już go majstrował i celowo rozregulował. Marta zaczęła to podejrzewać, gdy zauważyła delikatnie odłączoną linię czujnika MAF. To nie był błąd to był sabotaż. Zaplanowany, by ją ośmieszyć. No co, już się poddałaś? krzyknął ktoś z załogi, wywołując kolejne śmiechy. Marta zaci

Idź do oryginalnego materiału