Nieznane więzy

twojacena.pl 3 godzin temu

Obcy

Po otrzymaniu premii w fabryce Andrzej z dwoma kumplami siedzieli w małej knajpce. Premia nie była duża, ale on nie miał rodziny, więc pieniądze traktował z lekkim sercem.

Jak są dobrze cieszył się. Jak nie ma, poczekam do wypłaty.

Tak mówił przyjaciołom, gdy ci narzekali, iż żony zabierają im całą kasę, a jeżeli udało się coś ukryć, to i tak było dobrze.

No tak, Andrzej, kawalerowi żyje się lżej westchnął Krzysztof. A ja mam trzech synów, a wypłata nie powala. Radzę ci nie żenij się, bo i tak będziesz miał problemy: dzieci chcą jeść, buty się dziurawią, z ubrań wyrastają

Chłopaki się śmiali, ale wtedy do ich stolika podeszła dziewczyna, zgrabna i energiczna. Od razu zobaczyła Andrzeja i usiadła mu na kolanach. Był najmłodszy z całej paczki. Trochę się speszył, ale i tak ją objął.

Nazywam się Kasia powiedziała wesoło. A ty?

Andrzej odparł, a kumple, mrugając do siebie, chichotali.

Kasia wstała i usiadła na krześle, które Krzysztof przystawił dla niej od innego stolika. Andrzej pochodził ze wsi, od roku mieszkał i pracował w mieście, był nieśmiały i nie wiedział, jak się zachować z takimi rezolutnymi dziewczynami. Ale Kasia bardzo mu się spodobała i tej nocy wyszli razem. Rano obudził się obok niej.

Muszę do pracy powiedział, gwałtownie się ubierając, a ona leżała dalej.

Andrzejku, mam nadzieję, iż to nie nasze ostatnie spotkanie? przeciągnęła się. Przyjdź do mnie po pracy, będę czekać.

Dzień w pracy dłużył się Andrzejowi niemiłosiernie, ale zaraz po zmianie biegł do Kasi. Czekała na niego w akademiku. Zakochał się w tej żywiołowej dziewczynie, choć ledwo ją znał, mimo iż kumple ostrzegali, iż często przebywa w męskim towarzystwie. A jednak Andrzej niedługo się z nią ożenił.

Rok później urodziła im się córeczka, Zosia. Kasia na początku była dobrą gospodynią. Gotowała, sprzątała, opiekowała się dzieckiem, karmiła piersią. Ale gdy Zosia skończyła roczek, wszystko się zmieniło. Andrzej był w pracy, a ona zostawiała córkę u sąsiadki i wychodziła. Gdy wracał, Zosia była u sąsiadki, która robiła mu wymówki:

Andrzej, ja też mam dwie córki i mnóstwo roboty, a tu jeszcze twoja. Powiedz swojej Kasi, iż więcej nie będę Zosi pilnować.

Kłótnie, awantury, Andrzej groził żonie, iż jeżeli jeszcze raz zostawi dziecko i wróci pijana, to Ale Kasia zaczęła przyprowadzać do domu innych chłopaków. Mąż wracał z pracy, a tam impreza. Wyrzucał wszystkich za drzwi. Pewnego dnia, gdy znów się pokłócili, Kasia rzuciła:

Zabieraj Zosię i wynoś się, nie potrzebuję was obojga. Wracaj na wieś.

Andrzej tak zrobił, choć wcześniej myślał o tym, ale wciąż miał nadzieję, iż Ksia się opamięta. Na wsi jego matka, Barbara, ciężko chorowała i choćby nie wstawała już z łóżka. Sąsiadka, Zofia, się nią opiekowała. Ich domy stały blisko, choćby furtki nie trzeba było otwierać płot między podwórkami prawie się rozpadł. Zofia schodziła z ganku i od razu była w ich ogrodzie. choćby z jedzeniem było wygodnie donosiła Barbarze obiady.

Andrzej dawno nie był we wsi i nie wiedział, iż matka już nie wstaje. A poza nim nie miała nikogo. Sytuacja była trudna chora matka i dwuletnia Zosia. Znalazł pracę w okolicy, a Zosia bawiła się z Zofią i jej synem, trzyletnim Stasiem.

Dziękuję ci, Zosiu, nie wiem, co bym bez ciebie zrobił mówił Andrzej.

Zofia była mężatką, ale jej mąż, Jarek, był niespokojny pił, awanturował się, ileż razy Andrzej próbował go nauczyć rozumu. W końcu tak go przetrzepał, iż ten ledwo doszedł do siebie, spakował się i wyprowadził na dobre. Podobno wyjechał do matki do sąsiedniej wsi. Zofia nie płakała, wręcz dziękowała Andrzejowi. Bała się swojego męża.

Boże, Andrzej, w domu wreszcie jest spokój. Dobrze, iż go przepędziłeś, nie wróci. Ze mną się nie liczył, ale mężczyzn się bał. Rozwiodła się z mężem. Miesiąc później Barbara umarła.

Pochowali ją. Teraz Andrzej pracował, a Zosia biegała do Zofii. W ramach wdzięczności pomagał sąsiadce we wszystkim. Jego domek był mały i stary jeszcze dziadkowie w nim mieszkali. U Zofii dom był porządny. Jej ojciec, Wojciech, był znanym w okolicy cieślą. Postawił solidny dom, ale sam niedługo w nim pożył.

Rodzice Zofii odeszli jeden po drugim najpierw ojciec, mówili, iż przepracował się, dźwigając belki samemu. Matka dwa lata później też zachorowała i gwałtownie umarła. Zofia została z siostrą, mając szesnaście lat.

Wkrótce siostra wyszła za mąż i wyjechała. Zofia miała wtedy osiemnaście lat i została sama. Wtedy oświadczył się jej Jarek. Barbara, matka Andrzeja, radziła:

Wyjdź za mąż, Zosiu, skoro Jarek się oświadcza. Nie siedź sama w domu. I tak się stało.

Urodził się Staś. Zofia była szczęśliwa, kochała syna, ale z mężem coraz bardziej się rozczarowywała, gdy ten zaczął pić niemal codziennie.

Po śmierci matki Andrzej zaczął się zastanawiać. Podobała mu się Zofia bardzo. Z Kasią się nie mogła równać. Gospodarna, troskliwa, dobra, smacznie gotowała, a na niego patrzyła ciepło i czule.

Jak mogłem ożenić się z Kasią? Taka powinna być żona. A ja, nie znając normalnych dziewczyn, wplątałem się często rozmyślał.

Pewnego dnia wrócił z pracy, a Zosia leżała u sąsiadki w łóżku, z gorączką.

Zosia zachorowała. Wzywałam już pielęgniarkę, oto leki na temperaturę. Niech leży, nie niepokój dziewczynki, zostanie u mnie. Napoiłam ją herbatą z malinowym dżemem.

Przeraził się o córkę, choćby w nocy źle spał. Rano przed pracą wpadł do Zofii.

Całą noc miała gorączkę, siedziałam przy niej, ale nad ranem spadła. Teraz śpi. Nie martw się, idź do roboty.

Wieczorem od razu poszedAndrzej i Zofia wzięli ślub, a Zosia i Staś wychowywali się razem jak prawdziwe rodzeństwo, aż pewnego dnia oni także wyznali sobie miłość i stworzyli szczęśliwą rodzinę.

Idź do oryginalnego materiału