W ciasnym mieszkaniu na obrzeżach Gdańska panowała dusząca cisza, przerywana tylko cichym szlochem dzieci. Kamila stała w drzwiach własnego domu, ściskając w dłoniach walizkę, podczas gdy jej mąż Krzysztof próbował dodzwonić się do matki. Ich dzieci – sześcioletnia Zosia i czteroletni Tomek – płakały, nie rozumiejąc, dlaczego nie mogą wejść do swojego mieszkania. Drzwi przed nimi zamknęła siostra Krzysztofa, Kinga, która odmówiła opuszczenia lokum. Za tym całym chaosem kryła się postać teściowej, Danuty Nowak, której plany dotyczące życia syna i jego rodziny rujnowały ich przyszłość.
Kamila i Krzysztof byli małżeństwem od dziewięciu lat. Poznali się na studiach w Warszawie, gdzie wzięli ślub, pomimo sprzeciwów Danuty. Teściowa marzyła, iż Krzysztof, jej jedyny syn, poświęci się pomocy młodszej siostrze Kindze i jej dziecku. „Musisz myśleć o rodzinie, o siostrze!” – powtarzała, ale Krzysztof wybrał Kamilę, i to był pierwszy cios dla matki.
Danuta nie kryła niechęci do synowej. Czepiała się drobiazgów: obiad był za słony, Kamila „za dużo wydaje”. Ale Kamila nie reagowała, a Krzysztof zawsze stał po jej stronie. „Mamo, to nie w Kamilie rzecz – mówił. – Jesteś zła, bo nie żyję według twoich planów.” Mimo to cień niezadowolenia teściowej wisiał nad ich rodziną.
Ojciec Krzysztofa zmarł, gdy ten był dzieckiem. Później Danuta urodziła Kingę z drugiego małżeństwa, ale nowy mąż zostawił ją, gdy dowiedział się o ciąży. Życie teściowej było trudne – sama wychowywała dwoje dzieci. Krzysztof, jako uczeń, dorabiał, by pomóc matce, a na studiach podejmował każdą pracę. Nie tylko nie brał od niej pieniędzy, ale i sam jej pomagał finansowo. Po ślubie jednak wszystko się zmieniło – Krzysztof miał własną rodzinę i nie mógł już wspierać matki. To wściekało Danutę.
Kamila też miała trudne dzieciństwo. Jej ojciec odszedł, gdy była mała, a matka zmarła, gdy kończyła studia. Zostało jej niewielkie mieszkanko, gdzie razem z Krzysztofem zaczęli wspólne życie. Zrobili remont, ale nie spieszyli się z dziećmi – najpierw chcieli się ustabilizować. Przez cztery lata budowali swoją przyszłość: Krzysztof dostał dobrą pracę, awansował, kupili choćby samochód. Potem otrzymał propozycję pracy w Krakowie z mieszkaniem od firmy. To była szansa.
„Jeśli sprzedamy mamę kawalerkę, kupimy trzypokojowe!” – marzyli. Postanowili wyjechać na kilka lat, a mieszkanie Kamili zostawić puste. Wtedy Kinga wyszła za mąż i wynajmuje lokal. Gdy dowiedziała się o ich wyjeździe, Danuta złożyła nieoczekiwaną propozycję: „Po co mieszkanie ma stać puste? Niech Kinga tam zamieszka. Wynajmują teraz jakieś ciasne lokum, przez te kilka lat coś wymyślą – albo kupią swoje, albo wezmą kredyt.”
Krzysztof, chociaż nie był blisko z siostrą, zgodził się. „Tylko na dwa lata – powiedziała Kamila. – Potem niech szukają swojego mieszkania.” Krzysztof przytaknął: „Rok, maksimum dwa, i się wyprowadzą.”
W Krakowie życie potoczyło się swoim torem. Kamila dostała pracę w szkole, Krzysztof zarabiał, a część pensji wysyłał matce – bo, jak mówiła Danuta, Kindze było „ciężko”. Żyli z pensji Kamili, oszczędzali, ale byli szczęśliwi. Po paru latach urodzili się Zosia i Tomek. Jednak klimat nie służył dzieciom – lekarze zalecili powrót do Gdańska. Kamila i Krzysztof nie uprzedzili teściowej, myśląc, iż ich mieszkanie jest wolne, a Kinga dawno się wyprowadziła.
Lecz gdy wrócili, przeżyli szok. Drzwi się nie otwierały – Kinga wymieniła zamki. Wyszła do nich z zimnym spojrzeniem i oznajmiła: „Ja stąd nie wyjdę”. Wtedy wyszła prawda. Kinga się rozwiodła, żadnego kredytu nie było – to było kłamstwo. Cały ten czas mieszkała w mieszkaniu Kamili za pieniądze, które Krzysztof przesyłał matce. Danuta o tym wiedziała, ale milczała.
Krzysztof dzwonił do matki, dzieci płakały, a Kinga stała, skrzyżowawszy ręce. Dopiero gdy przyjechała Danuta, niechętnie wpuścili ich do środka. Ale słowa teściowej dobiły Kamilę. „Jak możesz wyrzucić Kingę? – oburzała się Danuta. – Ona tu tyle lat mieszka, urządziła się! Kredyt nie wyszedł, mąż ją zostawił z dzieckiem! Wy jesteście młodzi, oszczędzajcie na swoje, a to zostawcie Kindze. Ona ma dziecko!”
Kamila zdławiła złość. „Czyli twoja córka ma mieszkać w MOIM mieszkaniu, a ja z dziećmi mam wynajmować? – krzyczała. – Nie, to mój dom, i tu będę żyć ja i moja rodzina!” Krzysztof był wściekły: wysyłał pieniądze latami, starczyłoby na wkład własny, ale Kinga i Danuta po prostu je wykorzystywały.
„Mamo, zabierz Kingę z dzieckiem do siebie – powiedział Krzysztof. – Masz dwupokojowe, miejsca wystarczy.” ale Danuta wybuchła: „Nie będę z nią mieszkać! Jestem przyzwyczajona do spokoju!”
Kamila nie wytrzymała. „Pakujcie się i wynoście z mojego domu! – krzyknęła. – Tu będą mieszkać moje dzieci, mój mąż i ja. jeżeli nie wyjdziecie, wezwę policję!” Była w szoku: Kinga używała jej naczyń, mebli, choćby ubrań, żyła za pieniądze Krzysztofa i nie miała zamiaru nic zmieniać.
Kinga i Danuta w końcu wyszły. Później Kinga wróciła po rzeczy, ale nie odezwała się do dzieci. A gdy Danuta dowiedziała się, iż Krzysztof wystawił mieszkanie na sprzedaż, znów się pojawiła: „Po co wam trzypokojowe? Kupcie dwupokojowe, a to oddajcie Kindze! Nie mogę z nią mieszkać, ciągnie ze mnie pieniądze, dziecko niegrzeczne, a ona sama nie chce pracować!”
Kamila i Krzysztof byli nieugięci. „Latami żyliśmy w innym mieście, oszczędzaliśmy – powiedzieli. – Mamy dwoje dzieci, każde potrzebuje swojego pokoju.” Kupili nowe mieszkanie i zaczęli od nowa. Danuta dzwoni, prosi o pieniądze, ale ani Krzysztof, ani Kamila nie ustępują. Ich dom to ich twierdza, i nikt nie ma już prawa mówić im, jak mają żyć.
Czasem trzeba postawić granice, choćby przed najbliRodzina nauczyła się, iż miłość to nie tylko poświęcenie, ale także umiejętność obrony własnego szczęścia.