*Dziennik osobisty*
— Kasiu, Boże… — szlochała w telefonie Agata.
— O co znów płaczesz? Mów konkretnie, co się stało? Z Jackiem? Agatka, czemu nic nie mówisz? — krzyczała Kasia.
— Łee… Tomek… Ach, Boże… — zawodziła Agata.
— Coś się stało Tomkowi? Miał wypadek? — Kasia wyobraziła sobie, jak Agata potrząsa głową, myśląc, iż przyjaciółka widzi ją przez telefon.
— Wystarczy, moja cierpliwość się skończyła. Rozłączam się, słyszysz? Będę za dziesięć minut, czekaj — powiedziała Kasia, wysłuchała jeszcze chwilę szlochów, ale widząc, iż nic więcej nie usłyszy, rozłączyła się.
Szybko przebrała się, złapała torebkę, sprawdziła, czy ma telefon i inne drobiazgi, i wyszła z mieszkania, zamykając drzwi. Agata mieszkała tylko jeden przystanek dalej, więc Kasia ruszyła szybko, czasem przyspieszając do biegu, przeklinając w myślach nierozgarniętą Agatę: *„Jak zwykle nie potrafi powiedzieć, o co chodzi. Dostanie ode mnie, jeżeli wyciągnęła mnie z domu dla głupoty…”*
Po pięciu minutach stała przed klatką, wciskając guzik domofonu. W słuchawce coś zaskrzypiało.
— Agata, otwórz, to ja! — zakrzyknęła Kasia.
Znowu rozległ się trzask, potem sygnał i zamek szczęknął. Kasia wbiegła do środka. Drzwi za nią zamknęły się płynnie, a wokół rozlała się ciemność, gęsta po dziennym świetle. Nie miała czasu czekać, aż oczy się przyzwyczają, więc ruszyła w stronę schodów przed windą — i natychmiast potknęła się, ledwo utrzymując równowagę.
— Cholera, można się zabić. Czy tak trudno wkręcić mocniejszą żarówkę? — mruknęła.
Czekając na windę, Kasia nerwowo tupała nogą, przewijając w głowie wszystkie możliwe scenariusze. “Tylko niech wszyscy będą cali…” — powtarzała w myślach. Przed drzwiami do mieszkania zatrzymała się na sekundę, nasłuchując. Żadnych krzyków ani płaczu — to już było coś. Wzięła głęboki oddech i zdecydowanie nacisnęła dzwonek.
Drzwi otworzyła Agata z zapłakaną, opuchniętą twarzą. Jak zombi odwróciła się i powlekła do kuchni. Kasia westchnęła, pokiwała głową, zrzuciła buty i poszła za nią.
Agata osunęła się na krzesło, bezwładnie opuszczając ręce na kolana. Cała jej postać wyrażała rezygnację.
— Agata, co się stało? Przestraszyłaś mnie — Kasia położyła dłoń na jej plecach. — Mów, bo nie wiem, co myśleć. Pędziłam tu jak szalona.
— Tomek mnie zostawił — powiedziała Agata mechanicznie.
— Zostawił? Dla kogoś innego?
Agata skinęła głową.
— Jak to się stało? Sam ci powiedział, czy sama się domyśliłaś? — dopytywała się Kasia.
Nie była zaskoczona. Tomek był przystojnym mężczyzną, więc zawsze podpowiadała przyjaciółce, iż kobiet, które będą chciały go zdobyć, nie zabraknie. Agata musi być czujna i dbać o siebie, żeby nie wpadł na pomysł zdrady.
— Powiedział, iż kocha inną, spakował się i wyszedł. Kasia, powiedz, za co? Starałam się, gotowałam, sprzątałam, urodziłam mu syna, trzymałam dietę, żeby nie przytyć po ciąży… A on i tak odszedł.
— Uff — Kasia głośno westchnęła. — Wszyscy żyją, a ty zawodzisz, jakby ktoś umarł. Poszaleje i wróci. — Usiadła obok.
— Wróci? Naprawdę tak myślisz? — Agata podniosła głowę, patrząc na nią z nadzieją.
— Nie wiem. Wszystko możliwe. A ta druga? Ładna? Młoda?
— W moim wieku. Krępa, ruda i trochę zezowata. — Agata wzruszyła ramionami. — Kasia, czego mu brakowało? Jestem od niej o niebo lepsza, a on… — Głos się załamał.
— Nie obwiniaj się. To chwilowy szał, kryzys wieku średniego… Otrząśnie sięKasia przytuliła Agatę mocno, wiedząc, iż czas i przyjaźń uleczą choćby najgłębsze rany, a życie – choć bolesne – zawsze znajdzie sposób, by znów zabłysnąć nadzieją.