Niespodziewany zwrot akcji

polregion.pl 1 dzień temu

**Ostry Zakręt**

Anna nigdy nie żyła sama. Najpierw mieszkała z rodzicami, potem wyszła za mąż, a dwa lata później urodziła córkę Zosię.

Nawet gdy mąż ją zostawił, przez jakiś czas były z Zosią we dwójkę. A teraz została zupełnie sama. Włóczyła się po pustym mieszkaniu, nie wiedząc, po co i dla kogo żyć. Życie się zawaliło, przed nią majaczyła samotna starość i zapomnienie.

Nie rozumiała, co się stało. Co z nią nie tak? Przecież z mężem nigdy się nie kłócili poważnie. Tak, drobiazgi. Nie napierała na niego, pozwalała spotykać się z kumplami, dbała o czystość i porządek. W lodówce zawsze stał garnek z zupą, a na kuchence czekała kolacja.

Anna zachowała figurę choćby po porodzie. Nigdy nie miała bujnych kształtów. W ciąży biust urośnie o rozmiar, ku uciesze męża, ale po karmieniu wrócił do pierwotnego stanu. Ale przecież nie dlatego się rozwodzą. Wszyscy mówili, iż z Jakubem świetnie do siebie pasują.

Oczywiście Anna nie była ślepa, widziała, iż mąż w ostatnich miesiącach się zmienił. Nie, nie spóźniał się po pracy. Ale zaczął bardziej dbać o siebie. Starannie dobierał krawaty, zrobił modną fryzurę.

— Dlaczego nie masz żadnej sukienki? — zapytał kiedyś.

— Jak to nie mam? – zdziwiła się Anna. — Na święta zakładam.

Nigdy wcześniej go nie interesowało, co nosi.

— Jakaś dziś blada jesteś. Źle się czujesz?

— Zawsze taka jestem. Czepiasz się? — warknęła.

Pewnego dnia jednak nałożyła makijaż, róż na policzki i tak poszła do pracy.

— Zmyj to, nie pasuje ci — rzucił mąż, gdy wrócił wieczorem.

— A w biurze cały dzień mi komplementy składali — odparła urażona, ale posłusznie zmyła szminkę.

— Myślałam, iż teraz będziesz przychodzić codziennie wystrojona — powiedziała koleżanka następnego dnia, widząc ją bez makijażu.

— Mężowi się nie podobało.

— Pewnie zrozumiał, iż jak zaczniesz tak wyglądać, to oszaleje z zazdrości — zaśmiała się koleżanka. Anna nie odpowiedziała.

Pewnego dnia zadzwoniła przyjaciółka, Kasia, i umówiła spotkanie w kawiarni po pracy. Kasia była piękna i przebojowa, ale to nie przeszkadzało ich przyjaźni od czasów liceum.

— Jak ty to robisz, iż nie musisz się odchudzać? Ja bez diety rozleciałabym się jak drożdżowe ciasto — westchnęła Kasia.

— Nie marudź. Facety łamią kark, jak cię widzą — zaśmiała się Anna.

— Na ciebie też by patrzyli, gdybyś dała im szansę. Masz piękne nogi, grzech chować je w spodniach. Powinnaś nosić ołówkowe spódnice. I wreszcie się ostrzyż, przefarbuj. Myślę, iż rudy by ci pasował. Zajmij się sobą, wyglądasz jak emerytka.

Anna wiedziała, iż Kasia nie mówi tego bez powodu.

— Kas, co ja ci zrobiłam? Zawsze mówiłaś…

— Mało co mówiłam — przerwała Kasia. — Nie patrz tak. — Spuściła wzrok. — Przepraszam. Widziałam twojego Jakuba z młodą lalką. Takie niewinne kwiecie, pewnie dwadzieścia lat. Patrzył na nią jak…

Anna zamknęła oczy i potrząsnęła głową.

— Przestań!

— Nie chciałam cię urazić. Ale ty od lat wyglądasz tak samo. Facet ma oczy. Od twojej nudy zęby bolą.

— To nieprawda! — Anna wstała i gwałtownie wyszła.

W domu siedziała godzinami na brzegu wanny, wpatrzona w kafelki.

— Mamo, tata przyszedł — zawołała Zosia przez drzwi.

Anna opłukała twarz i wyszła. Zosia zniknęła w swoim pokoju, a Jakub siedział w kuchni, z rękami złożonymi na stole, jak przykładny uczeń.

— Przepraszam, nie zdążyłam zrobić kolacji. Byłam z Kasią — powiedziała niepewnie.

— Nie jestem głodny. Więc wiesz już wszystko — odezwał się Jakub.

— Co powinnam wiedzieć? — spytała, choć od razu zrozumiała. *„Więc Kasia nie kłamała”*.

— Kocham inną kobietę. Próbowałem walczyć, ale to silniejsze ode mnie. Wiem, iż jest dwadzieścia lat młodsza, ale bez niej nie potrafię żyć. Przepraszam. Spakuję rzeczy i wyjdę.

Anna nie zatrzymywała go. Potem zdradziła ją też Zosia. Często chodziła do ojca. Anna nie protestowała, dopóki córka nie zaczęła przynosić prezentów. Nowa kobieta Jakuba obdarowywała ją bluzkami, krótkimi sukienkami, kosmetykami i resztkami perfum.

— Zobacz, co dostałam od Darii! — chwaliła się córka. — Ona jest super! Dobrze mi w tym?

— Nie powinnaś tam chodzić i brać tych prezentów — wyrzuciła z siebie Anna.

— Dlaczego?

— Bo ona zabrała ci ojca!

— No i co? Ona jest młoda i fajna, a ty… Nudna zrzęda. Słusznie, iż tata od ciebie odszedł — powiedziała Zosia ze łzami w głosie.

Potem było tylko gorzej. Córka zaczęła używać nowych słów, przefarbowała pasma włosów na zielono i różowo, malowała się jaskrawo. Nauczyciele w dzienniczku pisali uwagi, iż się wymądrza, opuszcza lekcje.

Ale łatwiej zatrzymać pociąg niż dotrzeć do córki. Na każdą uwagę Anna słyszała: *„A Daria mówi…”*, *„Daria uważa…”*

Trzęsła się na samo imię nowej żony byłego męża. Kiedy próbowała zabronić Zosi wizyt, córka oznajmiła, iż w ogóle się do nich wyprowadzi.

— Więc jestem złą matką? Daria jest lepsza? No to idź do nich. Tylko jak ona urodzi, wystawią cię za drzwi.

— Serio? Mogę zamieszkać z tatą? — zimno zapytała Zosia.

— Tak. Niech tylko zadzwoni i potwierdzi.

Jakub zadzwonił następnego dnia.

— Zosia mówi, iż chcesz, żeby zamieszkała ze mną — zaczął.

— Zosia mówi? Ona mnie do tego zmusiła. Nie radzę sobie z nią. Jest niemiła, maluje się jak lalka, ubiera się dziwacznie, nie chodzi na lekcje. A to wszystko dzięki twojej Darii.

— Dobrze się dogadują. A ty po prostu się wściekasz… Zgadzam się, żeby Zosia z nami zamieszkała — rzekł i się rozłączył.

I córka odeszła. Anna wspinała się po ścianAnna zamknęła drzwi za Jakubem, przytuliła wnuka mocniej i spojrzała przez okno, gdzie pierwsze płatki śniegu wirowały w mroźnym powietrzu, czując, iż choć serce wciąż boli, wreszcie jest wolna.

Idź do oryginalnego materiału