Niespodziewana wizyta matki? Odwołaj! Właśnie wpada moja była!

newskey24.com 2 dni temu

Mama przyjeżdża? Odwołaj! Będzie moja była!

Iwona stała przy kuchence, gdy aromat pieczonego mięsa i przypraw wypełnił całą kuchnię. Rzadko miała czas na coś więcej niż jajecznicę. Zmęczona otarła czoło, odwróciła się i krzyknęła:

— Tomek, pamiętasz, iż jutro przyjeżdża moja mama?

Po chwili w drzwiach stanął on — rozczułany, z niemal zamkniętymi oczami.

— Jaka mama? — zmrużył oczy. — Mówiłaś coś?

— Tak! Kilka dni temu! — Iwona zmarszczyła brwi. — Umówiliśmy się, iż przyjedzie w niedzielę.

Nagle Tomek wyraźnie się zdenerwował i wyrzucił z siebie:

— Odwołaj. Nie może jutro przyjechać. Absolutnie.

— Dlaczego? — Iwona zastygła.

— Bo przyjeżdża… Kasia.

— Jaka Kasia?

— No… moja była, — westchnął.

W pokoju zapadła cisza, jak po zatrzaśnięciu wieka trumny. Przerwał ją tylko krzykliwy kaszel Iwony, która nie wiedziała, czy ma się śmiać, czy krzyczeć.

— Serio? Chcesz, żeby jutro u nas mieszkała twoja była? W dniu, gdy moja mama ma przyjechać?!

— Nie zrozumiałaś! Nie mieszkać, tylko przenocować! Pokłóciła się z facetem, nie ma gdzie iść. Tylko kilka dni, słowo. To już dawno przeszłość, wiesz? Kasia po prostu potrzebuje pomocy!

— A nie myślisz, jak to będzie wyglądać? Mama przyjedzie, a tu twoja „koleżanka” z przeszłości kręci się po domu. Świetne widowisko!

— Powiemy, iż to twoja przyjaciółka. Jesteś aktorką — uwierzą!

Iwona przewróciła oczami, ale w głębi duszy już widziała, jak ta Kasia przekracza próg i nazywa ją panią domu. Czuła obrzydzenie, ale i ciekawość.

Wieczorem rozległ się dzwonek. W drzwiach stała Kasia — wysoka, pewna siebie, z modną fryzurą i torebką z butiku. Spojrzała na Iwonę, oceniająco.

— Aha, więc to ty jesteś jego prawną? No dobra… Spokojnie, tylko na kilka dni — twojego męża nie tkne.

Iwona wzięła głęboki oddech. Wypaliła tylko:

— Pokój po prawej. Moja mama przyjeżdża jutro — nie pokazuj się za często.

Kasia weszła, a Iwona wróciła do kuchni, gdzie jedzenie już stygło.

— Kasia, zjesz z nami kolację?

— Oczywiście! A to sernik? Tylko nie mów, iż sama zrobiłaś. To sklepowy spód i dżem, co?

— Możesz nie jeść, — odcięła Iwona, ale w kąciku ust pojawił się lekki uśmieszek.

Kasia, nie tracąc tempa, nagle zaproponowała:

— Chcesz, nauczę cię robić prawdziwe pierogi? Moja babcia była kucharką, od dziecka stałam przy garach.

I tak zaczął się wieczór, który obie zapamiętają. Do późna gadały jak stare kumpele, o facetach, przepisach, a choćby modzie. Iwona pierwszy raz czuła, iż nie jest tylko „żoną”, ale kobietą, która potrafi zaimponować. Kasia okazała się nie wrogiem, a sprzymierzeńcem.

Rano Kasia wyszła do pracy, a do drzwi zapukała mama Iwony — Halina Stefanowa. Zapach świeżo upieczonej pieczeni uderzył ją już od progu.

— Ty to zrobiłaś? — oczy matki zrobiły się okrągłe. — Nie spodziewałam się…

Iwona tylko skinęła głową, ledwo powstrzymując dumę. Wiedziała, komu ma dziękować — tej właśnie „byłej”.

Wieczorem zadzwoniła Kasia:

— Iwona, wychodzę już. Pogodziliśmy się z Jackiem. Dzięki za sukienkę i wsparcie. On oszalał, gdy zobaczył mnie na przyjęciu — powiedział, iż od dzisiaj bierze mnie na wszystkie spotkania biznesowe. Kontrakt też podpisaliśmy, tak przy okazji. Jesteś fajna. Jutro wpadnę po rzeczy — i przytulę cię jak kumpelę!

Iwona odłożyła słuchawkę i spojrzała na Tomka:

— Wiesz, miałeś rację. Ona naprawdę jest w porządku. A ja… chyba wiem teraz, kim jestem. Nie tylko żoną. Gospodynią. I kobietą, która ma coś do dania innym.

— No jeżeli jeszcze zaprzyjaźniłaś się z Kasią — to ja już nic nie rozumiem! — rozłożył ręce Tomek.

— Po prostu nie przeszkadzaj, — uśmiechnęła się Iwona, — a wszystko będzie dobrze.

Idź do oryginalnego materiału