Tego wieczoru serce wyskoczyłoby mi z piersi, gdyby nie zaciśnięte zęby. Pamiętam, jak to się zaczęło—zwykły telefon od syna: „Mamo, przyjeżdżamy z Jagodą (imię zmienione). Chcemy się przedstawić”. Głos miał radosny, pewny, jak u kogoś, kto w końcu podjął istotną decyzję. Wymieniliśmy z mężem spojrzenia i ucieszyliśmy się: no wreszcie—nasz Kuba się ustatkował, żenić się […]