Niepostrzeżenie wyszłam na korytarz i zobaczyłam, jak mój mąż wkłada swojej matce pieniądze do kieszeni, podczas gdy ona czarująco rozmawia z gośćmi.

twojacena.pl 4 dni temu

Cicho wyszłam na korytarz i przypadkiem zobaczyłam, jak mój mąż Marek wkłada swojej matce do kieszeni płaszcza banknot. W tym czasie teściowa siedziała przy naszym kuchennym stole, miło gawędząc z gośćmi. Ta scena zaskoczyła mnie i zastygłam, nie wiedząc, co myśleć. Dlaczego Marek robi to potajemnie? I dlaczego czuję się tak, jakby oszukano mnie we własnym domu?

Z Markiem jesteśmy małżeństwem od pięciu lat. Nasz związek nie jest idealny, ale kochamy się i staramy budować wspólne życie. Pracuję jako księgowa w małej firmie, Marek jest kierowcą w firmie logistycznej. Pieniędzy starcza na życie, ale nie przepuszczamy – płacimy za mieszkanie, oszczędzamy na remont samochodu, czasem pozwalamy sobie na skromny wyjazd. Teściowa, Wanda Nowak, mieszka w sąsiedniej dzielnicy. Często wpada w odwiedziny, przynosi domowe ciasta, opowiada nowinki. Zawsze starałam się być dla niej miła, chociaż czasem jej uwagi o moim gotowaniu czy prowadzeniu domu mnie dotykały.

Tamten wieczór był zwyczajny. Zaprosiliśmy znajomych na kolację, przyszła też Wanda Nowak. Krzątałam się w kuchni, przygotowując sałatki i danie główne, Marek pomagał nakrywać do stołu. Teściowa, jak zawsze, była w centrum uwagi – żartowała, wspominała młodość, częstowała swoim słynnym dżemem. Goście śmiali się, panowała ciepła atmosfera. Ale musiałam wziąć jeszcze jeden talerz z szafki na korytarzu i wtedy zobaczyłam, jak Marek, rozejrzawszy się, gwałtownie wsuwa banknot do kieszeni maminego płaszcza.

Zdrętwiałam. Serce waliło, w głowie kłębiły się pytania. Po co to robi? Dlaczego po cichu? Nigdy nie ukrywaliśmy przed sobą, iż pomagamy rodzicom. Ja sama czasem daję pieniądze swojej mamie, a Marek o tym wie. Ale nigdy nie wspomniał, iż pomaga Wandzie Nowak, i to ukradkiem. Wróciłam do kuchni, udając, iż wszystko jest w porządku, ale w środku burzyłam się. Teściowa uśmiechała się dalej, opowiadając kolejną historię, a ja patrzyłam na nią i zastanawiałam się – czy wie, iż syn właśnie podrzucił jej pieniądze?

Po kolacji, gdy goście się rozeszli, a Wanda Nowak poszła do domu, nie wytrzymałam. „Marek, widziałam, jak wkładałeś mamie pieniądze do kieszeni. Dlaczego mi nie powiedziałeś?” – zapytałam. Najpierw się zmieszał, potem zmarszczył brwi: „Kasia, co to za przesłuchanie? Po prostu pomogłem mamie, prosiła na leki”. Zdumiałam się: „Na leki? Mogłeś mi powiedzieć, razem byśmy zdecydowali”. Machnął ręką: „Nie chciałem ci zawracać głowy. To moje pieniądze, sam się tym zajmę”.

Jego słowa zabolały. Moje pieniądze? Czyżbyśmy nie mieli wspólnego budżetu? Zawsze rozmawialiśmy o większych wydatkach, planowaliśmy razem. A teraz okazuje się, iż potajemnie pomaga matce, jakbym miała coś przeciwko. Przypomniałam sobie, jak Wanda Nowak niedawno chwaliła się nową torebką, a jeszcze wcześniej – wyjazdem do znajomej w innej miejscowości. Czy Marek daje jej pieniądze nie tylko na leki? I dlaczego ona je bierze, nie mówiąc mi ani słowa, choć siedzi przy naszym stole i je nasze jedzenie?

Postanowiłam porozmawiać z Markiem jeszcze raz, gdy się uspokoi. Następnego dnia przy kolacji zaczęłam ostrożnie: „Marek, nie mam nic przeciwko pomaganiu twojej mamie. Ale rozmawiajmy o tym? Mamy wspólny budżet, chcę wiedzieć, gdzie idą pieniądze”. Westchnął: „Kasia, mama wstydzi się prosić. Emerytura to dla niej mało, a nie chcę, żeby czuła się niezręcznie”. Skinęłam głową, ale dopytałam: „A dlaczego się ukrywasz? Przecież nie jestem twoim wrogiem”. Marek zamilkł, po czym przyznał, iż bał się mojego niezadowolenia. „Czasem narzekasz, gdy wydaję pieniądze” – powiedział.

Zastanowiłam się. Może ma rację? Rzeczywiście potrafię burknąć, gdy Marek kupi coś zbędnego, jak kolejną wędkę, choć stara jeszcze działa. Ale pomoc matce to co innego. Zrozumiałabym, gdyby powiedział. Tylko jego tajność sprawiła, iż poczułam się obco. Nie mogłam też przestać myśleć, iż Wanda Nowak wie o tych pieniądzach i milczy, dalej uśmiechając się do mnie słodko.

Postanowiłam porozmawiać z teściową. Zadzwoniłam i zaprosiłam ją na herbatę. Gdy przyszła, zebrałam się w sobie: „Wando, wiem, iż Marek pomaga wam finansowo. Nie mam nic przeciwko, ale źle się czuję, gdy dzieje się to za moimi plecami”. Zdziwiła się, ale gwałtownie odparła: „Kasiu, ja nie prosiłam, on sam daje. To nie moja wina”. Mówiła tak niewinnie, iż zaczęłam wątpić – może rzeczywiście przesadzam?

Ale ta sytuacja nie daje mi spokoju. Kocham Marka, szanuję jego matkę, ale chcę, żeby w naszej rodzinie nie było tajemnic. Umówiliśmy się, iż od dzisiaj będziemy rozmawiać o wszystkich wydatkach, łącznie z pomocą rodzicom. Obiecał być otwarty, a ja – nie gderać o drobiazgi. Ale w sercu został niesmak. Patrzę teraz na Wandę Nowak, gdy przychodzi do nas, i myślę – czy jest ze mną szczera? I czy będę mogła ufać Markowi jak dawniej?

Ta historia nauczyła mnie, iż choćby w kochającej się rodzinie mogą być niedomówienia. Chcę, żeby nasz dom był miejscem, gdzie wszyscy są ze sobą uczciwi. Może z czasem znajdziemy równowagę, a ja przestanę podejrzewać teściową o wyrachowanie, a Marek – bać się moich reakcji. Na razie uczę się mówić o swoich uczuciach i mam nadzieję, iż mimo tych wszystkich złotówek w kieszeni płaszcza, staniemy się sobie bliżsi.

Idź do oryginalnego materiału