Nieoczekiwany koniec czerwca

tabazella.blogspot.com 16 godzin temu
Gdzie, co i jak, to już koniec czerwca?! Jak to się stało iż minął, kiedy miał trwać i trwać? Ech... a jednak czerwiec mija, dla mła ciężko zalatany i niezbyt dobry. Cio Mary połamana, sąsiedztwo chyrchające, bo wiek i choroby, blogowe towarzystwo mniejsze, bo nie ma już z nami Bezowej i niespodziewanie odeszła Star. Niewesoły koniec wiosny, kiepski początek lata. Ze spraw dobrych to przyjechały dziefczynki i już z nami zostaną. Zdaniem mła to bezsens szukać dla nich nowego domu, przeprowadzka do naszego była dla nich szokiem. Helenka jada w domu tylko nocą ciemną, poranny posiłek zapodaję na dwórku. Kasia wymaga sesji przytulań, najlepiej tyż wieczorową porą, kiedy przychodzi do wyrka mła. W dzień Kasia woli siedzieć w swoim pokoju, reszta mieszkania słabo dla niej istnieje, na dwór wychodzi tylko w młowym towarzystwie. Z innymi kotami na dworze ma bardzo poprawne stosunki, natomiast w domu namiętnie syczy na towarzystwo z którym bawiła się przed chwilą na podwórku. Ząbki ma usunięte, bo problemy były. Mimo ich braku domaga się suchego, choć nie gardzi zapodawaną przez mła mokrą karmą i mięsną surowizną. Jest pieszczochem domowym, zupełnym przeciwieństwem tego latawca Helenki, z którą mła ma słaby kontakt. Może polepszy się z czasem, kiedy się zrobi chłodniej i Helenka zatęskni za domowym ciepełkiem. Oczywiście pojawienie się dziefczynek spowodowało u reszty stada wzmożenie potrzeby pieszczotnictwa, choćby u Okularii. Mła ma więc dodatkowe zajęcie. To pewnie z tego zajęciowania ten czerwiec tak niespodziewanie gwałtownie minął. Może i dobrze, bo to nie był łatwy miesiąc dla mła.

Zdjęcia są takie: Kaśka w domu, podrasowywanie obrusa lnianego z plamą, co do którego mam szczwany plan, Kaśka raz jeszcze i Helenka we więźniu. Tu z kolei link do postu Kocurrka o przodownikach pracy, he, he, he. No i to by było na tyle.

Idź do oryginalnego materiału