Nienawiść zrodziła się w chwili, gdy przekroczyła próg.

newsempire24.com 2 tygodni temu

Od pierwszego wejrzenia znienawidziliśmy ją, gdy tylko przekroczyła próg naszego domu.
Kędzierzawa, wysoka, chuda.
Sweater miał się całkiem nieźle, ale jej dłoni nie dało się pomylić z maminymi. Palce krótsze i grubsze, splecione w zamek. Nogi chudsze niż u mamy, a stopy dłuższe.
Siedzieliśmy z bratem Krzysiem – on siedmioletni, ja dziewięcioletnia – i ciskaliśmy w nią spojrzeniami jak piorunami.
„Długa Jadzia” – nie Jadzia, tylko drągal na kilometr!

Tata zauważył naszą niechęć i syknął:
– Zachowujcie się przyzwoicie! Co wy, dzicz jakaś?
– A ona zostaje u nas długo? – fochliwie zapytał Krzyś. Mógł sobie na to pozwolić – był mały i to chłopak.
– Na zawsze – odparł tata.
Słychać było, iż zaczynał tracić cierpliwość. A kiedy on wpadał w złość, lepiej było się chować. Lepiej nie drażnić.

Godzinę później Jadzia zbierała się do wyjścia. Włożyła buty, a gdy wychodziła, Krzyś sprytnie podstawił jej nogę.
Omal nie przeleciała przez cały klatkę schodową.
Tata wpadł w panikę:
– Co się stało?!
– Ach, potknęłam się o te buty – odparła, choćby nie patrząc na Krzysia.
– Wszystko tu porozrzucane, zaraz posprzątam! – obiecał z przejęciem.

I wtedy zrozumieliśmy – on ją kocha.
Nie udało nam się wykluczyć jej z naszego życia, choć bardzo się staraliśmy.
Pewnego razu, gdy Jadzia była z nami w domu bez taty, po kolejnym naszym wrednym wybryku powiedziała spokojnym głosem:
– Wasza mama umarła. Tak, niestety, bywa. Teraz patrzy na was z nieba i wszystko widzi. Myślę, iż nie podoba jej się wasze zachowanie. Wie, iż robicie to ze złośliwości. W ten sposób „strzeżecie” jej pamięci.

Zdrętwieliśmy.
– Krzyś, Kasia, przecież jesteście dobrymi dziećmi! Czy tak należy pamiętać o mamie? Człowiek pokazuje się przez czyny. Nie wierzę, iż zawsze jesteście kolczaste jak jeże!
Powoli, takimi rozmowami, wybiła nam z głowy chęć bycia niemiłymi.

Pewnego dnia pomogłam jej rozpakować produkty ze sklepu. Jakże mnie Jadzia chwaliła! Pogłaskała po plecach.
Tak, dłonie nie mamine, ale i tak było przyjemnie…
Krzyś zazdrosny jak osa ustawił umyte kubki na półce. Ona i jego pochwaliła.
A wieczorem opowiedziała tacie z przejęciem, jacy to my pomocnicy. Był dumny.

Jej obcość długo nie dawała nam spokoju. Chcieliśmy ją wpuścić do serca, ale nie potrafiliśmy.
„Nie mama” – i koniec!

Po roku już nie pamiętaliśmy, jak żyliśmy bez niej. A po jednym zdarzeniu pokochaliśmy Jadzię na zabój, tak jak nasz tata.

…W siódmej klasie Krzysiowi nie było lekko. Cichy i zamknięty, stał się ofiarą jednego chłopaka – Darka Kowalczyka. Tego samego wzrostu, tylko bardziej bezczelnego.
Wybrał Krzysia na swój cel, bo mu przeszkadzał.

Rodzina Kowalczyka była pełna, Darek miał wsparcie ojca, który mówił wprost:
„Jesteś facetem, bij wszystkich. Nie czekaj, aż oni zaczną cię miażdżyć”.
I tak Krzyś stał się idealnym celem.
Przychodził do domu i choćby mnie, siostrze, nic nie mówił. Czekał, aż samo się rozmyje. Ale takie sprawy nie znikają. Dręczyciel rośnie w siłę, gdy ofiara milczy.

Kowalczyk już otwarcie go bił. Ile razy przeszedł obok, tyle razy walnął go w ramię.
Wykrzesałam z Krzysia te informacje dopiero, gdy zobaczyłam siniaki na jego rękach. Uważał, iż mężczyźni nie powinni zwalać problemów na siostry, choćby starsze.
Nie wiedzieliśmy, iż za drzwiami stała Jadzia i słuchała uważnie.

Krzyś błagał, żebym nic nie mówiła tacie, bo będzie jeszcze gorzej.
Prosił też, żebym nie leciała od razu porysować Darkowi twarzy! A tak bardzo chciałam! Za brata mogłabym zabić!
Wciąganie taty też nie wchodziło w grę – pobije się z ojcem Kowalczyka, a stąd już blisko do więzienia…

Jutro był piątek.
Jadzia pod pretekstem zakupów odprowadziła nas do szkoły i potajemnie poprosiła, żebym pokazała jej Kowalczyka.
Pokazałam. Niech wie, świnia!

A potem stało się coś niesamowitego.
Na lekcji języka polskiego Jadzia miło zajrzała do klasy – uczesana, z manicure, miłym głosikiem poprosiła Darka Kowalczyka, by wyszedł, bo ma do niego sprawę.
Nauczycielka się zgodziła, nic nie podejrzewając. Darek też wyszedł spokojnie, myśląc, iż to nowa organizatorka. Miał dostać goździki naDarek wrócił do klasy blady jak ściana, a od tamtej pory choćby nie spojrzał w stronę Krzysia, bo Jadzia nauczyła go, iż nasza rodzina to nie cel dla jego głupich zabaw.

Idź do oryginalnego materiału