Niemcy w szoku po wizycie w Polsce. Gofr za 42 złote, obiad rodzinny za 200

warszawawpigulce.pl 5 godzin temu

Niemiecki dziennik sprawdził ceny w polskich kurortach i nie może uwierzyć w to, co zobaczył. Lodowa porcja za 9 złotych, luksusowy gofr za niemal 10 euro, a rodzinny obiad przekracza 200 złotych. Polskie wybrzeże przestaje być europejską okazją.

Fot. Pixabay

Redaktorzy prestiżowego niemieckiego dziennika „Nordkurier” postanowili na własnej skórze sprawdzić, ile dziś kosztuje wypoczynek nad polskim Bałtykiem. Rezultaty ich śledztwa cenowego wywołały prawdziwe poruszenie za naszą zachodnią granicą. „Szok cenowy nad Bałtykiem” – alarmuje niemiecka prasa.

Niemieccy dziennikarze skupili się na Gdyni, analizując ceny w restauracjach, kawiarniach i punktach gastronomicznych. To, co odkryli, całkowicie zmieniło ich postrzeganie Polski jako taniego kierunku wakacyjnego.

Lody za 9 złotych, gofr za 42

Największe zaskoczenie wywołały ceny wakacyjnych przysmaków, które jeszcze niedawno były symbolem polskiej przystępności cenowej. Zwykła porcja lodów, która rok temu kosztowała 8 złotych, w tej chwili to wydatek 9 złotych – około 2,10 euro.

Niemieccy reporterzy skrupulatnie wyliczyli, iż czteroosobowa rodzina, w której każdy zamówi po dwie gałki, zapłaci łącznie 72 złote – prawie 17 euro. To kwota, która dorównuje cenom w niemieckich kurortach nadmorskich.

Jeszcze większym szokiem okazały się ceny gofrów. Zwykły gofr bez dodatków to koszt 11 złotych, ale z owocami i bitą śmietaną cena wzrasta do 26 złotych. W centrum Gdyni niemiecka ekipa natknęła się na prawdziwe zaskoczenie cenowe – luksusowe gofry sprzedawane za 42 złote, co stanowi niemal 10 euro za jedną porcję.

Portal polenjournal.de, komentujący ustalenia „Nordkurier”, porównał, iż podobny gofr w niemieckich kurortach nadmorskich kosztuje zwykle 6-8 euro. Oznacza to, iż polskie ceny nie tylko dorównują, ale czasem przewyższają niemieckie standardy.

Rodzinny obiad jak w zachodnich kurortach

Drastyczne podwyżki dotknęły również głównych posiłków. Standardowe danie obiadowe, które w 2024 roku można było zamówić za około 36 złotych, w tej chwili kosztuje 39 złotych – około 9 euro. To wzrost o ponad 8 procent w ciągu zaledwie roku.

Miłośnicy świeżych ryb muszą sięgnąć jeszcze głębiej do portfela. Flądra z frytkami i sałatką, która wcześniej kosztowała 49 złotych, w tej chwili to wydatek 55 złotych. Niemieccy reporterzy wyliczyli, iż rodzinny obiad składający się z dań z dorszem lub łososiem może kosztować ponad 200 złotych, czyli około 47 euro.

Ta kwota w przeliczeniu na euro dorównuje cenom w niemieckich restauracjach nadmorskich, co całkowicie zmienia postrzeganie Polski jako taniego kierunku wakacyjnego. Niemcy przestają przyjeżdżać do nas po okazje cenowe.

Wybór Gdyni jako głównego obiektu analizy nie był przypadkowy. Miasto uznawane jest za jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się kurortów polskiego wybrzeża, przyciągający zarówno turystów krajowych, jak i zagranicznych.

Koniec tanich wakacji nad Bałtykiem

Analiza niemieckiej prasy pokazuje fundamentalną zmianę charakteru polskiego wybrzeża. „Urlop w Polsce przez cały czas bywa tańszy niż nad niektórymi europejskimi morzami, to z pewnością nie jest już okazją” – stwierdzili niemieccy analitycy z portalu polenjournal.de.

Jeszcze kilka lat temu różnica cenowa między polskimi a niemieckimi kurortami była na tyle znacząca, iż przyciągała rzesze turystów zza Odry. w tej chwili ta przewaga systematycznie się kurczy, a w niektórych kategoriach produktów praktycznie znika.

Niemieccy dziennikarze podkreślają, iż wzrost cen nad polskim wybrzeżem nie jest zjawiskiem izolowanym. Podobne tendencje obserwują w innych krajach regionu, ale skala podwyżek w Polsce szczególnie przykuwa uwagę zachodnich sąsiadów.

Polskie wybrzeże przestaje być „tanim” kierunkiem w europejskim kontekście. Ceny zbliżają się do standardów zachodnioeuropejskich, co stawia polskie kurorty w bezpośredniej konkurencji z miejscowościami nad Morzem Północnym czy Adriatykiem.

Popyt napędza ceny w górę

Niemieccy reporterzy zwrócili uwagę na rosnącą popularność Gdyni wśród turystów z państw niemieckojęzycznych, co może częściowo tłumaczyć wzrost cen. Zwiększony popyt, szczególnie ze strony gości o wyższej sile nabywczej, naturalnie prowadzi do podwyżek w sektorze gastronomicznym.

Miasto jednocześnie inwestuje w infrastrukturę turystyczną i promocję, co również przekłada się na koszty, które ostatecznie ponoszą turyści. Nowoczesna infrastruktura kosztuje, a te koszty muszą pokryć odwiedzający.

Rosnące koszty prowadzenia działalności, wyższe płace w branży turystycznej oraz inflacja to dodatkowe czynniki wpływające na ceny. Polscy przedsiębiorcy dostosowują się do europejskich standardów nie tylko pod względem jakości, ale również cenowym.

Nowa rzeczywistość polskiej turystyki

Niemieckie śledztwo cenowe pokazuje, iż polskie kurorty przechodzą transformację z tanich destynacji w miejsca oferujące europejski standard za europejskie ceny. To może oznaczać zmianę profilu turystów odwiedzających polskie wybrzeże.

Część niemieckich turystów może zacząć poszukiwać tańszych alternatyw w innych krajach regionu. Z drugiej strony, wyższe ceny mogą przyciągnąć bardziej zamożnych gości, którzy cenią jakość ponad oszczędności.

Polski sektor turystyczny stoi przed wyborem – konkurować ceną czy jakością. Obecne trendy cenowe sugerują, iż wybrzeże stawia na standard i jakość usług, akceptując utratę części budżetowych turystów.

Dla polskich kurortów oznacza to konieczność ciągłego podnoszenia standardów, bo przy obecnych cenach turyści będą oczekiwać poziomu usług porównywalnego z zachodnioeuropejskimi destynacjami. Niemieccy dziennikarze będą z pewnością obserwować, czy jakość nadąży za cenami.

Idź do oryginalnego materiału