— Niech twoja matka znajdzie sobie inne hobby, a nie ciągle wtyka się w sprawy naszej rodziny. Ile można!

przytulnosc.pl 6 dni temu

– Pani Małgorzato, dziś nie jest najlepszy czas, żeby do nas przyjeżdżać! – powiedziała Diana, rozmawiając ze swoją teściową przez telefon.

– Dlaczego? Właśnie dziś mam wolny wieczór! To najbardziej odpowiedni czas, kochanie! Już od dwóch tygodni was nie widziałam! A Romu też nie widziałam tyle…

– To zadzwońcie mu, porozmawiajcie! W czym problem? Albo wideorozmowa…

– Co mi do tego rozmów telefonicznych? Tak bardzo chcę zobaczyć syna! Poza tym ciągle jest zajęty i trudno się z nim dodzwonić! Wcześniej rozmawialiśmy prawie codziennie, a teraz to z tobą, to w pracy, to czymś jest zajęty! – zaczęła się złościć Małgorzata.

– Oczywiście! To przecież dorosły, żonaty mężczyzna! Pracowity! – odpowiedziała na to Diana. – A propos pracy… Pani Małgorzato, również powinnam się zająć swoimi sprawami!

– Ale, Diana! Nie umówiliśmy się, o której godzinie dziś do was przyjechać? O której będziecie w domu? Nie chcę przyjechać i, jak ostatnim razem, czekać dwie godziny przy drzwiach!

– W takim razie nie przychodźcie! – zmęczona powiedziała zięć. – Oboje teraz dużo pracujemy, nasze grafiki są nieregularne, więc nie mogę wam powiedzieć dokładnej godziny!

– Ale jak to wtedy…

– Nikt! Naprawdę muszę pracować! – przerwała jej narzeczona narzekanie teściowej. – Uzgodnijcie to ze swoim synem! Znam się na tym!

– A jak inaczej…

– Krzysztof! Możesz się ode mnie odsunąć? Znajdę tę pieprzoną pracę! Nie musisz mnie tak ciągle naciskać! Co ja, nie wiem, iż muszę się gdzieś zatrudnić? Myślisz, iż sama tego nie chcę? Po prostu wszędzie, gdzie się zgłaszam na rozmowę kwalifikacyjną, to doświadczenie jest potrzebne, to płaca żałosna, a jaki sens tam iść, jeżeli po okresie próbnym mogą mnie nie zatrudnić?

– Ojej! To oczywiście problem! – udając współczucie, powiedział do żony. – A czy nie myślałaś, iż tak jest wszędzie? Nie myślałaś, iż jeżeli ktoś cię zatrudnia, to szuka odpowiedzialnej osoby? I od samego początku musisz przejść przez wiele: okres próbny, niską płacę, a gdzieś jeszcze bezpłatne staże! Nie? Nie myślałaś?

– To wszystko bzdura! Dlaczegoś, kiedy ubiegałam się o pracę w tym sklepie z ubraniami, od razu miałam wszystko jak inni, bez tych waszych okresów próbnych!

– Twojego byłego znajomego, który to sklep matki, wpajał cię tam! Ale kiedy się z nim rozstałaś, nikt więcej nie znosił twojego okropnego zachowania i ciągłego siedzenia przy telefonie!

– W ogóle tam z tobą cały czas rozmawiałam!

– A skąd ja miałem wiedzieć, iż pracujesz tam z takim blatem, i jeszcze…

– Słuchaj! Nie naciskaj na mnie! Wiem, iż muszę znaleźć pracę! Przynajmniej żebyśmy mogli wyprowadzić się z domu twojej mamusi! Bo ona mnie też już denerwuje!

– A propos tego! Trzymaj swoje usta zamknięte, jeżeli mama prosi cię o coś! Przyjęła nas tutaj, bo cię zwolnili i mieliśmy problemy finansowe, a ty jeszcze ciągle jej prowadzisz!

– A ja co, według ciebie, mam tu sprzątać? To nie mój dom! Nie nasz! Niech przekaże nam swoją część, wtedy będę tu zamiatać tylko w naszej strefie!

Krzysztof zamknął twarz rękami od niezrozumiałej głupoty swojej młodej żony.

Od samego początku, gdy dopiero się poznali, podobały mu się jej wybryki. Wydawała mu się taka niezależna. Zawsze piękna i zadbana. Niczego sobie nie odmawia. Robi, co chce i kiedy chce. Został wciągnięty w to całe to przewrotne zachowanie, choćby nie przypuszczając, iż to nie z niezależności i inteligencji, ale z niezłomnej głupoty osoby, która zajmuje się głównie swoimi mediami społecznościowymi.

Kiedy chciała mieszkać w większym mieszkaniu, Krzysztof znalazł takie mieszkanie, i nie byle jakie, a dokładnie z designerskim remontem, jak chciała Wiktoria. Praktycznie sam je wynajął, ona tak, podrzucała mu pieniądze, i zawsze to robiła niechętnie. Ale tu, już po ślubie, ją zwolniono z pracy. To było bardzo nie na miejscu, bo w tym samym czasie u Krzysztofa zaczęły się pewne trudności finansowe. Najpierw chciał znaleźć tańsze mieszkanie, ale odkrył, iż na ostatnie pieniądze, które mieli, jego ukochana żona kupiła sobie nowy używany telefon przez internet. I wtedy nie znalazł nic lepszego, niż poprosić się na czas mieszkać u swojej matki, u której było trzypokojowe mieszkanie.

Ale była jedna zagwozdka. Jego matka nie mogła znosić Wiktorii, swojej teściowej. Była przeciw, by syn ją poślubił, w ogóle przeciw wszystkim, co było związane z tą bezodpowiedzialną dziewczyną. Ale Krzysztof zachowywał się jak zakochany głupek, nie słyszał słowa matki, która starała się go uchronić. Widzi tylko piękną twarz swojej wybranki i nic więcej, bo różowe okulary mogą mieć nie tylko kobiety. choćby mocno pokłócił się z matką, gdy poinformował, iż poślubi Wiktorię.

Ale matka jest matką, i tak go wybaczyła i pozwoliła im na jakiś czas mieszkać u siebie, przynajmniej do czasu, aż się ustabilizują. Ale minęło już pół roku i od tamtego czasu, kiedy zamieszkali u niej, nic się nie zmieniało. Ani w karierze Wiktorii, ani w budowaniu rodziny syna.

Jedyną rzeczą, która podobała się Tatyannie, było to, iż różowe okulary syna zaczynały stopniowo pękać, i tylko dlatego wciąż znosiła swoją leniwą teściową w swoim mieszkaniu. Czekając, iż syn zrozumie i zobaczy, z jakim nikczemnym, leniwym i egoistycznym człowiekiem zdecydował się połączyć życie. Ale ona sama też ciągle mówiła mu na głos o lenistwie jego ukochanej żony. W nadziei, iż to przyspieszy ich rozstanie.

Sam Krzysztof najpierw namawiał Wiktorię, by znalazła jakąś pracę, bo tak długo nie mogą u niego mieszkać. Potem przyszły kłótnie, pokłócenia, skandale między młodymi. Teraz Krzysztof stawał się bardziej zdystansowany od żony. Ale jego wciąż irytowało to, iż ona roztropnie zachowuje się przed jego matką. Dlatego zdecydował, iż jeżeli Wiktoria nie może znaleźć pracy, której chce, a choćby jakiejkolwiek, to niech przynajmniej pomaga matce w domu…

– Nic ona nie będzie nam ani mnie mówić! To jej mieszkanie! A my, jak dobre goście, musimy jakoś pomagać matce w domu! Zrozumiałaś?! – złośliwie zapytał Krzysztof żonę, po czym odsunął ręce od jej twarzy.

– Ale…

– Żadne „ale”, Wiktoria! Już i tak tu mieszkasz za darmo! Miej choć trochę sumienia!

– Dlaczego jakoś, kiedy ja przyjeżdżam do swoich rodziców, nikt mnie nic nie zmusza tam robić! A ja tam też mieszkam przynajmniej jakiś czas! – wzdęła się ona na słowa męża.

– jeżeli to będzie się dalej tak powtarzać, kochanie, to wrócisz do nich na zawsze!

– Co chcesz tym powiedzieć? – zacięła się Wiktoria.

– To, iż od jutra, jeżeli nie wyjdziesz gdzieś pracować, to zaczynasz zajmować się domem! Będziesz robić wszystko, co poprosi moja mama! Bo jej też nie pasuje ciągłe sprzątanie za nami obojga! Ona nie na to przyszła na emeryturę! Zrozumiałaś?!

– Krzysztof, ja przecież…

– Zrozumiałaś? – nie dał jej dokończyć nowej wymówki.

– Zrozumiała…

– Tak! – zakończył dyskusję.

– Ale i tak nie przystanę na to, co uważam za obrzydliwe! – wstawiła się, widząc, iż mąż się uspokoił.

– Ależ obrzydliwe? A to jak? Umyć podłogi? Umyć naczynia? Przygotować coś do jedzenia? Co z tego uważasz za obrzydzenie?

– Mam na myśli to, iż nie zacznę prać twojej mamy spodni!!! – nie wytrzymawszy tego ataku, krzyknęła dziewczyna.

– Nie mamy mamy, tylko mamy! I nikt nie prosi cię o pranie! Mama cię choćby nie wpuszcza do swojej pralki, gdy ty choćby z czajnikiem się nie poradziłaś i pierwszego dnia złamałaś na nim pokrywkę!

– To było przypadkowo! Po prostu nie jestem przyzwyczajona do takich starych modeli!

– Starym modelom? U wszystkich mają te same zasady działania i strukturę, Wiktoria!

– U nas był inny w tym mieszkaniu!

Wszystko. Krzysztof nie chciał już więcej rozmawiać ze swoją żoną, przynajmniej dziś. Wyszedł napić się wody. Powiadomił matkę, iż od jutra Wiktoria będzie jej pomagać w domu, i położył się spać, bo jutro musi iść do pracy.

A rano obudził Wiktorię przed wyjściem do pracy, przypominając, iż jeżeli nie znajdzie żadnych ofert pracy, to stanie się gospodynią domową i nie będzie siedziała więcej na swoim telefonie, dopóki nie zrobi wszystkiego, co trzeba.

– Wiktoria! – usłyszała dziewczyna głos teściowej, dochodzący z korytarza około godziny, jak Krzysztof poszedł do pracy.

Ale nie zaczęła nic odpowiadać, myślała, iż jeżeli teściowa pomyśli, iż śpi, to odpuści i odejdzie.

Ale Tatiana Iwanowna nie zamierzała tego zrobić.

– Wiktoria! – uderzyła kobieta w drzwi sypialni.

– CO?! – niedowierzająco zapytała Wiktoria, z psychami rzucając się z owych ociężeń.

– Co, wciąż śpisz?

– Wyobraźcie sobie!!!

– Słuchaj, w takim razie wstań!

– Co ty, jeżeli wam wszystkim się nie śpi, to nie znaczy, iż jestem taka sama jak wy z Krzysztofem, jakaś szalona żmija!

– Jaka jawnoronk, kochanie? Już prawie obiad! Więc odrywaj swoje ciało od łóżka i wychodź ze sypialni! Bo zaraz wyjadę załatwiać sprawy, a do mojego przyjazdu, mam nadzieję, iż uporządkujesz dom!

– No właśnie jedźcie! Kto was trzyma? Po co mnie budzić? Sama sobie poradzę! Więc wszystko, odwalcie się ode mnie!

Takie zachowanie Tatiany Iwanowny już nie wytrzymała. gwałtownie weszła do pokoju i pod niepokojące krzyki panny młodej wyrzuciła z łóżka.

– Co wy robicie?! – wrzeszczała Wiktoria. – To moja komn…

– To mój dom, kochanie! I jeżeli od razu nie zajmiesz się jakimś zadaniem, to po prostu wylecisz z niego jak korkociąg! I to dotyczy, jeżeli znowu usłyszę od ciebie jakiekolwiek pogardy w mój adres lub w adres mojego syna! Zrozumiałaś?!

– Tak! – złośliwie patrząc na teściową, odpowiedziała Wiktoria.

– Tak!

Tatiana Iwanowna spokojnie wyszła z pokoju, a Wiktoria natychmiast pospieszyła zamknąć za nią drzwi. Ale usłyszała:

– jeżeli będę musiała jeszcze wrócić po ciebie do sypialni, to uwierz, już nie będę taka miła!

Wiktoria zaczęła się niedowierzająco krzywić na to. Bardzo zirytowała się matką za takie traktowanie swojej osoby, mimo iż była żoną jej syna. To wymagało jakiegoś szacunku, według niej.

Ale mimo to nie chciała pogarszać sytuacji. Nałożyła na siebie pierwszą, którą znalazła, i wyszła, by Tatiana Iwanowna w końcu o niej zapomniała.

Kobieta dała jej listę rzeczy do zrobienia przed jej przyjazdem. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, tylko banalnie umyć podłogi wszędzie, poza sypialnią Tatiany Iwanowny, przetrzeć kurz, umyć naczynia i coś przygotować na kolację. Bo dziś Tatiana Iwanowna idzie na jakieś dodatkowe zajęcia i nie będzie mogła się tym zająć, jak wcześniej. A ponieważ u niej teraz mieszka nachalna nagłebnica, to przekłada się na jej główną odpowiedzialność, dopóki nie znajdzie pracy lub dopóki Krzysztof nie zrozumie, iż Wiktoria nie jest tym człowiekiem, z którym można budować rodzinę.

Po zostawieniu wszystkich instrukcji panny młodej, Tatiana Iwanowna wyjechała. A Wiktoria zamiast zjeść śniadanie, które było w domu, choć już był obiad, i zająć się domem, poszła zamówić sobie na ostatnie pieniądze z jej karty jakieś wegetariańskie potrawy i zaszyła się w telefonie.

Gdy zwróciła uwagę na czas, było już około piątej wieczorem. Przestraszyła się, iż zaraz mąż i teściowa się pojawią, a ona nic nie zrobiła, i poleciała w panice na porządkowanie domu i gotowanie makaronu bez niczego, bo w lodówce z mięsa była tylko kurczak, a onemu go kroić nie umiała, i do tego nie mogła sobie tego pozwolić, jako prawdziwa wegetarianka.

Tatiana Iwanowna przyjechała pierwsza, około godziny, gdy Wiktoria zaczęła sprzątać dom i znalazła pannę młodą z mopem w ręku. Z kuchni dochodził zapach spalenizny, a w domu był jeszcze większy bałagan niż gdy teściowa odchodziła stamtąd.

– Wiktoria, co jeszcze nic nie zrobiłaś? I dlaczego pachnie przypalonym, coś spaliłaś? – zdziwiona i przestraszona zapytała kobieta.

– Tak, makaron lekko się przypalił! Może za mało wody nalałam…

– Za mało wody nalałaś? Makaron się przypalił? Co? A w ogóle, czy kiedykolwiek gotowałaś makaron?! I dlaczego nie byłaś w kuchni, gdy się gotował?

– W ogóle robiłam twoje obowiązki tutaj, gdy się gotował! Więc nie rób mi teraz na siebie ataków! – sprzeciwiła się Wiktoria.

– Moimi obowiązkami? Ty, dziewczyno, całkowicie nie rozumiesz, z kim rozmawiasz?! – coraz bardziej wkurzała się teściowa na takie zachowanie. – Miałaś sześć godzin na wszystko! Sześć! I nic nie zrobiłaś? A to, co zrobiłaś, to w ogóle spaliłaś?

– Jakie sześć godzin? W ogóle miałaś swoje rzeczy, które musiałam zrobić! Czy jasne wam?

– To jakie, opowiedz mi, proszę!

– To cię nie dotyczy!

– Nie, kochanie, dotyczy mnie wszystko, co się dzieje w moim domu!

– W takim razie sami zajmijcie się mopem, jeżeli coś wam nie odpowiada! Przestańcie mnie tu wciąż wykorzystywać, nie jesteście moją matką!

– Jak to?

– Tak! – Wiktoria rzuciła mopem do wiadra z wodą tak, iż rozprysły się krople po całym korytarzu.

– A teraz weź i posprzątaj to wszystko, bo nie potrafisz się zachować!

– Jak bardzo mnie denerwujesz, stara żaba!!! – krzyknęła Wiktoria na kobietę z powodu tych wszelkich nauk i poleceń.

Potem rzuciła mopem, który jeszcze nie zdążyła nigdzie przyczepić, na Tatianę Iwanowną.

Ale w tym momencie drzwi się otworzyły i do mieszkania wszedł Krzysztof.

– Wiktoria!!! Co ty robisz?! – krzyknął w tym momencie, gdy mop upadł i uderzył w jego matkę. Dobrze, iż był lekki, plastikowy, ale to, co się działo, przestraszyło zarówno Tatianę Iwanowną, jak i Krzysztofa, który natychmiast rzucił się do matki.

– Wszystko dobrze, kochanie, wszystko dobrze! – odpowiedziała na niemy pytanie syna kobieta.

– Wiktoria!!! – złośliwie powtórzył imię swojej żony, odwracając się do niej.

– A dlaczego od razu „Wiktoria”? Twoja mama już mnie denerwuje! A ty też! Czy można po prostu zostawić wszystko na swoich miejscach? Ja siedziałam w pokoju całymi dniami i co? Czy komuś przeszkadzałam? Nie! Jesteście sami w tym winni! I w ogóle, zostawcie mnie w spokoju! – krzyknęła, zaczynając robić miny, by wywołać łzy, by Krzysztof zrozumiał, iż nie jest stworzona do tych wszystkich domowych obowiązków.

Bo wcześniej mieszkali w mieszkaniu, gdzie było tyle sprzętu, który sam się sprzątał, a teraz…

Wiktoria uciekła do pokoju, kontynuując swoją histerię, a Krzysztof, upewniając się, iż z matką wszystko w porządku, poszedł za żoną.

– Zbieraj się! – powiedział jej krótko.

– Dokąd? Co mam założyć? – od razu odzyskała ducha.

– Co chcesz! Ale tu już więcej nie zostaniesz!

– Co? W jakim to sensie? A ty? A co z…

– Wiktoria! Nie chcę już więcej ani z tobą mieszkać, ani cię widzieć! Rozumiesz? A po wszystkich twoich wybuchach ty jeszcze pytasz, w jakim to sensie? Tak wprost!

Wiktoria po tych słowach zaczęła płakać krokodyle łzami, próbowała wywołać u męża litość. Potem, gdy to nie zadziałało, zaczęła się histerykować i przeklinać wszystko i wszystkich, obwiniając przede wszystkim teściową.

Ale nic z tego nie wpłynęło na Krzysztofa tak, jak chciała. Po prostu zebrał wszystkie jej rzeczy do dużego worek na liście, które właśnie miała Tatiana Iwanowna kilka takich, złapał żonę za rękę i tak, w czym była, odwieźł ją do jej rodziców na wieś.

W drodze usłyszał jeszcze wiele różnych koncertów na żądanie od Wiktorii, ale nic więcej z jej arsenału nie miało na niego wpływu.

Wrócił do domu przed północą. Poszedł do prysznica i głodny położył się spać, bo jutro praca go nie odwołała.

A rano, gdy wyszedł na śniadanie do kuchni, zapytał matkę:
– Jak się masz po wczorajszym?

– Wiesz, lepiej sobie tego nie wyobrażasz! – odpowiedziała.

– Tak? No to jak? – zdziwił się Krzysztof. – I dlaczego?

Sam był w przygnębieniu, choć Wiktoria była leniwą i rozrzutną, była jednak jego żoną nadal.

– Bo, mam nadzieję, iż następną żonę będziesz wybierał nie tylko po wyglądzie, ale i po wewnętrznym wnętrzu! I więcej nie poślubisz pustelki, która choćby makaron ugotować nie potrafi!

Krzysztof wstydliwie milczał.

Już tak wiedział, iż za wcześnie się żenił i iż małżeństwo jeszcze nie dojrzało, ale sam dorósł, a Wiktoria nie. I teraz, jak by ona go nie prosiła, jak by się nie przepraszała, choćby jeżeli znajdzie pracę, – już jej nie przyjmie choćby do prostych nocy. Zaczął rozumieć, dlaczego jego matka tak nie lubiła jego żony, i teraz naprawdę z większą rozważnością będzie wybierał sobie nową żonę…

Idź do oryginalnego materiału