No cóż, nie wyrzucimy cię na święta. Przygotuj nam trzy sypialnie moje siostry i siostrzenica zostaną na noc. Ty sobie śpisz w kuchni. Halino Stanisławo, a czy to nie problem, iż jestem jedyną właścicielką tego domu? Mam choćby dokumenty. Więc choćby nie próbujcie się tu włamywać zostaniecie stąd usunięci z pomocą policji.
Tego dnia po pracy Walentyna miała w planach wstąpić do centrum handlowego. Za dwa tygodnie Nowy Rok. Zaprosiła ją dawna przyjaciółka, Krystyna.
Walentyna wiedziała, iż zbierze się tam spore grono: córka gospodyni z mężem i dziećmi, siostra oraz siostrzenica-studentka.
Bywała u Krystyny często i znała wszystkich. Dlatego chciała wcześniej kupić prezenty.
Wybieranie podarunków wychodziło jej znakomicie, a obdarowywanie sprawiało przyjemność. Już teraz wyobrażała sobie, jak wędruje między udekorowanymi światełkami półkami, przygląda się towarom, decyduje, obserwuje, jak sprzedawca pakuje zakupy w błyszczący papier.
Ale humor jej się popsuł, ledwie wyszła na ulicę: na parkingu, przy samochodzie, czekała na nią Renata siostra byłego męża.
Walu, cześć! przywitała się Renata. Co tak długo? Zamarzłam już na kość.
Dzień dobry, Renato. Nie spodziewałam się cię tu zastać.
Dlaczego? W końcu rodzina odparła Renata. Przynajmniej przez dwadzieścia lat nią byliśmy.
Na szczęście już nie jesteśmy odpowiedziała Walentyna i sięgnęła po klamkę.
Lecz Renata ją zatrzymała.
Posłuchaj, Walentyno, mam do ciebie prośbę. A adekwatnie nie tylko ja cała rodzina.
Jakiej rodziny, Renato? Z waszą familią nie mam nic wspólnego od roku. Więc żadnych próśb słuchać nie zamierzam odparła stanowczo.
Nie, tylko wysłuchaj. Nie wiem, jak ty i Mirosław podzieliliście majątek, ale mama wciąż uważa, iż dom, w którym mieszkasz, należy do naszej rodziny.
Kupowaliście go razem z Mirkiem, on przez dziesięć lat go urządzał. Zawsze zbieraliśmy się tam na Nowy Rok i majówki. A teraz co?
Mama chciała na swoje urodziny w maju zgromadzić całą rodzinę w tym domu, nakryć stół na werandzie, jak zawsze. A ty nas nie wpuściłaś. Wyjechałaś nie wiadomo gdzie.
Nie rozumiem, po co mi to wszystko opowiadasz? spytała Walentyna. Pojechałam do przyjaciółki. Miałam ochotę, więc pojechałam. Wybacz, ale zapomniałam was spytać o pozwolenie.
A o wasze rodzinne spotkania w moim domu możecie zapomnieć. Gdy z Mirkiem się rozwodziliśmy, ustaliliśmy: mieszkanie, samochód i garaż jemu, dom mnie. Od razu wszystko uregulowaliśmy prawnie. Więc teraz możecie się zbierać w mieszkaniu Mirosława. Koniec tematu.
Walu, mama prosiła, żeby pozwolić zaprosić gości na trzydziestego pierwszego, jak dawniej. Ludzi będzie dużo choćby nie mamy gdzie ich pomieścić powiedziała Renata.
Halina Stanisława prosiła? Dziwne! Nie uwierzę! Dwadzieścia lat tylko żądała i stawiała warunki. A teraz nagle prosi. Renato, przekaż jej, iż się nie zgadzam. Niech rodzina wynajmie pokoje w hotelu.
Walentyna wsiadła do samochodu. Humor na zakupy przepadł. Kupię jutro pomyślała i ruszyła do domu.
Z Mirosławem przeżyli prawie dwadzieścia lat. Dom, o którym mówiła Renata, kupili dziesięć lat temu.
Rok temu mąż oświadczył, iż w czterdzieści pięć lat życie się nie kończy i iż dalej buduje je z młodą, urodziwą sekretarką.
Walentyna nie zatrzymywała go, ale też nie pozwoliła się ograbić. Dom i oszczędności zostały przy niej, mąż dostał dwupokojowe mieszkanie, toyotę camry i garaż.
Ponieważ na jej utrzymaniu pozostała córka-studentka, Mirosław nie sięgał po wspólne konto.
Kilka dni temu Kinga zadzwoniła i powiedziała, iż Nowy Rok spędzi w akademiku.
Mamo, nie masz pretensji? spytała. A na święta przyjadę do domu.
Po tym Walentyna przyjęła zaproszenie Krystyny. W tym towarzystwie nie będzie się nudzić.
Znając Renatę, wiedziała, iż to nie koniec tak łatwo jej nie dadzą spokoju. I nie myliła się.
Tego samego wieczoru zadzwoniła była teściowa:
Walentyno, czy nie za dużo sobie pozwalasz? Bezczelnie zagarnęłaś domek Mirka, a teraz myślisz, iż nic na to nie poradzimy?
To masz wiedzę: ten Nowy Rok spędzimy całą rodziną w naszym domu! Tam, gdzie mój syn łaskawie pozwolił ci mieszkać. Zrozumiałaś?
No dobrze, nie wygonimy cię na święta. Przygotuj trzy sypialnie moje siostry i siostrzenica zostaną na noc. Ty się prześpisz w kuchni.
Halino Stanisławo, czy to nie problem, iż jestem jedyną właścicielką tego domu? Mam choćby dokumenty. Więc choćby nie próbujcie się tu włamywać zostaniecie stąd usunięci z pomocą policji.
Zobaczymy jeszcze, kto kogo usunie! W każdym razie szykuj pokoje, jedzenie przywieziemy, więc ulga nie musisz gotować. I nie protestuj, bo ten Nowy Rok zapamiętasz na całe życie!
Zdaje się, iż przez ten rok matka Mirosława zupełnie oszalała pomyślała Walentyna.
Halina Stanisława nigdy nie była gołębiem pokoju, ale jej dzisiejsze wystąpienie zaskoczyło byłą synową. Czy ta kobieta naprawdę wierzy, iż Walentyna się przestraszy i rzuci spełniać jej rozkazy?
Dawniej uchodziła w ich rodzinie za najlepszą synową dwie pozostałe uległy i uznały władzę teściowej.
Teraz, po rozwodzie, słowa byłej teściowej budziły w Walentynie tylko zdumienie: na co oni liczą?
Tymczasem w mieszkaniu Haliny Stanisławy powstawał plan.
Renato, ty i Aleksander zajmiecie się zakupami. Trzeba wcześniej kupić, co się da. Gotować będziemy wieczorem trzydziestego i rano trzydziestego pierwszego.
Ja z tobą zajmę się zimnymi mięsami i gorącym. Świetlana i Olga sałatkami. Rozłożymy wszystko w pojemniki, a zastawę, by nakryć stoły, weźmiemy od Walentyny wiem, iż zostały jej dwa komplety. Mirosław, gdy się wyprowadzał, naczyń nie zabrał.
Mamo, a jeżeli ona się uprze i nas nie wpuści? spytała Renata.