Dla osób z niepełnosprawnością pies asystujący to nie "zwykłe zwierzę", ale nieodłączny towarzysz, który pomaga odnaleźć się w codziennych wyzwaniach. Jego obecność staje się szczególnie ważna w stresujących sytuacjach, takich jak lot samolotem - uspokaja, daje poczucie bezpieczeństwa, pomaga opanować emocje. Dla wielu to jedyna możliwość, by w ogóle wyruszyć w podróż. Mimo to przewoźnik TAP Air Portugal nie zrobił wyjątku. Samolot, zamiast wzbić się w powietrze, pozostał na płycie lotniska. Co się dokładnie wydarzyło?
REKLAMA
Zobacz wideo Tam umierają samoloty. Cmentarzysko w Arizonie
Pasażerowie uziemieni na lotnisku. Wszystko przez "podręcznik operacyjny"
Popołudniowy lot z Rio de Janeiro do Lizbony miał wystartować w sobotę 24 maja z lotniska Galeão. Na pokładzie znalazło się 288 pasażerów, gotowych do kilkunastogodzinnej podróży przez Atlantyk. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, aż do momentu, gdy załoga linii TAP Air Portugal odmówiła wpuszczenia na pokład Tedy'ego - psa wsparcia emocjonalnego. Zwierzę miało towarzyszyć 12-letniej dziewczynce w spektrum autyzmu, przebywającej od ponad miesiąca w Portugalii. Sąd wydał wcześniej orzeczenie dopuszczające obecność psa w kabinie, mimo to linia zasłoniła się zapisami z własnego podręcznika operacyjnego, które - według niej - takiej sytuacji nie przewidywały.
Jak informuje serwis portugalpulse.com, decyzja personelu pokładowego wywołała konsternację i opóźnienie procedur. Ostatecznie na miejsce wezwano brazylijską policję federalną, która zablokowała start. Samolot został uziemiony, a wszyscy pasażerowie musieli opuścić pokład i wrócić do terminala. Nie był to jednak pierwszy raz, gdy ta sama rodzina napotkała na opór ze strony TAP. Już w kwietniu nie pozwolono im wejść na pokład z psem - bez podania wyraźnej przyczyny. Sprawa trafiła do sądu i zakończyła się korzystnym dla pasażerów wyrokiem. I choć orzeczenie jasno wskazywało, iż pies powinien towarzyszyć dziewczynce, linia ponownie odmówiła wykonania nakazu i została ukarana mandatem.
Czy linie lotnicze mogą odmówić przewozu psa wsparcia? To zależy
Właśnie to "zależy" leży u źródła sytuacji, jak ta z udziałem TAP. Linie lotnicze co do zasady mogą odmówić przewozu psa wsparcia emocjonalnego, ponieważ w wielu krajach tego typu zwierzęta nie są formalnie uznawane za psy asystujące (ESA). W odróżnieniu od psów przewodników czy alertowych ESA nie są przeszkolone do wykonywania konkretnych zadań wspierających osoby z niepełnosprawnością. Ich rola ma charakter terapeutyczny i emocjonalny, a nie funkcjonalny.
Warto podkreślić, iż polityka TAP Air Portugal dopuszcza przewóz psów asystujących w kabinie, jednak wyraźnie wyłącza z tego zwierzęta wsparcia emocjonalnego, choćby jeżeli ich obecność jest wskazana z medycznego punktu widzenia. To właśnie brak jednoznacznego statusu prawnego, a nie obecność zwierzęcia per se, stał się osią sporu.
Sytuacja komplikuje się jednak wtedy, gdy - jak w tym przypadku - pojawia się nakaz. A ten, wydany przez brazylijski sąd, był jasny: pies miał zostać dopuszczony do kabiny. Mimo to linia lotnicza powołała się na zapisy, tłumacząc się brakiem certyfikacji oraz potencjalnym naruszeniem procedur bezpieczeństwa. I tu pojawia się zasadnicze pytanie. Co ważniejsze: prawo lokalne czy wewnętrzny regulamin korporacji? W Brazylii orzeczenie sądu powinno być wiążące, dlatego odmowa TAP wywołała poruszenie nie tylko wśród pasażerów, ale także w opinii publicznej. Sprawa zyskała rozgłos medialny, bo uderzyła w sedno problemu: gdzie kończy się przepis, a zaczyna ludzka wrażliwość?
Czy zwierzęta wsparcia emocjonalnego powinny mieć bezwzględne prawo podróżować w kabinie? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
