**Dziennik osobisty**
Po ukończeniu studiów pedagogicznych Weronika wróciła do rodzinnego miasta, marząc o pracy w swojej dawnej szkole. Już jako uczennica wszyscy wiedzieli, iż chce zostać nauczycielką choćby nauczyciele często powtarzali:
Nasza Weronika jest uparta i ambitna, na pewno osiągnie w życiu to, czego chce.
Do szkoły wkroczyła pewna siebie młoda kobieta i skierowała się do gabinetu dyrektorki:
Dzień dobry, Pani Jadwigo.
Dzień dobry, podniosła głowę dyrektorka, spoglądając przez okulary. Słucham cię Ojej, Weronika Kowalczyk, to ty? wstała z miejsca.
Tak, Pani Jadwigo, to ja. Obiecałam, iż wrócę do naszej szkoły jako nauczycielka. Oto moje dokumenty.
Cieszę się, Weroniko jak twoje drugie imię? Marianna Więc Weronika Marianna nauczycielka historii. Brawo, spełniłaś swoje marzenie.
Tak zaczęła się jej kariera pedagogiczna. Uczniowie początkowo testowali jej cierpliwość, ale z czasem zdobyła ich szacunek. To wiele znaczy.
Pewnego dnia Weronika poznała Marcina, inżyniera pracującego w lokalnej fabryce. Spotykali się, rozmawiali, aż w końcu wzięli ślub. Jeszcze przed małżeństwem Marcin powiedział:
Pobierzmy się, ale nie spieszmy się z dzieckiem. Najpierw musimy się ustabilizować.
Zgadzam się, ale nie przeciągajmy tego zbyt długo. Rok, może dwa. Przecież rodzina bez dziecka to nie to samo.
Tak ustalili. Minęły jednak trzy lata, a życzliwi ludzie donieśli Weronice, iż Marcin romansuje z koleżanką z pracy. Uwierzyła od razu był przystojny, lubił żartować i zawsze otaczała go grupka znajomych.
W domu wybuchła awantura. Marcin przyznał się, ale przysięgał, iż to się nie powtórzy:
Wybacz, Weroniko. Nigdy więcej. Zraniłem cię, a na to nie zasługujesz.
Była zraniona i rozczarowana. Przez jakiś czas żyli jak obcy, ale Marcin stopniowo odzyskiwał jej zaufanie. Wydawało się, iż przeszłość została zapomniana. Przynajmniej tak myślał nikt już nie wracał do tamtego tematu. Stał się wzorowym mężem i ojcem, zwłaszcza gdy dowiedział się, iż Weronika jest w ciąży.
Marcinku, zostaniesz tatą. Urodzę, choćby jeżeli się nie zgadzasz.
Ależ zgadzam się, odparł natychmiast.
Urodziła się śliczna córeczka Zuzia. Nowe obowiązki, niewyspanie, ale wszyscy byli szczęśliwi. Marcin naprawdę się zmienił nie patrzył już na inne kobiety, kochał swoje dziewczyny i dbał o nie.
Z zewnątrz wyglądali na idealną parę. Lata mijały. Weronika, mimo ukrytej urazy, stworzyła w domu atmosferę miłości. Ale nigdy nie zapomniała o zdradzie męża. Tajemnicę nosiła w sobie do końca.
Dziewczyny, dziś idziemy do cyrku! Kupiłem bilety, oznajmił pewnego dnia Marcin.
Tatusiu, tak bardzo chcę iść! cieszyła się Zuzia, pierwszoklasistka. Mamusiu, założę moją niebieską sukienkę z kokardą!
Jesteś naszą małą królewną, mówił ojciec, patrząc, jak córka kręci się przed lustrem.
Zuzia była grzeczna, uczyła się świetnie. Weronika była dumna z jej szkolnych osiągnięć. Nauczyciele żartowali:
Zuzia pewnie też zostanie nauczycielką.
O, nie, ona jest urodzoną inżynierką. Uwielbia fizykę i majsterkuje z tatą przy samochodzie.
Lata szkolne minęły szybko. Zuzia została studentką Politechniki Warszawskiej. Do domu wracała na wakacje i czasem na weekendy.
Jak tam studia, córeczko? pytał Marcin.
Świetnie, tato, nie martw się.
Minęło ponad dwadzieścia lat małżeństwa. Córka dorosła. Przez cały ten czas ani Weronika, ani Marcin nie poruszyli tematu drugiego dziecka. Może każdy myślał o tym w duchu, ale nikt nie mówił tego na głos.
Gdy Zuzia kończyła studia, oznajmiła:
Mamo, tato, po obronie bierzemy ślub z Jakubem.
Rodzice znali chłopaka uczciwego, dobrze wychowanego studenta z porządnej rodziny.
Rozumiemy, córeczko, powiedział Marcin. Dobrze, iż czekacie do końca studiów. Wtedy zaczniecie dorosłe życie.
Plany pokrzyżowało zdrowie Weroniki. Marcin nalegał:
Musisz się zbadać. Nie możesz lekceważyć zdrowia.
Dobrze, Marcinku, pójdę jak tylko będzie gorzej.
Ale trafiła do szpitala dopiero, gdy wezwano karetkę. Podstępna choroba postępowała. Marcin widział, iż żona słabnie. Zuzia i Jakub odłożyli ślub. Córka wspierała matkę i ojca, ale przyszedł dzień, gdy Weronika odeszła.
Marcin nie mógł sobie wybaczyć dawnej zdrady. Myślał, iż to przez niego żona cierpiała.
Po pogrzebie życie powoli wracało do normy. Pewnego dnia Zuzia przeglądała rzeczy matki i znalazła pożółkłą kopertę. W liście Weronika wyznała, iż Marcin nie jest jej biologicznym ojcem. Opisała, jak po zdradzie męża zemściła się, romansując z kolegą z pracy Dominikiem, który przyjechał na zastępstwo z innego miasta. Gdy zaszła w ciążę, postanowiła ukryć prawdę.
Dominik nigdy się nie dowie. jeżeli pogodzę się z Marcinem, powiem, iż to jego dziecko.
I tak zrobiła.
Marcin nigdy by się nie spodziewał, iż Zuzia nie jest jego córką. Kochał ją całym sercem. A Weronika zabrała tajemnicę do grobu ale nie do końca.
Zuzia powinna znać prawdę o swoim ojcu.
Dziewczyna siedziała z listem w rękach, nie wierząc własnym oczom. Całe jej życie, pełne miłości do ojca, runęło w jednej chwili. Czuła gniew, żal i jednocześnie litość wobec matki.
Musiała porozmawiać z Marcinem.
Tato, musimy poważnie porozmawiać.
Głos jej drżał. Powiedziała o liście. Marcin był wstrząśnięty.
Kochałem twoją matkę, szepnął. I kocham ciebie. Nie jesteś moją krwią, ale jesteś moją córką.
Nie wiem, jak żyć z tą prawdą, odparła, wspominając szczęśliwe dzieciństwo.
Rozumiem cię. Dla mnie to też bolesne odkrycie. Ale pamiętaj zawsze będę twoim tatą.
Przez łzy Zuzia zrozumiaI w tym momencie, trzymając się za ręce, oboje poczuli, iż pomimo bolesnej prawdy, ich więź była silniejsza niż kiedykolwiek.