Wieloletnia górnicza eksploatacja sprawiła, iż miasto kończy każdy rok położone niżej poziomu, na jakim go rozpoczynało. Jeszcze w latach 50. XX wieku w okolicy działało 16 kopalń, w których wydobywano węgiel kamienny. Wcześniej celem były rudy cynku i ołowiu. To wszystko sprawiło, iż Bytom walczy dziś z nie lada problemem, jakim jest osiadanie, czyli stopniowe obniżanie się terenu. - Żadne miasto w Polsce nie zostało aż tak zniszczone - przyznał w rozmowie z portalem next.gazeta.pl dr Maksymilian Solarski, naukowiec z Uniwersytetu Śląskiego, który obserwuje to zjawisko.
REKLAMA
Zobacz wideo Marek Józefiak: Każda rodzina miesięcznie dopłacał około 30 złotych, by górnictwo funkcjonowało
Dlaczego Bytom się zapada? Winne kopalnie
Z badań dotyczących rzeźby terenu Bytomia przeprowadzonych przez dr. Solarskiego wynika, iż w latach 1883-2011 powierzchnia miasta obniżyła się o średnio 5,5 metra. Warto jednak zaznaczyć, iż jest to wartość uśredniona, gdyż w niektórych miejscach mowa choćby o 35 metrach. Do tego niemal 68 proc. powierzchni obszarów zabudowanych dotyczy problem osiadania gruntów. Natomiast na pograniczu dzielnic Miechowice i Karb, czyli tam, gdzie wciąż działa kopalnia, tylko w przeciągu dziesięciu lat (2011-2021) doszło do osiadań do 7 metrów. Zdaniem eksperta jest to dość duża różnica jak na tak krótki czas. - To zjawisko jest dość dynamiczne - powiedział.
Dlaczego Bytom się zapada?Bytom. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
Za osiadaniem Bytomia stoi przede wszystkim prowadzona w nim eksploatacja górnicza, a dokładniej metoda tzw. zawału stropu. Polega ona na nieuzupełnieniu pustek powstałych po przejściu frontu eksploatacyjnego w kopalni żadnym materiałem. Choć niegdyś wypełniano je mieszaniną piasku i wody, było to dość nieopłacalne, dlatego zaprzestano. Efekty widać dziś gołym okiem. - Bytom jest jednym z najbardziej zniszczonych przez eksploatację górniczą miast w Polsce - powiedział wprost specjalista, który zaznacza, iż choć liczne kopalnie przyczyniły się do rozwoju miasta, z drugiej strony doprowadziły do jego degradacji. Tym bardziej iż złoża węgla były zlokalizowane pod samym centrum, a nie na obrzeżach.
Nie tylko opadanie. Bytom ma jeszcze jeden problem
Ekspert nie wyklucza, iż problem z osiadaniem gruntów połączony z uszkodzeniem konstrukcji budynków w przyszłości wciąż może dotyczyć Bytomia. Wszystko dlatego, iż zarówno osiadanie, jak i zapadliska, mogą pojawić się choćby kilkadziesiąt lat po zakończeniu eksploatacji. Jednak uspokaja, iż miastu nie grozi całkowite zapadnięcie. Jego zdaniem jest to scenariusz nierealny i mało prawdopodobny. w tej chwili najbardziej narażone są tereny wokół wciąż działającej kopalni, a same uszkodzenia dotykają w tej chwili przede wszystkim starszych kamienic.
Co ciekawe, z podobnym problemem zmagało się szwedzkie miasto Kiruna, gdzie mieści się największa kopalnia rudy żelaza na świecie. Ze względu na szeroko zakrojoną eksploatację, która zaczęła zagrażać budownictwu i mieszkańcom, wymyślono, iż całe miasto zostanie przeniesione i rozpoczęto akcję relokacyjną. Ma ona trwać do 2035 roku. W przypadku Bytomia jest to raczej nierealny scenariusz. Warto jeszcze zaznaczyć, iż osiadanie to niejedyny problem, z jakim mierzy się miasto. Drugim jest jego wyludnianie. Na początku XXI wieku liczba mieszkańców przekraczała 200 tys. osób. Z kolei w 2024 roku zanotowano spadek o ponad 60 tys. w przeciągu zaledwie 25 lat. Co sądzisz o wydobywaniu węgla w Polsce? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.