Nie sprzeciwiła się — i przegrała

twojacena.pl 1 dzień temu

Nie kłóciła się i przegrała

Małgorzata Kowalska starannie ustawiła talerze na stole, poprawiła serwetki i znów spojrzała na zegarek. Mąż miał wrócić z pracy za pół godziny, więc czas wrzucać kotlety na patelnię. Ziemniaki już gotowe, sałatka pokrojona, chleb równo pokrojony. Wszystko tak, jak trzeba, wszystko tak, jak on lubi.

Mamo, mogę dziś iść do Ani? Przywiozła nowe płyty z Warszawy krzyknęła z pokoju osiemnastoletnia córka Kasia.

Nie, Kasiu, tata zaraz wróci, trzeba zjeść razem odparła bez odwracania się Małgorzata. Pójdziesz później.

Ależ to dziecinada! Mam już osiemnaście lat! oburzyła się dziewczyna, ale nie sprzeciwiała się dalej. Wiedziała, iż matka i tak nie ustąpi.

Małgorzata uśmiechnęła się pod nosem. Osiemnaście lat to wciąż dziecko. Ona sama w tym wieku była już zamężna, a Kasia wciąż jak małe dziecko. Ale może i lepiej? Niech dłużej pobędzie córką, a nie czyjąś żoną.

Drzwi zatrzasnęły się i do mieszkania wszedł Jan Kowalski. Postawny mężczyzna z siwiejącymi skroniami, zmęczony, ale zadowolony. Praca na budowie wykańczała, ale dawała dobre pieniądze, a to się liczyło.

Cześć, kochanie cmoknął żonę w policzek. Coś pysznie pachnie.

Twoje ulubione kotlety, pół na pół z wieprzowiny i wołowiny uśmiechnęła się Małgorzata. Siadaj, zaraz podam.

A Kasia gdzie?

W pokoju, zaraz zawołam. Kasia! Tata wrócił!

Dziewczyna wyskoczyła z pokoju, przytuliła ojca.

Tato, mogę po obiedzie iść do koleżanki? Przywieźli fajne filmy…

Jan zmarszczył brwi.

Jakie filmy? Nie każdą zachodnią tandetę trzeba oglądać, a do matury się przygotowuj. Studia niedługo.

Ale tato, to nic takiego, zwykłe filmy…

Powiedziałem nie i koniec! podniósł głos ojciec. Małgorzata, co ty ją wychowujesz? Zupełnie się rozpuściła!

Małgorzata gwałtownie wtrąciła się:

No daj spokój, Janku, to młoda jest, ciekawa. Kasiu, siadaj jeść, pogadamy później.

Kolacja minęła w względnej ciszy. Jan opowiadał o pracy, iż szefostwo znów podniosło wymagania, a premie obcięło. Małgorzata przytakiwała, dokładała mu kotletów, nalewała herbatę. Kasia milczała, tylko czasem podnosząc wzrok znad talerza.

A co sąsiedzi mówią o Nowakach? zapytał nagle Jan, kończąc ostatniego kotleta.

A co mają mówić? Żyją cicho, nie hałasują.

Nie o to. Słyszałem, iż Nowakowa jakąś pracę znalazła, w biurze teraz siedzi. A Nowak w domu z dziećmi.

Małgorzata ostrożnie postawiła filiżankę na spodku.

No i co w tym złego? Może im tak wygodnie.

Jak to wygodnie? oburzył się mąż. Facet ma rodzinę utrzymywać, a nie w domu przy dzieciach siedzieć! Kobiecie miejsce przy garach i z maluchami. To nie tak powinno być.

Ale jeżeli ona więcej zarabia…

Żadnych ale! uderzył pięścią w stół Jan. W rodzinie musi być porządek! Mężczyzna głową, kobieta pomocnicą. I kropka!

Małgorzata cicho skinęła głową i zabrała się za sprzątanie ze stołu. Nigdy nie umiała się kłócić z mężem i nie chciała. Po co się spierać, skoro można po prostu milczeć? Może i miał rację. Ona sama całe życie w domu, i jakoś żyją.

Kasia spojrzała ukradkiem na matkę, potem na ojca i cicho zapytała:

To mogę jednak iść do Ani? Na chwilę.

Nie! warknął ojciec. Mówiłem nie! Idź lekcje rób albo książkę czytaj. Nie ma co po koleżankach się włóczyć!

Dziewczyna westchnęła i poszła do swojego pokoju. Małgorzata popatrzyła za nią i poczuła ukłucie w sercu. Biedna dziewczyna, wcale nie wychodzi, ciągle w domu. Ale co zrobić, skoro ojciec nie pozwala?

Kilka dni później Małgorzata spotkała na targu sąsiadkę, Elżbietę. Ta promieniała radością.

Małgorzata, słyszałaś? Moja Ola dostała się na studia do Warszawy! Wyobrażasz sobie, do stolicy!

Jak cudownie ucieszyła się szczerze Małgorzata. A na jaki kierunek?

Na ekonomię. Mówi, iż chce być ekonomistką, firmami zarządzać. Bałam się trochę tak daleko, sama tam. Ale pomyślałam po co trzymać dziewczynę w domu? Niech spróbuje, niech życie zobaczy.

A mąż? Nie protestował?

Elżbieta zamilkła na chwilę, potem westchnęła:

Pokłóciliśmy się ostro. On swoje po co dziewczynie studia, i tak wyjdzie za mąż, dzieci rodzić. A ja mu na to czasy się zmieniły, kobieta też musi mieć zawód, stanąć na nogi. Długo się spieraliśmy, mało nie doszło do rękoczynów. Ale postawiłam na swoim. Myślę, iż nie pożałuje.

Małgorzata skinęła głową. W domu długo myślała o tej rozmowie. Kasia też niedługo miała zdawać maturę, ale gdzie? Jan już się wypowiadał po co dziewczynie studia, niech do pedagogikum idzie, na nauczycielkę. Spokojna praca, a potem ślub i po sprawie.

A Kasia marzyła o dziennikarstwie, chciała na uniwersytet, pisać artykuły, przeprowadzać wywiady. Mówiła o tym matce, gdy ojca nie było, oczy jej świeciły. Ale przy ojcu ten od razu ucinał:

Dziennikarstwo to nie dla kobiet. Trzeba jeździć, z różnymi ludźmi gadać. Nie wypada.

I Małgorzata milczała. Nie wspierała córki, nie sprzeciwiała się mężowi. Po prostu milczała, jak zawsze.

Lato minęło szybko. Kasia złożyła papiery do pedagogikum, jak kazał ojciec. Dostała się, co nie dziwi zawsze dobrze się uczyła. W dzień immatrykulacji wróciła do domu przygnębiona.

No córciu, gratulacje! ucieszył się Jan. Będziemy mieli w domu nauczycielkę! Dobry wybór.

Dzięki, tato cicho odpowiedziała Kasia i poszła do siebie.

Małgorzata popatrzyła za nią i znowu poczuła to ukłucie. Ale co

Idź do oryginalnego materiału