— Nie rozumiem, co, zmieniłaś zamki? — oburzony zaczął. — Przez pół godziny nie mogłem…

newskey24.com 3 tygodni temu

Nie rozumiem, co ty zrobiłaś, zmieniłaś zamki? zaczął z podniesionym głosem. Przez pół godziny nie mogłem

Twoje rzeczy są u Staszki, przerwała Zuzanna. Idź do niej, jeżeli naprawdę jesteście przeznaczeni do siebie.

Maksymilian zbledł. Węzeł na szyi podniósł się, szczęka drżała.

Co to za bzdura? Kto to jest Staszka?..

Aniu, masz dziś wolne? Zuzanna uniosła brew, spoglądając na czerwieniącą się od mrozu fryzjerkę.

Kobieta, trzepocząc śnieg z jaskrawo rudych włosów, gwałtownie zapinała płaszcz.

Ewa, klientka zadzwoniła potrzebuje natychmiast fryzury na ślub. Zadzwoniła dokładnie godzinę temu.

Już jedźmy, Ania mówiła nerwowo, zacinając się przy rękawach. Nie masz nic przeciwko? Wkleiłam to w grafik.

Zuzanna machnęła ręką: Pracują ludzie, i chwała Bogu. Kochała swój mały salon właśnie za tę rodzinną atmosferę.

Teraz w salonie: Radosław zajmuje się skomplikowanym farbowaniem, cicho rozmawiając z klientką, Ludmiła i Polona robią przerwę przy manicure, popijają herbatę z domowymi szarlotkami, a Ksenia przy oknie czyści narzędzia.

Ciepło, przytulnie, pachnie kawą i produktami do stylizacji.

Telefon w kieszeni wibrował. Wiadomość od Maksa:

Kochanie, dziś się spóźnię. Ważne spotkanie z kontrahentami.

Zuzanna uśmiechnęła się mąż zawsze informuje, gdy się spóźnia. Dbały.

Ostatnio kupiła mu ulubione ciastka po prostu po to, by go ucieszyć.

Drzwi otworzyły się, wpuściwszy mroźny podmuch.

Na progu stała wysoka młoda kobieta w płaszczu z futrzanym kołnierzem. Na nogach połyskujące botki, w rękach skórzane rękawiczki.

Dzień dobry skinęła chłodno, rozglądając się po wnętrzu. Muszę z panem porozmawiać.

Zuzanna odruchowo uśmiechnęła się:

Słucham.

Na osobności powiedziała gościa, poprawiając idealnie ułożone jasne włosy.

Ton jej sprawił, iż Zuzanna poczuła niepokój. Poprowadziła nieznajomą do małego pomieszczenia, dumnie nazwanego gabinetem dyrektora.

Nazywam się Stanisława usiadła, jedną nogę na drugą, i spojrzała prosto. Przyszłam porozmawiać o Maksymilianie.

Serce Zuzanny zabiło szybciej, ale na zewnątrz zachowała spokój. Lata radzenia sobie z kapryśnymi klientami nauczyły ją trzymać twarz w każdej sytuacji.

O jakim Maksymilianie?

O twoim mężu Stanisława pochyliła się lekko. Posłuchaj jak masz na imię?

Zuzanna.

Posłuchaj, Zuzanno. Wiem, iż chorujesz. I właśnie dlatego Maksym nie odważy się wnieść rozwodu.

Boi się cię zranić, martwi się, iż nie wytrzymasz. Ale tak dłużej już nie może.

Kochamy się od lat. Moglibyśmy być szczęśliwi, gdybyśmy nie zachowywali się tak.

Zuzanna patrzyła na rozmówczynię, czując, iż rzeczywistość zamienia się w surrealistyczny sen.

Maksym? Ten, który rano ją całował przed wyjściem do pracy?

Ten, który wczoraj godzinę przeglądał oferty wycieczek na majowe święta gdziekolwiek zechcesz, kochanie?

Długo myślałam kontynuowała Stanisława, wyraźnie ćwicząc przemowę. Szczerze oddałabym ci połowę mieszkania. Rozumiesz, iż szantażowanie męża jest niegodziwe?

Zuzanna powoli wypuściła powietrze. Myśli brzęczały, ale były krystalicznie jasne.

Muszę się zastanowić powiedziała dokładnie. Może zadzwonimy jutro?

Stanisława nie spodziewała się takiej reakcji. Zadrżała, nerwowo mrugając długimi rzęsami.

Oczywiście zapisuję mój numer.

Wieczorem Maksym wrócił późno, jak obiecał. Pachniał znajomym woda kolońską i obcym, w sensie Stanisławy, perfumem ledwo wyczuwalnym, ale Zuzanna już go rozpoznawała.

Co zjemy? zapytała, patrząc, jak mąż zdejmuje buty typowym gestem.

Nie odmawiam uśmiechnął się, całując ją w policzek. Co podamy?

Makaron z owocami morza. Twój ulubiony.

Jedząc, opowiadał o trudnym dniu, pytał, jak w salonie. Wszystko jak zwykle, tylko Zuzanna teraz widziała to jako udawaną scenę. Każdy gest, każda intonacja teatr tylko dla niej.

Pięć lat dzwoniło w skroniach. Pięć lat udawania.

Nocą leżała bezsnacznie, słuchając równomiernego oddechu męża. Przypominała sobie pierwsze spotkanie, zaloty, oświadczyny.

Kiedy zaczęła się kłamka? Na samym początku, czy później? I dlaczego?

Płaciła rachunki, kupowała prezenty całej rodzinie, w tym jego starszej cioci. Organizowała urlopy, dbała o jego zdrowie, przypominała o witaminach i szczepieniach.

A on płacił tylko kredyt za drogą sportową furę. Ta statusowa maszyna.

Do rana decyzja dojrzewała. Gdy Maksym, jak zwykle, pocałował ją na pożegnanie i odszedł do pracy, Zuzanna wzięła telefon i znalazła wczorajszy kontakt.

Halo, Stanisławo? To Zuzanna. Spotkajmy się dzisiaj. Już wszystko ustaliłam.

Zuzanna starannie układała koszule Maksa, prostując każdy fałd.

Granatowa w drobną kratę jego ulubiona, nosi na ważne spotkania. Biała z francuskimi mankietami prezent z zeszłego urodzin.

Pięć lat wspólnego życia zmieściło się w dwie walizki i jedną torbę sportową.

Stanisława zadzwoniła głos drżał od ukrytej satysfakcji.

Już wyjeżdżam! Taxi na dole. Czy naprawdę wszystko przemyślałaś?

Oczywiście odpowiedziała Zuzanna spokojnie. jeżeli decydujemy się sprzedać mieszkanie, najpierw trzeba je opróżnić.

Zabieram rzeczy Maksa, weź je. Z nim porozmawiam sama, wieczorem przyjedzie do ciebie.

W linii zapanowała cisza.

Wie pan, niepewnie rzekła Stanisława, iż jesteś solidna. Myślałam, iż będziesz krzyczeć, grozić. A ty jesteś taka rozważna.

Zuzanna zmarszczyła brwi. Pewna siebie kobieta, myśląca, iż cały świat ma grać na jej melodii.

Życie uczy umiaru odparła sucho. Mieszkanie kosztuje trzysta dwanaście złotych.

Stanisława wkroczyła do mieszkania w różowym płaszczu, z torebką znanej marki, w butach na obcasie, mimo lodowatej nawierzchni.

O, to jego ulubiony sweter! zaśpiewała, przeglądając rzeczy. I spinki, które dałam na Nowy rok!

Zuzanna zamarła. Czy te spinki naprawdę od niej? A Maksym twierdził, iż kupił je sam w delegacji

Zabierzcie wszystko odpowiedziała cicho. I pościel, w osobnym worku.

Stanisława wciągała walizki do taksówki, co chwilę poprawiając fryzurę.

Od razu widziałam, iż Maksym jest nieszczęśliwy w małżeństwie. Nie może żyć obok urwała, przyglądając się Zuzannie surowym wzrokiem. W zasadzie jesteśmy stworzone dla siebie. Zobaczcie, rozkwitnie przy mnie!

Zuzanna milcząco obserwowała, jak obca kobieta rozporządza jej mieszkaniem. Co Maksym naprawdę powiedział kochance?

Jaką wzruszającą historię wymyślił o nieszczęśliwym życiu z niekochającą żoną?

Kiedy drzwi Stanisławy zamknęły się, Zuzanna powoli osiadła na kanapie. Pustka wypełniła mieszkanie, cisza brzmiała donośnie.

Pięć lat wspólnego życia zamieniło się w garść wspomnień i te okazały się fałszem.

Telefon znowu zadzwonił to Maksym.

Kochanie, zamówisz wieczorem pizzę? Trochę się głodzę)))

Zuzanna uśmiechnęła się. choćby emotikony wysyła troskliwy mąż, kochający i uważny. Zawsze była dumna z ich związkiem.

Znajome zazdrościły: Pięć lat razem, a wciąż jak młodzi!

O siódmej wieczorem rozległ się dzwonek do drzwi. Na progu stał Maksym zdezorientowany, rozzłoszczony.

Nie rozumiem, co ty zrobiłaś, zmieniłaś zamki? zaczął z podniesionym głosem. Przez pół godziny nie mogłem

Twoje rzeczy są u Staszki, przerwała Zuzanna. Idź do niej, jeżeli naprawdę jesteście przeznaczeni do siebie.

Maksym zbledł. Węzeł na szyi podniósł się, szczęka drżała.

Co to za bzdura? Kto to jest Staszka?

Przestań, zmęczona powiedziała Zuzanna. Przyszła wczoraj do salonu. Opowiedziała wszystko o waszej miłości, o moim szantażu. A poza tym, dlaczego mam być chora? Co jej wymyśliłeś?

Zuzanna, posłuchaj

Nie, ty posłuchaj. Mieszkanie jest moje. A samochód podzielimy przy rozwodzie, jest naszą wspólną własnością. I tak jestem całkowicie zdrowa.

Zamknęła drzwi przed bladą twarzą Maksa. Ręce drżały, ale w środku zaskakująco przytulnie.

Telefon zadzwonił niemal od razu Stanisława.

Co oznacza moje mieszkanie? krzyknęła. Obiecaliście!

Nic nie obiecałam odcięła Zuzanna. To wy postanowiliście wszystko podzielić. A przy okazji, spójrz na swojego księcia.

On przecież kupił własny samochód w kredyt cały jego wkład w budżet domowy.

Wcisnęła odrzuc i rzuciła telefon na kanapę. Potem powoli przeszła po mieszkaniu, przyzwyczajając się do nowej ciszy.

W szafie puste półki, w łazience brak jego golarki, w kuchni brak ulubionej filiżanki z absurdalnym napisem.

Pięć lat wyparowało, zostawiając po sobie pustkę i dziwne, łamiące serce ulgi.

Zuzanna podeszła do okna. Na zewnątrz wirował śnieg, w sąsiednich oknach rozbłyskiwało wieczorne światło. Życie toczyZuzanna wzięła telefon i zadzwoniła do przyjaciółki, by umówić się na kawę i podzielić się wszystkim, co się wydarzyło.

Idź do oryginalnego materiału