Nie-Przewodnik po Afryce Wschodniej – jak nie pomagać Afryce?

anywhere.pl 1 miesiąc temu

W dzisiejszej części Nie-Przewodnika zajmiemy się tematem pomagania Afryce. To dość popularna i słuszna inicjatywa, ale tylko pod warunkiem, iż jest robiona z głową.

Na początek warto zaznaczyć, iż używam tutaj słowa Afryka dość luźno. Afryka to kontynent składający się z 54 państw. Piaski Namibii mają kilka wspólnego z wodospadami Ugandy. W Kenii, gdzie mieszkam, żyją przedstawiciele 42 plemion – każde z własnym językiem i zwyczajami. Najbardziej rozpoznawalnym plemieniem z europejskiej perspektywy są Masajowie. Warto jednak podkreślić, iż przynależność plemienna w Kenii jest podobna do naszej przynależności do województw. Północ Polski różni się od południa, mamy choćby język kaszubski i kilka dialektów – podobnie jest w Kenii.

Dlatego też warto sprawdzić, jakiemu regionowi chcemy pomóc. W suchym regionie Turkana potrzeby są zupełnie inne niż w moim nowym domu – Mombasie. Zanim jednak zagłębimy się w temat, chciałabym przedstawić wam list od Rehemy – dziewczynki, z którą przeprowadziłam wiele, wiele rozmów.

Drogi podróżniku,

Nazywam się Rehema, pochodzę ze wsi o nazwie Ukunda, ale od kilku lat mieszkam w Nairobi.*

Bardzo się cieszę, iż odwiedzasz mój kraj. Kenia jest jednym z najbardziej niesamowitych miejsc, jakie można odwiedzić – z całą gamą dzikiej przyrody i różnych kultur. Prawdopodobnie nie wiedziałeś, ale są tu 42 plemiona i każde żyje w harmonii z naturą.

W Kenii mamy także wiele wyzwań i problemów. Dla mnie jednym z nich było stanie się kobietą. Większość kobiet nie ma dostępu np. do podpasek. Często jesteśmy zmuszone do używania niehigienicznych sposobów, by się chronić. Widziałam, jak moje siostry używają piór i liści, by ukryć menstruację przed starszymi, a zwłaszcza przed mężczyznami.

Miałam szczęście, bo kiedy miałam 8 lat i dostałam pierwszą miesiączkę, przeprowadziliśmy się do dużego miasta i nasze życie się zmieniło.

Nairobi było dla mnie spełnieniem marzeń. Infrastruktura, sklepy i Mzungu (biali ludzie). Pewnego dnia natknęłam się na grupę turystów z zachodu, którzy rozdawali nam cukierki. Och, ten smak był niesamowity. Ale moje marzenia o krainie cukierków zostały zniszczone przez ogromny ból zęba. Moich rodziców nie było stać na dentystę i musieli mi go wyrwać. Ku mojemu zdziwieniu nie przybyła żadna zębowa wróżka, aby dać mi pieniążek…

Drogi Podróżniku, dziękuję, iż odwiedzasz mój kraj. Mam nadzieję, iż Tobie również uda się spotkać naszą wielką 5: słonie, bawoły, lwy, nosorożce i lamparty na safari. Musisz też poznać naszą kuchnię. Spróbuj proszę Ugali z sukumawiki (nasz pyszny tradycyjny posiłek).

Musicie pamiętać, iż w Kenii trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Dalej ogromnym problemem jest handel ludźmi. Moja siostra zniknęła z domu i do dziś nie wiemy co się z nią stało. Obiecano jej dobrą pracę, ale zamiast tego zmuszano ją do prostytucji. Miała jedynie 12 lat.

Drogi Podróżniku, możesz nam pomóc, wiesz? Przede wszystkim poprzez dawanie dobrego przykładu. Pamiętaj o tym. Nie rozdawaj cukierków, przyborów szkolnych czy choćby pieniędzy bo w ten sposób nie pomożesz! Zamiast tego pomóż nam w naszej walce na rzecz praw kobiet, dostęp do produktów higienicznych oraz w walce przeciw niewolnictwu (które przez cały czas istnieje i jest znowu plagą Afryki).

Zanim pomożesz, sprawdź jak konkretnie można zmienić życie otaczających cię ludzi.

Życzę Ci pięknego czasu w moim kraju,

Hakuna Matata

Rehema

*Ukunda i Nairobi to jedne z najpopularniejszych destynacji turystycznych. Diani – uważana za jedną z najpiękniejszych plaż na świecie – przyciąga wielu turystów z Europy i USA. Mało kto jednak wie, iż jest to również wieś z czerwonymi drogami i wszechobecną biedą, ukryta tuż za luksusowymi hotelami.

Rehema rozpoczyna swój list, opowiadając o ubóstwie menstruacyjnym, ale ten temat poruszę bardziej szczegółowo wkrótce.

Zacznijmy więc od… cukierków. Niby niewinny gest, ale w rzeczywistości niesie za sobą poważne konsekwencje. Wielu rodziców nie stać na dentystę, a piękne, białe zęby dzieci mogą gwałtownie się psuć – zwłaszcza, iż na co dzień nie jedzą słodyczy.

I tu pojawia się pytanie: czy w ten sposób naprawdę pomagamy? Dziecko przez chwilę będzie szczęśliwe, ale co potem? Całą sytuację obserwuje jego starszy brat, który nie chce cukierka – chce zabawkę. A obok stoi nastolatek, który nie marzy już o zabawce, ale o pieniądzach. I tak, nieświadomie, uczymy ludzi żebractwa.

Głęboko wierzę, iż powinniśmy traktować się z szacunkiem i na równi. Przecież nikt nie rozdaje cukierków na polskich placach zabaw – za coś takiego moglibyśmy choćby trafić do więzienia! Podobnie jest z robieniem zdjęć. Dlaczego więc pozwalamy sobie na takie zachowania w Afryce? Traktując ludzi inaczej niż siebie samych?

Mało kto zdaje sobie sprawę, iż robienie zdjęć i publikowanie ich w mediach społecznościowych to jak odrabianie pracy domowej za porywacza. Otagowane zdjęcie z lokalną społecznością może stać się łatwym celem nie tylko dla przestępców, ale i złodziei – skoro przyjechali tam biali turyści, to musieli zostawić coś, co warto ukraść.

Pluszaki, zabawki, produkty szkolne

Często widzę turystów rozdających pluszaki. To miły gest, ale czy ktoś zastanawia się, co stanie się z tym pluszakiem po czasie? Gdy pobawi się nim dziesięcioro dzieci, a potem – z braku wody – nikt nie będzie w stanie go wyprać?

Podobnie jest z produktami szkolnymi. W Kenii używa się innych zeszytów niż w Polsce. Dlatego zachęcam, by nie przywozić materiałów szkolnych, ale kupować je na miejscu. W ten sposób wspieramy lokalny biznes i jednocześnie sprawiamy euforia dzieciom. Najlepiej robić to przez opiekuna, nauczyciela lub zaufaną fundację.

Osobiście czasami organizuję lekcje plastyki – po skończonych zajęciach dzieci mogą zabrać przybory, których używały. Dzięki temu unikam roli „białego zbawiciela”.

Błędne koło

Czy słyszeliście o błędnym kole pomagania? Już tłumaczę.

Do wioski XYZ przyjechali turyści. Przez cały pobyt obserwowali mieszkańców chorujących na malarię. W dniu wyjazdu stwierdzili, iż oddadzą mieszkańcom swoje moskitiery. Pomysł wydawał się świetny, ale gdzie w tym wszystkim edukacja?

Mieszkańcy uznali moskitiery za sieci rybackie i oddali rybakom. Ci zaczęli ich używać do połowów, jednak zamiast dużych ryb łowili głównie małe – te, które naturalnie ograniczały populację komarów. Efekt? Im mniej małych ryb, tym więcej komarów. Im więcej komarów, tym więcej przypadków malarii w okolicznych wioskach.

Jaki wniosek?

Za każdą pomocą musi stać odpowiednia edukacja.

I właśnie na edukacji chciałabym zakończyć. Dajmy sobie równe szanse poprzez dokształcanie się! W Kenii edukacja jest płatna na każdym szczeblu i stanowi jedną z głównych przyczyn ubóstwa.

Może zamiast kupowania cukierków, rodzina mogłaby złożyć się na opłacenie roku nauki dla dziecka? Może zamiast słodyczy – kupić owoce i warzywa? A zamiast robić zdjęcie – wejść w rozmowę, poznać czyjeś imię i dowiedzieć się, czym się zajmuje?

Historie ludzie są fascynujące. Właśnie na tym powinniśmy skupiać swoją energię podczas podróży – na poznawaniu się nawzajem i inspirowaniu do bycia lepszym człowiekiem.

Fot. Maja Kotala

Idź do oryginalnego materiału