“Zupełnie nie potrafisz prowadzić domu! Jak twój mąż może to tolerować?” – wyrzucała mi matka.
Kiedy moja mama, Danuta Nowak, postanowiła zrobić remont w swoim mieszkaniu, poprosiła, by zamieszkała z nami i moim mężem na miesiąc. Obiecała, iż nie będzie się wtrącać w nasze sprawy ani narzucać swoich zasad. Mimo wątpliwości zgodziłam się – w końcu to moja matka.
Danuta zawsze była surowa i pedantyczna. Od dzieciństwa uczyła mnie i brata porządku, kontrolując każdy nasz krok. W jej domu wszystko musiało leżeć na swoim miejscu, i to dokładnie tak, jak ona uważała za słuszne. Sprzeciw był bezcelowy, a choćby groźny.
Gdy wyszłam za mąż i wyprowadziłam się do męża, wreszcie poczułam wolność. W naszym domu mogłam sama decydować o wszystkim, prowadzić gospodarstwo po swojemu. ale przyjazd mamy zburzył ten spokój.
Pierwsze dni były względnie ciche. Mama dotrzymywała słowa i nie ingerowała. Ale czwartego dnia, wracając z pracy, zauważyłam, iż w kuchni coś się zmieniło. Wszystko było poprzestawiane, naczynia i jedzenie poukładane według rozmiaru i koloru.
– Mamo, co ty zrobiłaś? – zapytałam, tłumiąc irytację.
– Zaprowadziłam porządek – odparła z dumą. – U ciebie wszystko leżało nie tam, gdzie trzeba. Teraz jest jak należy.
– Ale to mój dom, i było mi wygodnie tak, jak było!
– Po prostu nie masz pojęcia o prowadzeniu domu. Nauczę cię tego.
Próbowałam wytłumaczyć, iż u nas decydujemy wspólnie z mężem, jak ma być urządzone nasze mieszkanie. Mama tylko machnęła ręką, upierając się przy swoim.
Następnego dnia znalazłam w śmietniku ulubiony dywanik łazienkowy – według mamy był “brzydki i stary”. Potem zabrała się za dokumenty męża, porządkując je po swojemu. Moja cierpliwość się kończyła, ale starałam się zachować spokój dla dobra rodziny.
Klimat nastąpił, gdy wróciliśmy z mężem i zastaliśmy mamę przy przeglądaniu naszej szafy w sypialni. choćby gołe koszule męża, porozrzucane po podłodze, nie zbiły jej z tropu.
– Mamo, co ty robisz?! – krzyknęłam.
– Porządkuję twoje rzeczy. Nie potrafisz ich normalnie składać. Z ciebie gospodyni to żadna. Nie wiem, jak twój mąż to wytrzymuje – odparła, dalej grzebiąc w naszych rzeczach.
Mąż, zwykle spokojny, nie wytrzymał:
– Pani Danuto, niech pani spakuje swoje rzeczy. Zawiozę panią do hotelu. Ola, zadzwoń i zarezerwuj pokój.
Mama w milczeniu się spakowała i wyszła. Później przysłała wiadomość, żądając przeprosin. Ale wiedziałam, iż nie mogę przepraszać za obronę własnego domu i rodziny.
Ten miesiąc był dla mnie próbą. Zrozumiałam, jak ważne są granice w relacjach z rodzicami, szczególnie gdy chodzi o własne gniazdo. Miłość i szacunek muszą działać w obie strony, a nikt nie ma prawa burzyć ustalonego porządku.