Przydarzyła mi się nieprzyjemna i smutna historia. Postanowiłam podzielić się nią z Wami. Mam nadzieję, iż mnie nie potępicie i spróbujecie zrozumieć.
Poznałam mężczyznę. Spodobaliśmy się sobie. Wszystko potoczyło się gwałtownie i zdecydowaliśmy zamieszkać razem. Jednak nie było to takie proste. Mój ukochany miał dwoje dzieci, jego żona dawno go porzuciła, zostawiając z dwójką dzieci. Jedno miało 7 lat, a drugie dopiero skończyło 5.
Nie miałam swoich dzieci, ale postanowiłam spróbować je zaakceptować i dać takiej relacji szansę. Przeprowadziłam się do niego. Pierwszy tydzień był spokojny, ale potem zaczął się prawdziwy koszmar. Dzieci po prostu mnie nienawidziły.
Gotowałam jedzenie, a one pluły na nie i wrzucały do toalety.
Próbowałam skarżyć się mojemu partnerowi, ale nie zwrócił im choćby uwagi. Później było jeszcze gorzej. Dzieci znalazły moje ubrania do pracy i pocięły je nożyczkami. Nie poszłam do pracy, a szef mnie zrugał i powiedział, iż mnie zwolni, jeżeli jeszcze raz coś takiego się wydarzy.
Mój ukochany znów nic nie powiedział dzieciom. I moja cierpliwość się skończyła. Spakowałam rzeczy i wróciłam do swojego mieszkania. Nie zamierzam uczyć się opieki nad dziećmi, które mnie nienawidzą. To bardzo trudne. Niech szuka sobie innej kobiety. Ja postanowiłam już nigdy nie wiązać się z mężczyznami, którzy mają dzieci.
Radziłabym wszystkim kobietom, które znalazły się w takiej sytuacji, by dobrze się zastanowiły. Może nie mam racji. Może powinnam dać im szansę, by mnie lepiej poznały. Ale uważam, iż niszczenie ubrań to już za dużo.
Trzeba było choć trochę ukarać tych małych chuliganów. Ale najwyraźniej mój partner wychowuje ich bez kar. I oto efekty. Wolno im wszystko.