Nie poddawaj się, dziewczyno

twojacena.pl 3 godzin temu

**Dziennik osobisty**

Stara się, dziewczyno pomyślałam, gdy usłyszałam te słowa.

Wiesz, kochanie, będziesz musiała bardzo się postarać, żeby wpaszyć się do naszej rodziny oświadczyła Lidia Góralska z miną surowego egzaminatora.

Ledziem powstrzymałam śmiech. To było przewidywalne. Teściowa-dyrektorka, która już na starcie uderza nową uczennicę linijką po rękach, choć lekcja jeszcze się nie zaczęła.

Wojtek, siedzący obok, spojrzał w bok. Widać było, iż chciał warknąć coś w stylu no to zaczynamy. Ale się nie wtrącił. I słusznie. To nie jego walka.

Postarać? powtórzyłam z pobłażliwym uśmiechem. Proszę sprecyzować, w jakim kierunku. Zapisać się na kurs szycia? A może na taniec towarzyski?

Rozmowa toczyła się w kuchni Lidii. Wszystko tu było drogie i wystawne: zasłony z lambrekinami, cukierki w kryształowych wazonach, masywny drewniany stół i krzesła w kolorze szampana. Pięknie, ale nie mogłabym tu mieszkać. Zbyt idealnie, jakby to nie był dom, a dekoracja do programu.

Honorato, u nas to rodzina inteligencka wyjaśniła Lidia, udając, iż nie słyszy ironii w głosie synowej. Jesteśmy ludźmi wychowanymi, u nas przypadkowi obcy się nie zakorzeniają.

Skinęłam głową, ale już nie słuchałam. Ta rola była mi znana aż do bólu. Już przez to przeszłam, tylko wtedy nie miałam ani doświadczenia, ani zdrowej oceny siebie.

…Piętnaście lat temu byłam zupełnie inna: młoda, posłuszna, z ufnymi oczami i wiarą, iż trzeba być dobrą żoną. Męża, Darka, bardzo kochałam.

Ale Darek kochał tylko swoją mamę.

Pierwsza teściowa, Krystyna Nowak, wyraźnie czuła się gwiazdą lokalnego formatu. Miała aktywną postawę życiową, donośny głos i opinię na każdy temat. Już przy drugiej kolacji rzuciła:

Kurczak suchy jak wiór. No nic, pokażę ci, jak się piecze, skoro twoja matka nie nauczyła.

Wtedy tylko się uśmiechnęłam. Wierzyłam, iż jeżeli będę cierpliwa i grzeczna, to to docenią. Więc nazywałam teściową mamą, gotowałam jej sałatkę jarzynową z mięsem zamiast kiełbasy (jak prosiła) i pozwalałam krytykować wszystko: od koloru szminki po czystość podłóg.

Kiedy urodziła się córka, było gorzej. Teściowa nie ustawała w wykładach na temat jak wychować porządną kobietę. Wszystko z pobłażliwymi uśmiechami i aluzjami, iż ze mnie marny nauczyciel. No bo cóż, szewc bez butów.

Pampersy to znęcanie się nad dzieckiem! oświadczyła Krystyna pewnego dnia, wręczając mi pieluchy tetrowe. To dla leniwych wymyślili. A ty będziesz dobrą matką, prawda?

Darek nie mieszał się w nic. choćby gdy córka, która jeszcze nie umiała wymówić r, zapytała:

Mamo, a dlaczego jesteś głupia?

Zamarłam.

Co? Kto ci to powiedział?
Babcia Krysia.

Gdy poprosiłam męża, żeby interweniował, tylko wzruszył ramionami.

No co ty. Powiedziała i powiedziała. Była zdenerwowana, może. Znasz ją.

Znałam. Wcześniej się starałam. Siedziałam przy stole i wysłuchiwałam, iż zaoszczędziłam na serze i zepsułam danie. Kupowałam drogie prezenty, bo chciałam choć raz usłyszeć pochwałę. Zachowywałam się idealnie, aż zrozumiałam, iż w oczach Krystyny ideałem zawsze będzie ktoś inny.

Po tym podziękowałam za małżeństwo i złożyłam pozew. Ciężki charakter? Brzmiało to jak przyznanie się do bycia niereformowalną.

Na dworcu zdechniesz! Będziesz żyła tylko z kotami! prorokowała teściowa.

Kotów nie miałam, ale mieszkanie, pracę i zdrowy rozum tak.

A potem do tego zestawu dołączył Wojtek. Poznaliśmy się przez znajomych, wymieniliśmy numery i zaczęliśmy rozmawiać. Wojtek może nie był zakochany po uszy i nie obiecywał złotych gór, ale szanował moje uczucia. Wiedział o przeszłości i akceptował moją córkę.

A jeszcze chciał się ożenić. Nie odmawiałam, ale zwlekałam i obserwowałam. Kochałam Wojtka, ale nie chciałam znów wdepnąć w cudzą rodzinę, w której nigdy nie będę swoja. ale on był inny. Nie stawiał mamy na pierwszym miejscu, więc zaryzykowałam.

Teraz, siedząc w domu jego matki, znów słuchałam tego samego monologu, ale nie czułam już upokorzenia ani strachu. Tylko lekkie déjà vu i nudę.

My, wiesz, nie przyjmujemy byle kogo ciągnęła Lidia. Wojtek jest miękkiego serca, może nie widzieć całej prawdy. Ale ja widzę. Więc… staraj się, dziewczyno.
Dziękuję za wskazówki odparłam chłodno. Ale pozwólcie, iż na razie zostanę po prostu żoną waszego syna. Rodzinę już mam. Córkę, męża. To mi wystarczy.

Nie czekałam na koniec wieczora i wstałam. Wojtek poszedł za mną. Gdy wyszliśmy, pierwsze, co zrobił, to wziął mnie za rękę.

W porządku? spytał cicho.
W porządku. To dla mnie już klasyka.

Tym razem wiedziałam, kim jestem i na co mnie stać. Nie bałam się. Nie polubi mnie obca kobieta? Trudno, nie musi. Ale ja też jej nic nie jestem winna.

…Minęły prawie dwa lata od tamtego ostrzeżenia. Ku rozpaczy teściowej, choćby nie próbowałam się starać. Żadnych wizyt, ukłonów i popisów. Po cichu żyliśmy z Wojtkiem w moim mieszkaniu. choćby znalazł wspólny język z Julką, moją córką z pierwszego małżeństwa.

Kontakt z Lidią był, ale formalny. jeżeli już gratulowaliśmy, to przez telefon. Prezenty woził tylko Wojtek i tylko od siebie. Nie było kłótni, ale też nie było prób zbliżenia.

Nie zabraniałam mężowi kontaktów z matką. To przecież jego mama. Ale nie wpuszczałam jej do domu. Wojtek szanował moją dec

Idź do oryginalnego materiału