Nie masz sumienia. Nie widzisz, jak ciężko ma Krzysiek? To twój brat, mogłeś mu pomóc. Zawsze myślisz tylko o sobie.
Ostatnio zadzwoniła do mnie mama i kazała zabrać wszystkie moje rzeczy z jej mieszkania.
Ledwo się tu poruszamy przez twój dobytek oznajmiła.
Ta rozmowa nastąpiła po tym, jak odmówiłem bratu, Krzysiowi, pieniędzy na wkład własny do mieszkania. Tak, dać, a nie pożyczyć, bo doskonale wiem, iż nigdy by mi ich nie oddał.
Gdy odmówiłem, Krzysiek wybiegł z mojego mieszkania wściekły. Był przekonany, iż po prostu oddam mu wszystkie oszczędności, bo on ma rodzinę i dzieci, a ja nie.
Muszę to z siebie wyrzucić, bo czuję, iż moi bliscy są wobec mnie niesprawiedliwi, zwłaszcza teraz, przed świętami.
Kiedy przeprowadziłem się do Warszawy na studia, od razu zacząłem dorabiać. Najpierw mieszkałem w akademiku, potem wynajmowałem mieszkanie z kolegą. Nie chciałem być ciężarem dla rodziców, więc ciężko pracowałem, żeby utrzymać się samemu, a choćby pomóc mamie.
Ona nigdy nie prosiła mnie wprost o pieniądze, ale zawsze kazała przywozić coś potrzebnego: ubrania, buty, sprzęty do domu. A jeżeli chodzi o jedzenie zawsze przyjeżdżałem z torbami pełnymi zakupów.
Mama mieszka w trzypokojowym mieszkaniu z Krzysiem. Nasz tata zmarł trzy lata temu.
Krzysiek nigdy nie interesował się nauką. Po skończeniu szkoły wyjechał do pracy w Niemczech, ale jedyne, co tam kupił, to stary samochód. Gdy wrócił, zaczął jeździć taksówką.
Później ożenił się i sprowadził żonę, Kingę, do mieszkania mamy.
Zawsze brakowało im pieniędzy, bo Krzysiek żył z dnia na dzień. Gdy on i Kinga dostawali wypłatę, wydawali wszystko niemal natychmiast.
Zarówno mama, jak i rodzice Kingi regularnie pomagali im finansowo. Krzysiek wiedział, iż zawsze znajdzie się ktoś, kto go wyciągnie z tarapatów, więc choćby nie próbował poprawić swojej sytuacji.
Teraz Krzyś i Kinga mają dwójkę dzieci, a trzecie w drodze.
Uznali, iż mieszkanie mamy jest już za małe, i zaczęli myśleć o własnym.
Tymczasem ja mieszkam w wynajętym mieszkaniu z moją dziewczyną, Olą. Planujemy ślub, ale czekamy na lepszy czas. Mamy stabilne dochody Ola jest programistką, a ja prowadzę kilka sklepów internetowych.
Nie wydajemy na zbędne rzeczy, oszczędzamy na własne mieszkanie, żeby po ślubie mieć gdzie żyć niezależnie.
Mama wiedziała o naszych planach, ale i tak podpowiedziała Krzysiowi, żeby zwrócił się do mnie o pomoc.
Chcą kupić mieszkanie, ale nie mają na wkład własny powiedziała mi.
Gdy Krzysiek przyszedł i bez ogródek zażądał pieniędzy, odmówiłem.
Wpadł w furię. Uważał, iż jestem mu to winien, tylko dlatego iż on ma rodzinę, a ja nie.
Później mama zadzwoniła i powiedziała:
Nie masz sumienia. Nie widzisz, jak ciężko ma Krzysiek? To twój brat, mogłeś mu pomóc. Zawsze myślisz tylko o sobie.
A potem dodała:
Przyjdź i zabierz swoje rzeczy z naszego mieszkania. Nie możemy się tu ruszać przez twój grat. I choćby nie przychodź na Wigilię. Krzysiek jest na ciebie zły, a ja też nie mam ochoty cię widzieć.
Nie kłóciłem się. Zabiorę swoje rzeczy i znajdę dla nich miejsce w wynajmowanym mieszkaniu. A gdy z Olą kupimy własne, przeniosę je tam.
Mógłbym pożyczyć bratu pieniądze, ale wiem, iż nigdy by ich nie oddał. A on choćby nie prosił o pożyczkę po prostu oczekiwał, iż dam mu moje oszczędności.
Tylko dlatego, iż ma dzieci
Jak wy byście postąpili w takiej sytuacji?