Nie masz się jak bronić przed moimi oczami.

newsempire24.com 2 dni temu

„Nie masz przede mną żadnych usprawiedliwień” – Weronika uniosła rękę, wskazując matce drzwi. – Wyjdź!

Weronika opuściła technikum i skierowała się w przeciwną stronę niż przystanek. Do Dnia Kobiet zostało kilka dni, a ona wciąż nie kupiła prezentu dla babci. Wciąż nie mogła się zdecydować. Szybkim krokiem szła do sklepu, gdy w torbie odezwała się stłumiona melodia dzwonka telefonu. Stanęła i wyjęła go. Babcia.

„Babciu, zaraz będę” – powiedziała Weronika.

„Dobrze” – odpowiedziała babcia.

Weronice wydało się, iż coś jeszcze chciała powiedzieć. I głos miała dziwny, jakby przepraszający.

„Wszystko w porządku?” – spytała pośpiesznie, zanim babcia rozłączyła się.

„Wszystko dobrze. Tylko… wracaj szybciej.” – I połączenie się urwało.

Weronika schowała telefon do torby, zawróciła i ruszyła w stronę przystanku, zastanawiając się, dlaczego babcia prosiła, by wróciła szybciej. *Coś się stało. Ale dlaczego nie powiedziała przez telefon? Muszę oddzwonić, bo oszaleję z niepokoju…* W tej chwili zobaczyła jednak, iż podjeżdża jej autobus, więc ruszyła biegiem, by zdążyć.

„Może okradli ją w sklepie i bardzo się zdenerwowała? A może źle się poczuła, skoczyło ciśnienie? Pewnie tak. I dlaczego ten autobus tak wolno jedzie? Wszystkie światła zebrał. Szybciej bym dobiegła…” – myślała Weronika, gryząc się niewiedzą i niecierpliwie patrząc na przesuwające się za oknem miasto.

Wreszcie jej przystanek. Wysiadła i pośpiesznym krokiem ruszyła w stronę domu. Wchodząc na podwórko, rzuciła okiem na okna mieszkania. Jeszcze dzień, a w pokoju paliło się światło. Serce Weroniki zabiło mocniej – pobiegła do klatki. Pod drzwiami zatrzymała się, grzebiąc w torbie w poszukiwaniu kluczy.

„Gdzie one są?!” – wykrzyknęła zniecierpliwiona.

Wtedy zgrzytnął zamek, drzwi się otworzyły, a w nich stanęła babcia.

„Czekałaś pod drzwiami?” – zdziwiła się Weronika.

„Wejdź” – krótko odparła babcia, odsuwając się.

Weronika przekroczyła próg i przyjrzała się babci. Nie umknęło jej, iż jest zdenerwowana.

„Co się stało, babciu?”

„Stało się, Weroniko…” – Babcia spojrzała na uchylone drzwi do pokoju, po czym podeszła bliżej i szepnęła: – Mamy gościa.

„Kogo?” – równie cicho spytała Weronika.

Niepokój babci udzielił się i jej. W głowie migały twarze i imiona tych, którzy mogli pojawić się tak niespodziewanie i wyprowadzić z równowagi zawsze opanowaną babcię.

„Zobaczysz. Rozbierz się” – pośpieszyła ją babcia.

Weronika zdjęła kurtkę i wieszając ją, zauważyła na wieszaku obcy damski płaszcz. Pod nim stały wysokie białe buty. Odstawiła swoje na bok, zerkała na nie z zazdrością. O takich mogła tylko marzyć.

Spojrzała pytająco na babcię, ale ta tylko zmierzyła ją niespokojnym wzrokiem i otworzyła drzwi. Weronika przygładziła dłonią włosy i jako pierwsza weszła do pokoju. Zwykle wieczorem włączali lampę, ale dziś jarzyła się żyrandolowa sześcioramienna. Kątem oka Weronika dostrzegła ruch na kanapie – odwróciła głowę.

Z kanapy podniosła się kobieta w czarnej sukience. W głębokim dekolcie widoczne były wystające obojczyki. Ciemne włosy zebrane w niedbały kok, z którego wymykały się kosmyki. Zmęczone oczy. Wyglądała na wyczerpaną lub chorą. Albo jakby wróciła z pogrzebu.

Na widok Weroniki wymusiła sztywny uśmiech. I wtedy dziewczynę przeszył dreszcz rozpoznania. W głowie błysnęło słowo „mama” i natychmiast zniknęło. Nie miała dla niej innego imienia. Po prostu obca. Nie widziała jej od czternastu lat, a jednak poznała.

Może w jej oczach odbiły się wszystkie uczucia, bo kobieta przestała się uśmiechać i opadła z sił. A na co liczyła? Że Weronika rzuci się jej w ramiona?

Kiedyś była piękna, teraz wyglądała na zmęczoną, a czerń dodawała jej lat. Ile miała? Babcia mówiła, iż urodziła Weronikę w wieku dziewiętnastu lat. A Weronika miała dwadzieścia. Więc trzydzieści dziewięć. Wydawała się starsza. Życie ją nie oszczędzało.

„Cześć, córeczko” – powiedziała. – Jakaś ty dorosła. Piękna. Babcia mówiła, iż masz chłopaka.

Weronika spojrzała na babcię z wyrzutem. Już zdążyła opowiedzieć. Babcia spuściła wzrok. Kobieta postąpiła krok do przodu, ale Weronika cofnęła się, więc gość zastygł, niepewny. A Weronika chciała uciec, by nigdy więcej jej nie widzieć. Zbyt wiele bólu i gniewu obudził w niej ten powrót.

„Po co przyszłaś?” – spytała, uniosłWeronika odwróciła się plecami, ale w głębi serca wiedziała, iż pewnego dnia ból stanie się mniejszy, a tęsknota za tym, czego nigdy nie miała, w końcu przestanie ją palić.

Idź do oryginalnego materiału