Nie ma czego żałować

twojacena.pl 1 tydzień temu

Siedzieli na nadbrzeżu w Gdańsku i patrzyli, jak kaczki łapią w locie kawałki bułki rzucone przez dzieci. Sesja za nimi, przed nimi dwa miesiące wolności – ani zajęć, ani nudnych wykładów, ani męczących zaliczeń.

„Co zamierzasz robić?” – zapytał chłopak, nie odrywając wzroku od srebrzystej ścieżki na wodzie.

„Będę się wysypiać, czytać, spacerować…” – odpowiedziała dziewczyna płynnie, jak dobrze wyuczoną lekcję. „A ty? Jedziesz do domu?” – dodała, nagle posmutniawszy i z niepokojem spojrzawszy na niego.

„Nie. Wiesz, zawsze marzyłem o morzu. Wyobraź sobie, nigdy tam nie byłem. Kolegowie wracali opaleni, chwalili się muszlami, opowiadali o delfinach i meduzach, a ja… Rodzice nigdy nie mieli pieniędzy. A kiedy mama umarła, już w ogóle nie było mowy o wyjeździe.”

„My co roku jeździliśmy nad Bałtyk, kiedy jeszcze mieszkał z nami tata” – powiedziała zamyślona Weronika, wpatrując się gdzieś w dal, jakby mogła tam dostrzec szczęśliwą przeszłość. „Hej, a masz teraz pieniądze?” – spytała, wracając do rzeczywistości.

„Nie, ale mogę pożyczyć.”

„Od kogo? Połowa naszej grupy już w drodze do domu, a druga połowa świętuje koniec sesji na resztki stypendium. I jak potem oddasz?” – Weronika spojrzała z wyrzutem na piękny profil Marcina.

„Wystarczy tylko na jedzenie i bilety. Tam jest ciepło. *I pod każdym jej krzakiem będzie dla nas stół i dom*” – zacytował słowa znanej bajki. „Wynajem będzie tani. Oddam pieniądze, zarobię. Tylko potrzebuję czasu.”

„Skąd wiesz? w okresie nie znajdziesz nic taniego. Nie żartuj. Materac pod drzewem będzie kosztował jak hotel. A pamiętasz, jak kończy się ta bajka?” – pouczająco zapytała.

„Ależ ty jesteś… nudna. A gdybym znalazł kasę, pojedziesz?” – Marcin odwrócił się i złapał jej zdezorientowane spojrzenie.

„Raczej nie. Mama nigdy się nie zgodzi” – wyznała szczerze.

W tym momencie jedna z kaczek rozpostarła skrzydła i poderwała się nad wodę, płosząc towarzyszy. Para oderwała wzrok od siebie, śledząc ptaka. Kaczka złapała kilka kawałków bułki w locie i zadowolona odpłynęła.

„Już.” – Marcin wyciągnął telefon z tylnej kieszeni i wybrał numer. „Kuba? Tak, zdałem… Nieważne, ważne, iż zdałem. Słuchaj, pożyczysz mi pięćset złotych… Nie? A ile masz? Tylko tyle? No dobra, dawaj. Wieczorem będziesz w domu? Wpadnę po kasę. No i masz, mamy forse. Jedziesz?” – zapytał ponownie, chowając telefon.

„Serio? Do września wszystkie pociągi dawno wykupione” – zauważyła sceptycznie Weronika.

„Możemy jechać z przesiadkami, autostopem. Powiedz lepiej, iż się boisz” – zaśmiał się Marcin.

„Nie boję się” – odparła wyzywająco. „Po prostu… mama nie pozwoli.”

Ciąg dalszy następuje…

Idź do oryginalnego materiału