Drogi dzienniku,
Nie jesteś żoną, jesteś służącą. Nie masz dzieci!
Mamo, Kornelia mieszka tutaj. Remontujemy mieszkanie, nie da się w nim mieszkać. Jest wolny pokój, po co ma stać w kurzu? odezwał się mąż Kornelii, Marek.
Ten pomysł nie wydawał się go krępować, co nie dało się powiedzieć o jego żonie i matce. Stara teściowa, Stanisława, nie lubiła synowej.
Muszę pracować, nie mogę tu zostać szepnęła Kornelia.
Marek pracował zdalnie, więc potrzebował ciszy i spokoju. Ja byłem w biurze cały dzień, więc nie było łatwo dzielić dach z teściową. Kornelia przywykła do samotności w domu, więc nie przeszkadzało jej nic.
Patrzyłam na Stanisławę i nie mogłam znaleźć słów. Teściowa nie chciała zostawać w naszym domu, ale nie było innego wyjścia. Usiedliśmy przy stole i rozpoczęliśmy kolację.
Kornelio, podaj proszę swoją sałatkę powiedział Marek.
Marku, nie jedz tej chemii. Przygotowałam inną, bardziej zdrową protestowała Stanisława.
Zmieniona mina Kornelii zdradzała niepokój. Mój mąż był uczulony na pomidory jak teściowa mogła o tym zapomnieć? Kiedy Marek był mały, Stanisława nie zwracała na to uwagi. Twierdziła, iż nie ma potrzeby biegać do lekarza, iż tabletka wszystko załatwi.
On ma alergię. Dlaczego włożyłaś pomidory do sałatki? zapytałam.
Co ty wymyślasz? Jeden pomidor, nic się nie stało broniła się teściowa.
On zachoruje.
Kornelio, uspokój się. On nie ma alergii. Jego własna matka zna go lepiej niż ty.
Ja jestem jego żoną, troszczę się o niego.
Ty nie jesteś żoną, tylko służącą. Nie masz dzieci! Kiedy je będziesz mieć, wtedy pogadamy.
Wstałam gwałtownie, podbiegłam do sypialni. Teściowa zawsze trafiała w bolące miejsce. Marek pośpiesznie podszedł, by pocieszyć mnie.
Marku, przepraszam. Lepiej wyprowadzę się do rodziców albo do biura. Nie będę mieszkał pod jednym dachem z twoją matką.
Pozwól mi z nią porozmawiać. Ona przestanie!
Nie, przeszliśmy już to tysiąc razy. Nie dogadamy się pod tym samym dachem.
Zdecydowaliśmy wynająć mieszkanie w Warszawie za 3500 zł, by uniknąć kolejnego rodzinnego konfliktu. Stanisława oczywiście miała pretensje, ale nie miała wyboru. Ja natomiast czułam się szczęśliwa, iż mam tak wyrozumiałego i wspierającego męża.
Czuję ulgę, iż przynajmniej na jakiś czas udało się nam odetchnąć.
Kornelia.











