Nie chciała siedzieć obok mnie w samolocie — ale los miał inne plany

polregion.pl 3 dni temu

**Nie chciała siedzieć obok mnie w samolocie ale życie miało inne plany**

Zawsze starałam się żyć tak, by nie sprawiać innym kłopotu.

Tak, jestem kobietą o pełniejszej figurze. Od lat zmagam się z chorobą, która utrudnia kontrolę wagi. Nauczyłam się to akceptować, ale jestem też świadoma, jak mój rozmiar może wpływać na innych.

Dlatego zawsze, gdy lecę samolotem, wykupuję dwa miejsca nie dlatego, iż uważam, iż nie zasługuję na tyle samo przestrzeni co inni, ale dlatego, iż to po prostu uprzejme. Dzięki temu siedzę wygodnie, a współpasażerowie mają więcej miejsca. Moja przestrzeń to moja sprawa.

Tego dnia nie było inaczej.

Słoneczne popołudnie, lotnisko, walizka tocząca się za mną. Czekałam na tę podróż od miesięcy krótki wypad do najlepszej przyjaciółki, której nie widziałam ponad rok. Myśl o wspólnej kawie, długich spacerach i nocnych pogawędkach wywołała uśmiech na mojej twarzy.

Gdy ogłoszono moją grupę do wejścia, przeszłam przez rękaw i weszłam do znanego, chłodnawego wnętrza samolotu. Moje miejsca 14A i 14B były przy oknie. Idealnie.

Włożyłam torbę do schowka, zajęłam miejsce przy oknie i zarzuciłam słuchawki na szyję. Wzięłam głęboki oddech, rozkoszując się spokojem przed startem.

Wszystko szło gładko, dopóki nie zauważyłam kobiety wchodzącej na pokład w ostatniej chwili.

Była olśniewająca. Taki typ urody, który przyciąga wzrok bez wysiłku. Wysoka, smukła, w dopasowanych kremowych spodniach, z jedwabistymi włosami lśniącymi w świetle kabiny. Każdy jej krok wydawał się wyreżyserowany elegancki, pewny siebie, jakby świat był jej wybiegiem.

Zatrzymała się przy moim rzędzie, spoglądając na miejsce obok. Przez chwilę myślałam, iż poprosi o pomoc z bagażem. Zamiast tego zawahała się, a jej wzrok przeskakiwał między mną a siedzeniem.

Lekko zmarszczyła nosek. Och hm mruknęła, bardziej do siebie, ale na tyle głośno, bym usłyszała.

Zdjęłam jedną słuchawkę. Przepraszam, coś mówiłaś?

Spojrzała na mnie z mieszaniną zdziwienia i niesmaku?
Nie, po prostu Nie mogę tu usiąść. Jej ton był lekki, ale wyczuwałam w nim wyraźną nutę irytacji.

To oba moje miejsca odpowiedziałam spokojnie. Zarezerwowałam je razem. Wskazałam na wydrukowane bilety. Musi pani szukać innego rzędu.

Mrugnęła, po czym spojrzała wzdłuż przejścia, jakby liczyła, iż pojawi się wolne miejsce. Na pewno? Mój bilet mówi 14B.

Kontroler potwierdził to, co już wiedziałam w systemie był błąd. Miejsce obok było na moje nazwisko. Zaproponowano jej inne, z tyłu samolotu.

Zofia (bo tak miała na imię) uśmiechnęła się grzecznie, ale w jej postawie wyczuwałam osąd. Nie była okrutna, ale jej spojrzenie zatrzymało się na mnie odrobinę za długo.

Nie pierwszy raz widziałam to w oczach obcych. Ludzie rzadko mówią to głośno, ale ich mimika mówi wystarczająco. Choć przez lata uodporniłam się na to, czasem i tak boli.

Odwróciłam się do okna. Życie jest za krótkie, by przejmować się cudzymi opiniami.

Lecz gdy obsługa szukała dla niej nowego miejsca, usłyszałam, jak mówi półgłosem do mężczyzny za nią:
Nie rozumiem, jak ktoś może się tak dopuścić. To niezdrowe i po prostu no wiesz.

Mężczyzna skinął głową. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.

Kilka minut później starsza stewardessa ciepła, siwowłosa kobieta o imieniu Halina wróciła z rozwiązaniem.
Zofio, możemy przenieść panią do 26E. To miejsce w przejściu, z tyłu.

Uśmiech Zofii na moment zbladł. Rząd 26 nie był tak wygodny jak przód samolotu. Kiwnęła jednak głową i ruszyła w głąb kabiny.

Myślałam, iż to koniec.

Samolot wystartował, a ja zatonęłam w audiobooku. ale w połowie lotu Halina pojawiła się przy mnie z tajemniczym uśmiechem.
Pani Nowak powiedziała cicho mamy dla pani niespodziankę. Ostatnie miejsce w klasie biznes. Bez dopłaty, oczywiście.

Naprawdę? spytałam zaskoczona.

Naturalnie. Będzie nam miło.

Zebrałam rzeczy, serce bijące szybciej z radości. Gdy szłam w stron

Idź do oryginalnego materiału