Nie chciała odwołać dziecku wycieczki do Disneylandu. Naraziła cały samolot na ryzyko

gazeta.pl 6 godzin temu
To miała być wymarzona wycieczka do Disneylandu, na którą czekali wszyscy. - Odkładaliśmy cały rok, by móc tam zabrać nasze dzieci. Nic nie mogło nas powstrzymać przed spełnieniem marzenia - powiedziała mama w filmie na Tik Toku. I w zasadzie nie byłoby w ty nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż swoją dość samolubną postawą narazili współpasażerów na ryzyko zarażenia się groźnym wirusem.
- Wszystko zaczęło się w nocy przed samym wylotem. Moja córka zaczęła wymiotować, potem ja. Pomyślałam, iż to pewnie zatrucie pokarmowe, bo na kolację jedliśmy pizzę. W drodze na lotnisko wymiotować zaczął mój syn - opowiada kobieta w opublikowanym przez siebie filmie. Pod nagraniem burza w komentarzach, bo internauci zarzucają mamie narażenie innych podróżnych na zarażenie się wirusem. "Współczuję tym wszystkim, którzy lecieli z wami. To strasznie nieodpowiedzialne zachowanie" - czytamy w jednym z komentarzy.


REKLAMA


Zobacz wideo Anna Lewandowska była zbuntowaną nastolatką. "Całe życie walczyłam"


Wymioty, samolot i wycieczka do Disneylandu
W prawie sześciominutowym klipie na Tik Toku matka wyjaśnia, iż "cała rodzina przez ostatni rok oszczędzała pieniądze, by móc spełnić swoje marzenia i zabrać dzieci do Disneylandu". Wszystko było gotowe na wyjazd. Paszporty wyrobione, walizki spakowane, kupione bilety na dodatkowe atrakcje. Jednak w noc przed odlotem, jej czteroletnia córka zaczęła wymiotować. - Całą noc byłam z nią, sprzątając wymioty. Podawałam wodę, by się nie odwodniła. Sama też kilka razy wymiotowałam. Dotrwaliśmy do rana, a jadąc na lotnisko, była powtórka. Tym razem jednak wymiotować zaczął mój siedmiomiesięczny synek - opowiada kobieta.


Rodzice, pomimo wyraźnych symptomów choroby, nie zrezygnowali ze swoich planów. Przeszli odprawę, weszli na pokład samolotu, nie mówiąc nikomu, iż ich dzieci są chore. - Zapinam pasy i już kątem oka widzę, iż mój mąż nie czuje się najlepiej. Właśnie wtedy mój syn postanawia zrobić ogromną kupę, a my mieliśmy w torbie podróżnej tylko dwie mokre chusteczki i brak ubranka na zmianę. Końcówka lotu chyba była najgorsza, bo musiałam sama ogarniać dwójkę dzieci. Mój mąż spędził ostatnie 30 minut lotu w toalecie, wymiotując - dodaje w nagraniu kobieta.


"Naraziłaś ludzi na złapanie wirusa i jeszcze się tym chwalisz?!"
Ostatecznie rodzina wybrała się na wakacje do Disneylandu, jednak jak zauważyli internauci, "koszt tej podróży był zbyt wysoki". "Naraziłaś ludzi na złapanie wirusa i jeszcze się tym chwalisz?! Takiej ignorantki już dawno nie widziałam. To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie"; "To ewidentnie grypa żołądkowa i pewnie zniszczyłaś tym ludziom wymarzone wakacje. Jesteś samolubna"; "Moja rada: pomyśl czasem o innych. Może obok siebie siedział ktoś z obniżoną odpornością, a teraz przez was może właśnie walczyć o życie w szpitalu" - czytamy w komentarzach.
Co sądzisz o takim zachowaniu? Czy Twoim przed wejściem na pokład samolotu powinno się przechodzić kontrolę zdrowotną? Czekamy na Wasze komentarze.
Idź do oryginalnego materiału