Dzisiaj znów się pokłóciliśmy. Choć nie chciałem, ale i tak wyszło. A zaczęło się od tej przeklętej półki.
W sobotę po śniadaniu Magda zabrała się za sprzątanie. Ja usiadłem na kanapie z laptopem. Moje jedyne zadanie na dziś to wynieść śmieci później. Tymczasem przeglądałem social media, aż nagle wyskoczyło mi zdjęcie roześmianego Kuby, z którym studiowaliśmy razem. Pod zdjęciem podpis: „Hurra! Wreszcie! Udało się! Wprowadzka! Zapraszam wszystkich na małe przyjęcie – niech zazdroszczą!” Kliknąłem w zdjęcie i zobaczyłem mieszkanie, które wyglądało jak z katalogu.
Rok temu Kuba dostał je w spadku po babci. Było zaniedbane, bez remontu od lat, meble jeszcze z PRL-u. Chciał je od razu sprzedać, ale jego żona, Kinga, uparła się na remont. „Lokacja świetna – zabytkowe centrum Krakowa. Wykonamy porządny remont i sprzedamy z zyskiem,” przekładała.
I tak się stało. Prawie rok pracowali, ale efekt – oszałamiający. Zburzyli ścianę między kuchnią a pokojem, zrobili duży salon. Wybrali minimalistyczne meble, stonowane kolory. Wszyscy w komentarzach pisali, iż bez projektanta się nie obyło.
„Nieprawda! Sami to ogranizowaliśmy. Kinga wybierała materiały, ja robiłem czarną robotę,” bronił się Kuba.
Pogratulowałem mu, ale w środku się zazdrościło. My z Magdą mieszkamy w jednopokojowym wynajmowanym mieszkaniu. Stary kolega mojego taty wyjechał do córki do Kanady i z łaski pozwolił nam tam żyć za darmo – pod warunkiem, iż nie zmieniamy nic. I tak jest lepiej niż u rodziców.
Kuba zawsze miał szczęście. Na pierwszym roku podrywałem Kingę, ale wybrała jego. A ona ma niesamowity gust. choćby ja, który na modzie się nie znam, widziałem, iż ubiera się jak z wybiegu.
I teraz to mieszkanie… Przed chwilą jeszcze podobała mi się nasza kuchnia, a teraz wydaje się taka zwykła. Wściekły, chwyciłem laptop i pobiegłem do Magdy, zapominając, iż podczas sprzątania lepiej jej nie zaczepiać.
Stała na palcach, wycierała półkę. Zauważyłem, iż książki leżają na podłodze, a półka ledwo trzyma się na śrubach. Chciałem się wycofać, ale odwróciła się, odgarnęła włosy.
“Stoisz jak słup! Lepiej byś tę półkę przybił.”
“Chciałem ci pokazać… Zobacz, jakie mieszkanie Kuba z Kingą zrobili. Też bym tak chciał…” urwałem, widząc jej minę.
“Pokaż.”
Wskazałem na ekran. “Było totalnie zniszczone, ale oni sami to ogarnęli…” starałem się mówić neutralnie.
“No, super,” odparła sucho. “A wiesz, co pozostało super? Gdybyś w końcu przybił tę półkę.”
“Kupimy regał.”
“A może od razu kupimy nowe mieszkanie? Jak Kinga i Kuba?”
“Przepraszam, nie chciałem…”
“Ja też nie chcę się kłócić. Ale kiedy w końcu zrobisz tę półkę?”
“Jutro pojadę do taty po wiertarkę… Cholera, oni wyjechali na działkę. Obiecuję, w poniedziałek się tym zajmę.”
“Oczywiście. Słyszałam to już tysiąc razy.” Machnęła ręką i wyszła.
Napisałem do Kuby, iż przez niego się pokłóciliśmy. Odpisał: „Spokojnie, my z Kingą też się drążyliśmy podczas remontu. Trzy razy byliśmy blisko rozwodu. A Magda to złoto.”
I miał rację. Gotuje, sprząta, głowa nie boli… Czego facetowi więcej trzeba?
Ale w poniedziałek znów „zapomniałem” o wiertarce. We wtorek Magda oznajmiła: „Zamierzam zamówić faceta od robót. Skoro ty nie potrafisz.”
„Po co zamykać łazienkę? Jesteśmy sami!”
„A jeżeli mama przyjedzie? Wstyd mi, iż żyjący mąż nie potrafi naprawić zamk…”
Przerwał nam dzwonek. W drzwiach stanął przystojniak z wiertarką na ramieniu. Uśmiech Hollywood.
„Pozdrawiam, pani mąż?” – spytał z przekąsem.
„Tak, to ja. WYCHODŹ.”
Magda ledwo mnie powstrzymała. Wyszedłem, wściekły na siebie. Przez cały dzień nie mogłem się skupić.
Po powrocie półka wisiała. A ten typ pewnie jeszcze książki układał…
Gdy Magda wróciła, pomyślałem – nigdy więcej „fachowców”. Kocham ją. I nauczę się wiercić.
„Przepraszam,” powiedzieliśmy jednocześnie.
Trzy dni później Magda złamała mopa.
„Dobrana z nas para – ty psujesz, ja nie naprawiam.”
„Pójdziemy razem kupić nowy.”
I tak to się kręci. Kłócimy się, bo nie umiemy słuchać. Ale zawsze się pogodzimy. Bo miłość to nie brak sporów. To umiejętność wybaczania.