Przed porannym obchodem do gabinetu weszła pielęgniarka Weronika i zaufanym tonem oznajmiła:
„Halina Janowna, ta Nowak z piątej sali cały wieczór błagała, żebym dała jej ubrania i wypuściła do domu. Prosiła pani, żebym mówiła, gdy coś takiego się zdarzy.”
„Dziękuję, Weronika, zajmę się tym.” Halina poprawiła kosmyk włosów wymykający się spod czepliczka i ruszyła w stronę piątej sali.
W łóżku przy oknie leżała dziewczyna, odwrócona do ściany.
„Cześć, Kasia, co się stało?”
Kasia gwałtownie się odwróciła i usiadła.
„Proszę mnie wypisać. Nie mogę tu dłużej leżeć. W domu choć miałabym jakieś zajęcie, a tu…” Łzy pojawiły się w jej oczach, gdy spojrzała na Halinę z błaganiem.
„Nie płacz, to może zaszkodzić dziecku. Czy może zmieniłaś zdanie?” – zapytała stanowczo Halina.
„Nie, nie zmieniłam. Czuję się dobrze. Obiecuję, iż w domu będę leżeć, spacerować i nic nie robić. Proszę, wypisz mnie. Na dworzu taka piękna pogoda, a ja tu siedzę w dusznej sali.” – Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.
„Dobrze. Jutro zrobisz badania, USG i zobaczymy. jeżeli wszystko będzie w porządku, wypiszę cię.”
„Dziękuję!” – Kasia złożyła ręce jak do modlitwy. – „Obiecuję, iż będę ostrożna, a jeżeli coś, od razu zadzwonię.”
Halina wyszła z sali. Wciąż nie mogła pojąć, jak jej syn mógł zakochać się w tej bladej, niepozornej Kasi. Jej przystojny syn pracował w dużej firmie… Pracował. Halina poprawiła się w myślach. To jego wybór, a wybór syna trzeba szanować. jeżeli Wojtek ją kochał, i ona spróbuje ją polubić.
Na trzecim roku studiów Wojtek zakochał się w pewnej żywiołowej, urodziwej Mai tak bardzo, iż stracił głowę. Ładna z nich była para. Ale po roku Maja zostawiła go dla jakiegoś obcokrajowca. Syn długo cierpiał, opuszczał zajęcia. Halina bała się, iż rzuci studia.
Z czasem się uspokoił, skończył uniwersytet, dostał pracę w prestiżowej firmie. Ale długo nie mógł patrzeć na dziewczyny. Aż poznał tę Kasię – jasnowłosą, drobną, niepozorną, zupełne przeciwieństwo Majki. Może uznał, iż taka go nie zdradzi.
„Mamo, poznaj Kasię” – powiedział, gdy pierwszy raz przyprowadził ją do domu.
Halina z trudem powstrzymała grymas. Wszystkie Kasię, jakie w życiu spotkała, były jakieś dwulicowe. Na zewnątrz słodkie i kruche, w środku – chytre. Liczyła, iż z Wojtkiem to się gwałtownie skończy – byli zbyt różni.
Gdy syn oznajmił, iż się żeni, Halina znów się powstrzymała.
„Złożyliście już papiery?” – spytała, zamiast gratulować.
„Jeszcze nie. A ty nie cieszysz się?” – zaniepokoił się Wojtek.
„Ważne, iż ty jesteś szczęśliwy” – odparła.
Podarował Kasi pierścionek z diamentem, który teraz błyszczał na jej cienkim palcu. Ślub mieli wziąć w sierpniu. Halina liczyła, iż do tego czasu coś się wydarzy i syn zmieni zdanie.
I tak się stało, ale inaczej. Na urodzinach kolegi Wojtek wypił, nie wsiadł za kierownicę, odesłał Kasię taksówką, a sam poszedł pieszo, by ochłonąć. W ciemnej uliczce zobaczył, jak dwóch typów wpycha dziewczynę do samochodu. Krzyczała, broniła się.
Wojtek interweniował. Jeden dźgnął go nożem w brzuch. Auto odjechało, a on został leżeć na chodniku. Znaleźli go dopiero rano. Nie dało się go uratować.
Halina mimowolnie obwiniała Kasię. Dlaczego nie zmusiła go, by pojechał z nią? Winna była też sobie – to ona go tak wychowała.
Myślała, iż nie przeżyje tej straty. A jednak wróciła do pracy. A niedawno na oddzenie trafiła Kasia – dziesięć tygodni ciąży, zagrożenie poronieniem. Wszystko wskazywało, iż to dziecko Wojtka. Kasia potwierdziła.
Halina dawała jej najlepsze leki, pilnowała, by stosowała się do zaleceń. Cieszyła się, iż będzie miała wnuka. Najlepiej chłopca, ale i dziewczynkę pokocha – to dziecko Wojtka.
Przed wypisem Halina zapytała, czy spotka ją mama.
„Mama nie wie” – odparła zmieszana Kasia.
„Jak to? Dlaczego jej nie powiedziałaś?” – zdziwiła się Halina.
„Mama wychowywała mnie sama. Zawsze bała się, iż urodzę bez męża. A teraz…”
„Ale Wojtek cię poprosił. Mieliście wziąć ślub. Gdybyśmy wiedzieli, iż jesteś w ciąży, nie czekalibyśmy.”
„Nie byłam pewna. Chciałam powiedzieć, gdy będę wiedziała na pewno. Nie zdążyłam. Więc też będę sama.” – Kasia spuściła wzrok.
„Nie jesteś sama. Nosisz dziecko Wojtka, nasze wnuczę. PomóżAle gdy mała Jadzia skończyła pięć lat, Kasia niespodziewanie wróciła, twierdząc, iż chce odzyskać córkę.