Rozdział 1: Włóczka, która łączy świat
Mariolcia siedziała w swoim sklepie, wpatrując się w szklankę gorącej herbaty, której aromat mieszał się z zapachem włóczek. Zbliżała się noc, a w jej małym sklepiku, pełnym motków o przeróżnych kolorach, panowała ta sama, niezmienna atmosfera spokoju. Jednak dzisiaj coś czuła. Jakby coś niewidzialnego zaczynało się zmieniać w powietrzu.
Mariolcia odłożyła filiżankę na stół i spojrzała na jeden z motków, który wyróżniał się spośród innych. Ciemny błękit, niemal jak bezkresne morze, który zawsze sprawiał, iż czuła dziwne przypomnienie o odległych miejscach.
– To znowu ta włóczka… – wymruczała pod nosem. W jej dłoni zadrżała nieznacznie nitka, a ona poczuła, jak znowu zaczyna się coś zmieniać. Od czasu odkrycia tajemnicy „e-dziewiarki” wiedziała, iż te włóczki, te kolory, miały moc, którą trudno było opisać słowami.
Ostatni raz, kiedy wzięła jedną z nich do rąk, przeniosła się w czasie i przestrzeni – do innej epoki. Kogo tym razem spotka i gdzie się odnajdzie?
Nagle coś zmieniło się w powietrzu, a powolne krążenie kurtyny z motkami zatrzymało się, jakby czekając na coś lub kogoś. Niewielki ruch i dźwięk nad głową Mariolci sprawiły, iż podniosła wzrok. Tuż przed nią, niczym nieoczekiwany gość, pojawiła się… inna rzeczywistość.
Rozdział 2: Na Krecie
Zanim zdążyła pomyśleć, otoczenie wokół niej zaczęło się zmieniać. Włóczka w jej dłoni świeciła słabym blaskiem, jakby sama wciągała ją w wir czasu. Powoli, niepewnie, poczuła, jak ziemia pod jej stopami staje się ciepła, jak powietrze zmienia zapach, a cała sceneria przeistacza się w zupełnie nową rzeczywistość. W zaledwie mgnieniu oka Mariolcia znalazła się w innym miejscu — w starożytnej Grecji, na Krecie.
Zatrzymała się, próbując złapać oddech, gdy wokół niej rozpościerał się widok na wielki pałac Knossos, z imponującymi kolumnami, wyrytymi w wapieniu i tynkiem malowidłami przedstawiającymi mityczne stworzenia.
– To niemożliwe… – wyszeptała, patrząc na scenerię, która niczym żywa pocztówka z mitologii rozpościerała się przed nią.
Mariolcia nie zdążyła dodać nic więcej, bo nagle z ciemnych korytarzy pałacu wyszła postać. Kobieta, ubrana w szatę z lnu, z długimi, ciemnymi włosami, patrzyła na nią z niepokojem.
– Kim jesteś? – zapytała cicho, z napięciem w głosie. – I jak trafiłaś do tego miejsca?
Mariolcia poczuła, jak serce jej bije szybciej.
– Jestem Mariolcia. A ty? Kim jesteś? – zapytała, nie kryjąc swojego zdumienia.
– Jestem Ariadna – odpowiedziała kobieta, a jej głos drżał, jakby nosiła w sobie ciężar tajemnicy. – Jestem córką króla Minosa i mam do spełnienia pewne przeznaczenie.
Mariolcia wstrzymała oddech. Imię Ariadna było jej znane – i to z mitów. To była ta sama Ariadna, która pomogła Tezeuszowi wydostać się z labiryntu Minotaura.
– Minotaur – wymamrotała Mariolcia. – Ty… Ty musisz uratować Tezeusza, prawda?
Ariadna spojrzała na nią, jakby widziała coś, czego Mariolcia nie dostrzegała.
– Tak – odpowiedziała z ciężkim sercem. – Tezeusz ma niedługo wejść do labiryntu i walczyć z Minotaurem. Muszę mu pomóc. Ale nie wiem, jak… Jestem tak bardzo zmartwiona.
Mariolcia spojrzała na włóczkę, którą trzymała w rękach. Nie była to zwykła nitka, ale coś, co pozwalało łączyć różne światy, przeszłość z teraźniejszością. Nagle poczuła, iż to, co ma w rękach, może być odpowiedzią na pytanie, które jej się nasunęło.
– Mam coś, co może ci pomóc – powiedziała, wyciągając w stronę Ariadny motek cienkiej, ale mocnej włóczki. – Ta włóczka… pozwoli ci znaleźć drogę.
Ariadna spojrzała na nią z niedowierzaniem, ale po chwili chwyciła nić, czując, jak zaczyna emitować subtelną energię.
– Dziękuję… – powiedziała cicho, a jej twarz rozjaśnił delikatny uśmiech.
Mariolcia nie wiedziała, co się wydarzy, ale czuła, iż teraz jej rola w tej historii była zakończona. Ariadna miała w rękach to, czego potrzebowała, by pomóc Tezeuszowi.
Rozdział 3: Labirynt
Ariadna weszła do ciemnego labiryntu, a serce jej biło szybciej z każdym krokiem. Ściany wypełniały echo jej własnych myśli, a mrok wokół niej zdawał się pochłaniać wszystko. W jej dłoni błyszczała włóczka – nić, która prowadziła ją na nieznane ścieżki. Wiedziała, iż nie może się pomylić. Każdy krok musiał być dokładnie obliczony. Po chwili z jej ust wyrwał się cichy szept.
– Tezeuszu… – szepnęła w mrok, choć wiedziała, iż jej głos nie dotrze do niego. W labiryncie nie było miejsca na słowa. Liczyła się tylko nić, którą trzymała w dłoni.
Wtedy usłyszała odgłos kroków. Silnych, ciężkich. Serce Ariadny zamarło, gdy z cienia wyłoniła się postać – ogromna, z twardym spojrzeniem, jakby nie z tego świata. Minotaur. Jego ciało pokrywała sierść, a oczy płonęły czerwonym blaskiem. Rozdarł ciszę wściekłym rykiem, który odbił się od kamiennych ścian.
– Tezeuszu! – zawołała Ariadna, mimo strachu w jej głosie. – Gdzie jesteś?!
W tej samej chwili, z głębokich cieni wyszedł Tezeusz. Z mieczem w ręku, zbroja pokryta kurzem, ale jego spojrzenie pełne determinacji. Zatrzymał się, gdy dostrzegł Ariadnę i potwora, który stanął na ich drodze.
– Niech to będzie koniec – powiedział Tezeusz, a jego głos drżał z gniewu. – Dziś ten potwór padnie.
Minotaur rzucił się na niego z ogromną siłą. Tezeusz zablokował pierwszy cios, ale zderzenie z potworem o prawie nadludzkiej sile sprawiło, iż ledwo utrzymał równowagę. Cios za cios, potężne uderzenia, które rozbrzmiewały echem w ciemnościach.
Ariadna, trzymając w dłoni nić, poczuła, jak ta drga w jej rękach. Musiała działać. Zaczęła zawiązywać włóczkę w palcach, prowadząc ją w stronę Tezeusza. Czuła, jak każda nitka wiąże się z jego losem, prowadząc go ku wyjściu. Zatrzymała się tuż przed Minotaurem, ścisnęła mocniej nić, która błysnęła w ciemnościach.
Tezeusz, widząc, jak Ariadna trzyma nić, poczuł w sobie przypływ energii. Nagle znalazł w sobie siłę, którą nie wiedział, iż ma. Z potężnym ciosem wbił miecz w serce Minotaura, który upadł na ziemię, ostatecznie pokonany.
Ariadna podbiegła do niego, a Tezeusz chwycił jej dłoń.
– Dzięki tej nici – powiedział, łapiąc oddech – wiedziałem, gdzie iść. Znalazłem drogę. Wyszliśmy.
Oboje stali na krawędzi labiryntu, a wokół nich wciąż unosił się zapach starej, kamiennej ziemi. Ciemność zniknęła, a oni stali na wolności.
Rozdział 10: Nić, która zmienia wszystko
A kiedy Tezeusz opuścił labirynt, uratowany przez nić, która poprowadziła go na wolność, historia Mariolci nabrała nowego znaczenia. To, co zaczęło się jako drobna pasja, zakończyło się jednym z największych sekretów ludzkości. Włóczka, którą Mariolcia znalazła w swoim sklepie, zyskała swoją nazwę w mitach i legendach. Nazywano ją Nitką Ariadny – symbolem ratunku i nadziei.
I tak, ta niewielka włóczka, przekazana przez Mariolcię, zyskała status legendy, której moc jest znana na całym świecie.
{nomultithumb}