– choćby nie wiem, jak ci to powiedzieć, mamo, ale nie możesz już z nami mieszkać. Maria jest przeciwna. Uważa, iż młode małżeństwo powinno mieszkać osobno – powiedział mi syn, prosząc, abym zrozumiała tę sytuację.
– A dokąd mam teraz pójść? – zapytałam.
– Nie wiem. Na początek mogę pomóc ci wynająć mieszkanie, ale potem, mamo, musisz sama coś wymyślić – uprzedził mnie Andrzej.
W trakcie tej rozmowy dołączyła do nas także synowa. Gdy Maria zobaczyła, iż pakuję walizki, bardzo się ucieszyła.
– To mieszkanie należy do Andrzeja, powinna pani sama zrozumieć, iż chcemy mieszkać osobno – powiedziała mi.
Od razu nie polubiłam synowej – była materialistką, ale nic nie mówiłam synowi. Chciał się żenić – niech to robi, to jego życie z tą kobietą, nie moje.
Rzeczywiście, mieszkaliśmy w mieszkaniu należącym do mojego syna. Moje życie nigdy nie było łatwe. Wyszłam za ojca Andrzeja z wielkiej miłości, ale nasze małżeństwo nie trwało długo, bo znalazł sobie inną i odszedł.
Mieszkaliśmy u teściowej, więc po rozwodzie musiałam szukać mieszkania dla siebie i małego syna. Wynajmowaliśmy różne lokum, aż poznałam mojego drugiego męża, Bogdana.
Wyszłam za mąż, przeprowadziłam się do jego domu na wsi i zaczęliśmy wspólne życie. Wydawało się, iż teraz nasze życie w końcu się ułoży. Czułam się bezpieczna – mąż dobrze traktował mnie i mojego syna, a my staraliśmy się stworzyć prawdziwą rodzinę.
Przeżyliśmy razem 13 lat, a potem Bogdan odszedł. Jego rodzina gwałtownie dała mi do zrozumienia, iż mam się wyprowadzić z ich domu. Dom, w którym mieszkaliśmy, należał według dokumentów do teścia, więc nie mogłam niczego żądać.
W tym czasie zmarła moja pierwsza teściowa. Okazało się, iż przepisała swoje mieszkanie na swojego jedynego wnuka. Tak oto Andrzej został właścicielem mieszkania.
Zrobiliśmy mały remont i zaczęliśmy tam mieszkać. Wszystko było dobrze, dopóki syn nie postanowił się ożenić. Ponieważ mieszkanie było dwupokojowe, myślałam, iż wszyscy się zmieścimy. Ale synowej od początku nie podobało się, iż miałabym z nimi mieszkać. Zaczęła nastawiać syna przeciwko mnie.
– A może wyjedziesz za granicę? Zarobisz na swoje mieszkanie i jeszcze pomożesz synowi – zaproponowała mi kiedyś Maria.
Już bez jej rad rozumiałam, iż trzeba coś zmienić, więc zdecydowałam się wyjechać do Niemiec, gdzie miałam znajomą. Kiedyś w szkole dobrze znałam niemiecki, co bardzo mi się przydało.
Zaczęłam pracować w Niemczech. Płacili nieźle, więc uwierzyłam, iż w kilka lat uda mi się kupić własne mieszkanie.
Moje plany jednak się zmieniły. W Niemczech poznałam bardzo dobrego mężczyznę. Hans był właścicielem jednego z domów, w którym sprzątałam. Od początku traktował mnie z szacunkiem, a choćby okazywał mi zainteresowanie.
Długo ignorowałam te gesty, ale w końcu się poddałam. Hans nigdy nie był żonaty, choć był w moim wieku. Zaoferował mi małżeństwo, bo wyjaśniłam mu, iż w innej sytuacji nie mogłabym z nim zamieszkać.
Wyszłam za mąż za Niemca i w końcu moje życie zaczęło się układać. Ale synowa nie może się z tym pogodzić. Uważa, iż skoro tak mi się poszczęściło, to powinnam im pomagać.
Najpierw dzieci powiedziały mi, iż powinnam im kupić samochód. Było mi przykro, ale zrobiłam to. Mój syn odziedziczył mieszkanie po ojcu, a ode mnie dostał samochód – sprawiedliwie.
Więcej jednak ode mnie nie dostaną, o czym jasno ich poinformowałam.
– Pani jest mamą i to pani obowiązek nam pomagać – powiedziała Maria.
– A dlaczego nie przypomniałaś sobie, iż jestem matką, kiedy wyrzucałaś mnie z domu? – odpowiedziałam jej.
– Ale w końcu wszystko poszło pani na korzyść.
– Tak – przyznałam. – Bóg jest dobry. Teraz wszystko u mnie w porządku. A wy żyjcie, jak chcecie.
Syn mnie nie zrozumiał, bardzo się obraził. Ale uważam, iż nie ma na co, bo to on wyrzucił mnie z domu.
A jakie jest wasze zdanie – czy powinnam dalej pomagać synowi?