Peloponez zaskoczył nas sporą ilością zamków. Głównie malowniczych ruin. I trochę przez przypadek nasza trasa road tripu objęła przede wszystkim zamki właśnie. Stąd też zawitaliśmy do miasta Nauplion, nad którego malowniczą starówką góruje twierdza Palamidi. Zapraszamy na widokowy spacer oraz wspólny zachód słońca.
Nauplion – dawna stolica
Jeśli nie interesowaliście się nigdy Peloponezem oraz nowożytną historią Grecji, to pewnie nazwa Nauplion nic Wam nie mówi. A w latach 1823–1834 został pierwszą stolicą nowożytnego państwa greckiego, po tym, jak kraj odzyskał niepodległość. Swoją nazwę zawdzięcza mitycznemu założycielowi, czyli Naupliosowi – synowi Posejdona. Górująca nad miastem twierdza – Palamidi jest doskonałym przykładem weneckiej architektury obronnej. Co ciekawe, zbudowana została w ekspresowym tempie 3 lat (między 1711 a 1714 rokiem). 8 bastionów, każdy z nich samowystarczalny. Więc jeżeli jeden bastion by poległ, to pozostałe mogłyby kontynuować obronę. Zresztą, to właśnie od Palamidi rozpoczęło się wyzwolenie miasta spod tureckiej okupacji. W nocy, 29 listopada 1822 r. oddział greckich rebeliantów pod dowództwem Staikosa Staikopoulosa przypuścił niespodziewany atak i zdobył twierdzę. 30 listopada ogłoszono, iż Nauplion znów stał się greckim miastem. Odtąd co roku mieszkańcy świętują tego dnia wyzwolenie miasta.
Nauplion – zwiedzanie
Do miasta przyjeżdżamy późnym popołudniem. Auto parkujemy blisko nabrzeża, na ogromnym placu ciągnącym się wzdłuż ul. Nafpliou Neas Kiou. Oczywiście jak w wielu miejscach w Grecji, postój jest darmowy.
Stary pociąg
Po zaparkowaniu auta ruszamy w stronę twierdzy. Jednak pierwszy przystanek robimy zaraz obok parkingu. Ponieważ to tam stoi zabytkowy, stary pociąg. Otóż Nauplion był jednym z pierwszych miast w Grecji, które posiadały linię kolejową. Została ona oddana do użytku w 1886 roku. Jest to już jednak tylko wspomnienie. Stary pociąg wraz z fragmentem torów oraz niewielkim peronem przypominają, iż kolej niegdyś łączyła Nauplion z innymi częściami Grecji.
Park Kolokotronis
Kontynuujemy nasz spacer w stronę twierdzy. Zatrzymujemy się jednak u podnóża wzgórza, na jakim się wznosi i zaglądamy do Parku Kolokotronis. Główną aleję wypełniają kamienne rzeźby o dość fantazyjnych kształtach. To pamiątki po I Sympozjum Rzeźby z Marmuru, jakie odbyło się w mieście.
Twierdza Palamidi
Z parku ruszamy bezpośrednio do twierdzy. Czeka nas dość mozolna wspinaczka na wzgórze mające 216 m n.p.m. Mozolna, bo musimy pokonać ok. 1000 schodów (nie liczyliśmy ich dokładnie, ale różne źródła podają różną ich ilość – od 913 do 999). Tak czy inaczej jest ich sporo. Ale za to już w trakcie podejścia możemy podziwiać przepiękną panoramę starówki, wybrzeża oraz wyłaniających się na horyzoncie gór. Po dotarciu do kasy miła pani informuje nas, iż mamy nieco ponad godzinę na spacer po twierdzy. Koszt biletu 8 €/osoby. Można płacić kartą. Oczywiście po wejściu na teren Palamidi ruszamy ku jej najodleglejszemu krańcowi. Tu też ważna info – do twierdzy można podjechać autem od jej wschodniej strony. Wtedy odpada Wam wdrapywanie się po schodach. Palamidi faktycznie zachowała się w niezłym stanie. Przede wszystkim jednak stanowi doskonały punkt widokowy. Udaje nam się obejść praktycznie cały jej teren. Trochę musimy się spieszyć, bo wizja zostania zamkniętymi na jej terenie na całą noc jakoś średnio nas kusi. Na chwilę przez końcem zwiedzania opuszczamy jej mury i schodzimy z powrotem ku starówce.
Zachód słońca z widokiem na zamek Bourtzi
Do centrum miasta wracamy tuż przed zachodem słońca. Przemykamy więc gwałtownie przez gwarne uliczki starówki i udajemy się na nabrzeże. To właśnie stąd rozciąga się piękna panorama morza, gór i chowającego się za ich grzbietami słońca oraz zamku Bourtzi, który wznosi się na niewielkiej wysepce. Organizowane są tam rejsy, jednak z racji późnej pory nie mamy sposobności, by się na nią wybrać. Na nabrzeżu spędzamy dłuższą chwilę, po czym kierujemy się na obiadokolację.
Restauracja To Teloneio
Zasiadamy w jednym z lokali usytuowanych blisko nabrzeża. Nasz wybór pada na To Teloneio. Jest spory wybór wege dań, a ceny są całkiem przystępne. Zamawiamy grecką sałatę, tzatziki, smażoną cukinię, a Marek dodatkowo mięcho. Na deser dostajemy po kawałku pomarańczowego ciasta. Wszystko jest smaczne, sprawnie podane, a atmosfera sprzyjałaby dłuższej wizycie, gdyby nie fakt, iż czekało nas jeszcze znalezienie miejsca na dziki nocleg. A jeżeli chcielibyście zatrzymać się w Nauplionie, to możecie skorzystać z oferty na Booking.com (afiliacja).
Spacer po starówce
Po posiłki oraz po zapadnięciu zmroku ruszamy na spacer po starówce. A ta wieczorową porą tętni życiem. Uliczki wypełnione są przez sporą ilość miejscowych oraz turystów (z przewagą tych pierwszych). Liczne knajpki i sklepy zachęcają, by do nich wejść. Starówka jest też bardzo zadbana, a brukowane uliczki lśnią w blasku latarni i sklepowych witryn. Panująca w Nauplion atmosfera wyjątkowo przypada nam do gustu. I pewnie chętnie zostalibyśmy tu na dłużej, gdyby nie to, iż nasz roadtripowy plan był mocno napięty.