Nauczycielka postawiła sprawę jasno. Matka: Zarabiam i będę kupowała markowe ubrania

gazeta.pl 5 godzin temu
Dzieci w szkole podstawowej są pełne energii - biegają, śmieją się i trudno im usiedzieć w miejscu. Każda przerwa to dla nich okazja do zabawy, gonitwy po korytarzu czy turlania się po trawie na boisku. Nic więc dziwnego, iż ubrania uczniów pierwszych klas szkoły podstawowej gwałtownie się niszczą.Odezwała się do nas pani Hania, mama ośmioletniego Grzesia. Opowiedziała o sytuacji, która wydarzyła się podczas ostatniego zebrania w szkole podstawowej jej syna. Temat, choć z pozoru błahy, poruszył rodziców, a wszystko zaczęło się od prostej prośby wychowawczyni.
REKLAMA


Zobacz wideo


Republikanie nie chcą w szkołach lektur powodujących... dyskomfort


Dzieci są żywiołowe i szkoda ubrańJak mówi pani Hania, nauczycielka zaczęła zebranie od spraw organizacyjnych i bieżących zagadnień. Potem przeszła do tematu, który zaskoczył wielu rodziców. - Wychowawczyni powiedziała, iż uczniowie na przerwach głównie się bawią, często siedzą na podłodze, biegają po placu zabaw, a choćby turlają się po trawie. Ubrania gwałtownie się brudzą, przecierają i po prostu szkoda, żeby coś drogiego zaraz miało dziurę na kolanie - mówi w rozmowie z eDziecko pani Hania.Według relacji mamy Grzesia, nauczycielka mówiła spokojnie i z troską. - Nie chciała nikogo urazić. Raczej chodziło jej o zdrowy rozsądek. Powiedziała też, iż niektóre dzieci mogą czuć się gorzej, gdy widzą, iż inni mają ładniejsze lub markowe rzeczy."Zarabiam i będę kupowała, co chcę"Wypowiedź wychowawczyni nie wszystkim przypadła do gustu. Pani Hania przyznaje, iż nie zgadza się z tą sugestią. - Mam jedno dziecko, dużo pracuję i stać mnie, żeby kupić mu porządne ubrania. jeżeli chce markową bluzę albo buty, to mu je kupię. To moja decyzja, nie widzę w tym nic złego. Nie uważam też, iż przez to robię komuś krzywdę - wyznaje.Kobieta zaznacza, iż rozumie argument o niszczeniu rzeczy, ale jak podkreśla, chce, by jej dziecko dobrze wyglądało. - Ubrania można wyprać albo naszyć jakąś fajną naszywkę. Ważne, żeby dziecko czuło się dobrze, a nie żeby musiało przychodzić w starym dresie z bazaru tylko dlatego, iż pobrudzi się na przerwie. Rozumiem, iż nauczycielka chciała dobrze, ale niech nie mówi mi, w co mam ubierać swoje dziecko. Ja nikomu nie zaglądam do portfela i nie komentuję, jak inni rodzice wychowują dzieci. Każdy robi, jak uważa - mówi pani Hania.


Podkreśla jednak, iż mimo różnicy zdań nie ma do nauczycielki żalu. - To dobra osoba, Grześ ją bardzo lubi. Myślę, iż po prostu chciała uniknąć nieporozumień między dziećmi. Ale moim zdaniem nie ma sensu robić z tego problemu. Dzieci są w ruchu przez cały dzieńW pierwszych klasach szkoły podstawowej dzieci są niezwykle aktywne - biegają po korytarzach, wspinają się po drabinkach i często wracają do domu z "kieszeniami pełnymi błota". To normalne i nie ma w tym niczego niepokojącego. Dla nauczycieli ważne jest, by uczniowie czuli się swobodnie i nie bali się pobrudzić podczas zabawy. Właśnie dlatego pedagodzy coraz częściej apelują do rodziców, by wybierali praktyczne ubrania, które nie będą ograniczać ruchów ani wzbudzać niepotrzebnych emocji wśród rówieśników.W młodszych klasach często zdarza się, iż dzieci zaczynają porównywać, kto ma droższe ubrania czy plecak z logo popularnej marki. Choć dla dorosłych to błahostka, dla siedmiolatków, czy ośmiolatków może być to powód do dumy lub smutku.A Ty? Jakie masz zdanie na temat przychodzenia do szkoły w markowych ubraniach? Masz ochotę podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami? Napisz na adres: [email protected]
Idź do oryginalnego materiału