Zwłaszcza na wiosnę większość z nas podkręca tryb dbania o swoje ciało - zdrowa dieta, ćwiczenia i oczywiście najprzyjemniejsza część pielęgnacji, czyli kosmetyki. Dziś będzie o tych ostatnich.
Na wstępie zaznaczę, iż to nie jest post sponsorowany - nie współpracuję z firmą Arbonne. Z ich kosmetykami zapoznała mnie koleżanka. Wiola, tak jak ja jest zwolenniczką zdrowego trybu życia i stawia na naturalne produkty. Pewnego popołudnia, na poprawę humoru zafundowałyśmy sobie domowe SPA i pogaduchy ;)
Co najważniejsze dla mnie te kosmetyki biorą z natury to co najlepsze. Nie są testowane na zwierzętach, nie zawierają SLS, SLES, sztucznych barwników ani glutenu, na który mam alergię.
Dla mnie największym hitem jest seria Rescue & Renew. Zawierają wyciąg z kurkumy, imbiru, mniszka lekarskiego, a także olejki ze skórki pomarańczy, grejpfruta, kwiatów lawendy i liści rozmarynu. Peeling pachnie tak cudnie, iż najchętniej bym go jadła łyżeczką ;) Świetnie pobudza skórę i pozostawia na niej nawilżającą powłokę.
Jeśli jesteś z Trójmiasta i chcesz dowiedzieć się więcej o produktach Arbonne i przetestować je np. podczas spotkania z koleżankami to skontaktuj się Wiolą (arbonne). Ona jest pasjonatką tego co robi i na pewno zarazi Cię pozytywną energią. Dobrej zabawy :)