– No, zadziwiacie mnie. Oczywiście, nie żal wam swojego mieszkania, bo jest małe, jednopokojowe, a moje mieszkanie jest duże, więc to inna historia i, szczerze mówiąc, nie powinniście się tym interesować – zdenerwowała się matka zięcia.
Matka mojego zięcia bardzo się na mnie obraziła, a wszystko przez to, iż moja córka Maria powierza mi wnuka, a nie jej. Zastanów się sama, a jak mogłoby być inaczej? Jestem z Michałem od jego narodzin, siedzę z nim cały czas. Praktycznie przeprowadziłam się do nich – Natalia skarży się sąsiadce.
Natalia – mama tej samej Marii, która nie dogodziła teściowej.
– Moja córka z zięciem mieszkają w mieszkaniu, które wcześniej należało do mojej teściowej – wyjaśniła Natalia. – Po niej mieszkanie odziedziczył mój mąż, a gdy nasza jedyna córka Ludmiła wyszła za mąż, przekazał je córce, co było zrozumiałe. Mieszkanie jest jednopokojowe, ale dla młodego małżeństwa to dobry start, uważam.
Rzeczywiście, w dzisiejszych czasach posiadanie własnego mieszkania dla młodej rodziny jest bardzo ważne, bo od tego zależy ich dobrobyt. Wynajmowanie mieszkania to luksus, zwłaszcza gdy dopiero stawia się pierwsze kroki w życiu, zarabia kilka i jeszcze kontynuuje naukę.
Sprawa jest taka, iż rodzice zięcia Natalii również mają odziedziczone mieszkanie. Oczywiście, do tej pory stoi bez remontu, na obrzeżach miasta, ale jest dość duże, przestronne, dwupokojowe.
Kiedy Maria z mężem doczekali się dziecka, miejsce w jednopokojowym mieszkaniu zaczęło im się kurczyć. Dziecko potrzebuje osobnego pokoju, a mąż chce odpocząć po pracy, a akurat wtedy dziecko chce się bawić.
Natalia długo na to patrzyła, a potem zaczęła namawiać córkę i zięcia, żeby ten porozmawiał ze swoją matką o mieszkaniu, żeby oddała im swoje dwupokojowe mieszkanie, aby dzieciom lepiej się żyło.
Zięć jednak rozczarował, mówiąc, iż wielokrotnie sugerował to swojej mamie, ale ona unika tego tematu i nigdy nie zgodziła się oddać im mieszkania.
Dlatego, bez dłuższego zastanawiania, Natalia sama postanowiła porozmawiać z matką zięcia. Kupiła tort i poszła do teściowej swojej córki.
Posiedziały, pośmiały się, porozmawiały o życiu, a potem, jakby przypadkiem, Natalia zaczęła opowiadać, jak trudno jest ich dzieciom, iż mieszkanie jest małe i iż dobrze by było, gdyby mama zięcia pozwoliła im zamieszkać w swoim mieszkaniu. Ale usłyszała inną odpowiedź:
– No, proszę! Podarowaliście swojej córce mieszkanie – brawo. Niech dzieci mieszkają, skoro tak chcecie. A dlaczego my mamy robić to samo, co wy? Wasze mieszkanie było jednopokojowe, małe, więc nie żal było go oddać. A nasze mieszkanie jest duże, dwupokojowe – to już inna historia, to już solidny majątek. Mój mąż za rok czy dwa odejdzie z pracy, ja przejdę na emeryturę i co wtedy będziemy robić? Nasze mieszkanie to nasza nadzieja na starość. Nasz dodatek do emerytury. Proszę więcej nie poruszać tego tematu, nasze mieszkanie – nasza decyzja, już zdecydowaliśmy, iż zostanie nam na starość, żebyśmy dobrze żyli i nie prosili dzieci o nic, nie obciążali ich. Nie zmuszałam was do podarowania mieszkania mojemu synowi, to była wasza decyzja i tyle.
Natalia teraz bardzo się gniewa na matkę zięcia. Teraz myśli, iż to wyszło jakoś nieludzko, żałuje swojej decyzji. A im, jak wynika, nic nie jest potrzebne na starość? Czy może mama zięcia ma rację – najpierw trzeba myśleć o sobie, a nie o dorosłych dzieciach?