NASZA SYPIALNIA BOHO I NAJLEPSZY NA ŚWIECIE MATERAC

basiaszmydt.pl 2 lat temu

Zamarzyła mi się sypialnia w stylu boho. Ten styl w urządzaniu wnętrz był mi zawsze bliski i mam choćby pewne podejrzenia co do tego, dlaczego tak jest. Otóż styl boho, czyli taki w którym jest dużo roślin, jasnych kolorów, naturalnych materiałów, takich jak wiklina, drewno, len czy sznurek, ma dużo wspólnego z przełomem lat ’90 i ’00, czyli z okresem, na który przypada moje dzieciństwo. I to właśnie ten styl najbardziej kojarzy mi się z rodzinnym domem. Wprawdzie dom moich rodziców nie był boho, ale już pewne elementy takie jak wszelkie odcienie piaskowego, delikatne firanki i pnące się po ścianach rośliny, to wypisz wymaluj dom z mojego dzieciństwa.

Do tego dochodzą jeszcze moje podróże. Zwłaszcza ta tegoroczna, do Meksyku. O meksykańskim Tulum można mówić różne rzeczy, ale jednego odmówić tej mieścinie nie można. To światowa stolica stylu boho, który tam przemycany jest dosłownie wszędzie. No i ta eksplodująca z każdego kąta tropikalna roślinność. Połączenie doskonałe!

Gdy wróciliśmy z Meksyku i weszłam do naszego domu, powiedziałam: tu jest za mało roślin. Musimy zazielenić ten dom. Od tego czasu nieustannie zbieram rośliny, przyjmuję podniszczone okazy, przesadzam je i rozpoczynam akcję ratunkową, by po kilku tygodniach zobaczyć jak pięknie odżyły. O roślinach jeszcze będzie. Tymczasem cofnijmy się w czasie o ponad rok. Czyli do dnia, w którym pierwszy raz obejrzeliśmy nasz dom. Historię zakupu naszego starego domu do remontu przeczytasz tutaj:

KUPILIŚMY DOM W LUBLINIE!

Podobało mi się ciepło tego domu. Stare drewniane parkiety, które akurat w sypialni były częściowo w kiepskim stanie. Podobały mi się drewniane parapety i stare drzewa za oknem. Oczami wyobraźni widziałam prześwitujące przez firanki wieczorne światło i słyszałam te wszystkie ptaki dające koncert na naszych brzózkach. Wyobraźnia okazała się być intuicją, bo choćby teraz pisząc tę historię, słońce tańczy na ścianie w sypialni, a kosy i drozdy dają najpiękniejszy, majowy koncert.

Żeby ta sypialnia była miejscem relaksu, musieliśmy zrobić w niej (tak jaki w reszcie domu) solidny remont. Naprawiliśmy parkiet, wymieniliśmy instalację elektryczną i położyliśmy nowe tynki. Na dokończenie czeka jeszcze niewielki balkonik, ale to już tylko kosmetyka.

NAJLEPSZY MATERAC NA ŚWIECIE, KTÓRY BĘDĘ POLECAĆ ZAWSZE I WSZĘDZIE

Opowieść o sypialni zacznę od materaca. Po pierwsze dlatego, iż to najważniejsza rzecz w tym pomieszczeniu, a po drugie, iż nie ma dnia, bym na Instagramie nie wysyłała linku do naszego materaca którejś z moich czytelniczek. Polecam go niezmiennie każdemu.

Pierwszy materac PlantPur dostałam od marki 5 lat temu w ramach współpracy barterowej. Wrzesień 2017 roku – od tego czasu zmieniła się jakość mojego snu. Od tego czasu jestem totalnie bezkompromisowa, jeżeli chodzi o wygodę podczas snu. Po latach spania na niewygodnych łóżkach, zbyt miękkich materacach albo takich z dołkami czy wystającymi sprężynami, pozostaję wierna tej marce. Dzisiaj, 5 lat później, na materacach PlantPur śpią moi rodzice, nasze dzieci i moja teściowa. Każdy mówi dokładnie to samo: to materac zmieniający życie. Dosłownie. Ach, zapomniałabym. Jeden materac PlantPur zabrał do samolotu mój mąż, który na co dzień pracuje w Norwegii i wynajmuje tam mieszkanie.

Chciałabym wrzucić tutaj tylko zdjęcia tego materaca z hasłem: po prostu spróbuj. Myślę, iż to by wystarczyło. Zwłaszcza iż można go sobie zamówić, przetestować, a jeżeli nam się nie sprawdzi – odesłać i dostać zwrot kosztów.
Ja sama, gdy wyjeżdżam, to właśnie za swoim łóżkiem tęsknię najbardziej. A moment w ciągu dnia, gdy wchodzę do naszej sypialni i kładę się na łóżku z takim wyrazem ulgi na twarzy, jest po prostu bezcenny.
I możesz pomyśleć, iż koloryzuję. Otóż nie. To po prostu genialna rzecz.

Materace PlantPur są stosowane przy rehabilitacjach i rekonwalescencji pacjentów pourazowych. Pomagają w walce z odleżynami. Materac, który mam ja, PlantPur Natural jest zbudowany z dwóch warstw pianki. Możesz to zobaczyć na zdjęciu poniżej.

Pierwsza warstwa to ekologiczna pianka PlantPurTM HR z dodatkiem oleju kokosowego. Jest to pianka, która charakteryzuje się wysoką elastycznością oraz odpornością na odkształcenia, wykonana w specjalnej technologii zwanej moletkowaniem, dzięki czemu na powierzchni pianki pojawiają się równomierne wgłębienia, które gwarantują prawidłowe ułożenie ciała podczas snu, oraz poprawiają krążenie krwi. Drugą warstwę stanowi pianka PlantPurTM Visco zawierająca do 50% olejów roślinnych, dzięki której materace na łóżko są wygodne i komfortowe. (cytat ze strony producenta)

Dodatkowym atutem jest to, iż pokrowiec z pierwszej warstwy możemy zdjąć i uprać.

Na zdjęciu poniżej widać wgłębienie. Tuż przed naciśnięciem przycisku w aparacie, pięścią nacisnęłam na aparat. Chciałam pokazać ci, jak materac dopasowuje się do ciała. To wgłębienie znika niemal natychmiast. Materac nie jest ani za miękki, ani za twardy. Nie wiem, jak oni to robią, ale jest po prostu taki, jak ma być.

Nasze łóżko też jest z PlantPur. Wybraliśmy naturalne lniane obicie bez zagłówka, bo zagłówek już mieliśmy. Najfajniejsze w tym łóżku jest to, iż podnosi się do góry jak na zdjęciu poniżej. Po pierwsze daje nam to możliwość odkurzenia całego zalegającego pod łóżkiem kurzu. Po drugie stwarza dodatkową przestrzeń do przechowywania. Można na przykład ułożyć pod łóżkiem takie zamykane na zamek pojemniki na pościel z IKEA.

tutaj link do łóżka

I teraz uwaga: na wszystkie materace i łóżka od PlantPur masz bezterminowy 15 % kod rabatowy.

Kod rabatowy BASIA15 = 15 % zniżki

Materac omówiony. Przejdźmy do reszty sypialni. Czyli tekstylia, dodatki, no i rośliny!

Tekstylia

Mogę śmiało powiedzieć, iż tekstylia wprowadzają klimat. To właśnie dobierając odpowiednie poszewki na poduszki, pościel, koce czy zasłony w oknach, możemy zmienić charakter pomieszczenia w jedno popołudnie.

Dzisiaj mamy tak ogromny wybór wszystkiego w sklepach, iż ciężko postawić na umiar. Staram się w dużej mierze wykorzystywać to, co już mam. Dawać temu nowe miejsce lub funkcję. Przerabiać, naprawiać albo kupować używane.

Co nowego pojawiło się w naszej sypialni, a co już mieliśmy.

Nowe są poszewki ze zdjęcia poniżej. Totalnie w stylu boho. Na samym dole wpisu będę podawała co jest skąd.

Jasne, beżowe, piaskowe, naturalne kolory i materiały. Na tym mi bardzo zależało. Takie kolory mnie wyciszają.

Skusiłam się też na lampki, którymi oplotłam rattanowy zagłówek łóżka. Wieczorem dają tak piękne, ciepłe i nastrojowe światło.
Czarne kinkiety mają kilka lat. Wisiały w pokojach naszych dzieci, w dawnym domu. Tak samo jak biała półka i zagłówek. One też przyjechały z nami z poprzedniego domu.

Początkowo nie zasłoniliśmy okien niczym. Nie mieliśmy choćby karnisza. Jednak czegoś mi brakowało. U mojej teściowej w szafie znalazłam nasze lniane zasłony, które kupiliśmy 12 lat temu (!). W połączeniu z muślinową firanką sprawiły, iż wnętrze sypialni stało się mega przytulne.

Lampa sufitowa z białego lnu wpasowała się tutaj idealnie. I to światło… Właśnie tak to sobie wyobrażałam.

Szafki nocne

Nasze nocne szafki to staruszki z lat 60, wyszperane na OLX. Są z nami od kilku lat.

Marzy mi się, by to epipremnum oplotło zagłówek i pięło się po ścianie nad łóżkiem.

Na mojej nocnej szafce zawsze jest stos książek. Czytam zwykle kilka na raz.
Do tego ukochane olejki na dobry sen od Klaudyny Hebdy, które uwielbiam.

Kwiaty, dużo kwiatów!

Och! Jak mi się marzyło mieć małą dżunglę w sypialni.
Rośliny zwiększają wilgotność powietrza, a niektóre gatunki, takie jak skrzydłokwiat – oczyszczają je z toksyn. Poza tym wyglądają naprawdę przepięknie i doskonale wpisują się w klimat naturalnej, boho sypialni.

Poniżej odratowana monstera. Była totalnie wysuszona, ale udało się. Wygląda na to, żę w tym rozproszonym świetle czuje się całkiem nieźle, bo wypuściła kilka nowych listków.

Dasz wiarę, iż w pierwotnym zamyśle nad tą komodą miał wisieć telewizor?! Mój mąż zmęczony remontem, stwierdził, iż jak tylko się wprowadzimy, to będzie leżał w łóżku i oglądał TV. Długo broniłam tej ściany i tego pomieszczenia przed telewizorem i ostatecznie wspólnie doszliśmy do wniosku, iż sypialnia i TV to nie jest dobre połączenie. Rośliny wyglądają zdecydowanie lepiej. Teraz tutaj się odpoczywa.

Sosnowa komoda kiedyś była jaśniejsza. Pod wpływem słońca pociemniała. To IVAR z IKEA, który jest z nami od kilku lat.

W końcu znalazłam też miejsce dla makramowego oka, które przywieźliśmy sobie z Meksyku.

Skrzydłokwiat i kroton to prezent od jednej z moich czytelniczek. Jej nie mieściły się w mieszkaniu, a ja kwiatków nie odmawiam.

Na komodzie stoi jeszcze fikus, którego pozbywała się moja siostra i który wyglądał naprawdę marnie. Jest tu również sanswieria i alokazja, które kupiłam za grosze w jakimś markecie.

Pod sufitem, w makramowych kwietnikach moje ukochane pnącza. Wyhodowane z zaszczepek z okazów, które miałam w poprzednim domu.

Myślę, iż ta kolekcja na sosnowej komodzie może się w przyszłości powiększyć. Chciałabym, żeby pnącza pięły się dosłownie po suficie, jak kiedyś u mojej babci na wsi.

Wszystkie rośliny ubrałam w koszyki. Uwielbiam ten klimat naturalnych plecionek , sznurków i traw.

Bambusowa lampka daje wieczorem mega przyjemne, ciepłe i dyskretne światło. Kamienne rzeźby też długo wędrowały po domu, aż w końcu znalazły swoje miejsce docelowe.

SKĄD JEST… ?

  • materac i rama łóżka – PlantPur
  • zagłówek BOHO Swing
  • czarne lampki do czytania IKEA
  • lampa sufitowa Westwing
  • pościel, koc, kremowa poduszka IKEA
  • poduszka pleciona Sinay
  • poduszka wyszywana Pepco
  • łapacz snów KIK
  • osłonki i koszyki na kwiaty Pepco, Sinsay, IKEA, TKMaxx, Jysk
  • komoda IVAR Ikea
  • szafki nocne OLX
  • zasłony Leroy Merlin
  • firanki Ikea
  • plakat Desenio
  • dywan Westwing
  • rzeźby TKMaxx
  • lampa na komodzie Ikea
  • makramowe kwietniki wiszące Co Ty Pleciesz

Odpoczywam tutaj tak naprawdę. Lubię przyjść do tej sypialni wczesnym wieczorem, gdy jeszcze prześwitujące przez brzozowe listki słońce, tańczy na ścianie. I lubię te wszystkie wieczory z książką, herbatą i dyfuzorem rozpylającym delikatnie jakiś przyjemnie pachnący olejek. No i ta magia choinkowych lampek. kto powiedział, iż mogą być używane tylko raz do roku?

Idź do oryginalnego materiału