Nasz maluszek ma już 9 miesięcy. Jest nam naprawdę ciężko pod względem finansowym: mieszkanie, jedzenie, rachunki i inne wydatki. Nikt nam nie pomaga finansowo. Najbardziej boli mnie to, iż babcie kiedyś obiecywały choćby rzucić pracę dla wnuka, a teraz choćby nie wpadną, żeby choć na chwilę z nim pospacerować. Jest mi trudno, na nic nie mam czasu. Po co było składać obietnice, których nie dotrzymały?

przytulnosc.pl 2 dni temu

Kiedy wyszłam za mąż, razem z mężem postanowiliśmy poczekać z dziećmi. Najpierw chcieliśmy zadbać o karierę i mieszkanie, odłożyć trochę pieniędzy, a dopiero potem myśleć o powiększeniu rodziny.

Ale nasi rodzice – i moi, i męża – są z tego starszego pokolenia. Zaczęli mówić jednym głosem, iż chcą wnuków, bo inaczej to jaka to rodzina bez dzieci. Przekonywali nas, iż naszym zadaniem jest dać im wnuki, a oni już zajmą się resztą i pomogą, jak tylko będą mogli.

Ale babcie nas oszukały. Obiecały pomoc, a teraz jak jeden mąż o nas zapomniały. Przecież mówiłam im wtedy, iż dla nas z mężem to jeszcze za wcześnie na dziecko, ale one powtarzały: „My wam pomożemy”. Tylko gdzie one teraz są ze swoją pomocą? Rozumiem, iż babcie nie są nam nic winne, ale po co było składać takie obietnice?

Wyszliśmy z Oskarem za mąż jeszcze jako studenci, teraz on jest młodym informatykiem, ale zarobki ma na razie skromne. Przez jakiś czas po ślubie mieszkaliśmy u teściowej. Wychowywała syna sama, ma dwupokojowe mieszkanie. Moja mama mieszka w kawalerce po podziale mieszkania z ojczymem i z moją młodszą siostrą. Z teściową było ciężko – ma swoje zasady, do których nie mogłam się przyzwyczaić. Jak tylko Oskar skończył studia, wynajęliśmy własne mieszkanie.

Na początku było łatwo: ja pracowałam, mąż też, milionów nie zarabialiśmy, ale na jedzenie i ubrania spokojnie wystarczało. Wtedy obie mamy zaczęły powtarzać, żebyśmy już pomyśleli o dziecku – „bo rodzina będzie mocniejsza”. Obiecywały, iż połowę wydatków wezmą na siebie, a w weekendy będą na zmianę zajmować się maluchem albo brać go do siebie. A gdyby zaszła potrzeba, to choćby któraś z nich mogłaby rzucić pracę, a potem znaleźć inną.

Szczerze mówiąc, sama marzyłam o dziecku, mąż też nie miał nic przeciwko, ale trochę się bałam. Nie mieliśmy żadnej pewności co do jutra.

W końcu się zdecydowaliśmy. Przez całe 9 miesięcy obie babcie były w siódmym niebie, snuły wielkie plany i sypały obietnicami. Coś tam jednak zrobiły: teściowa kupiła łóżeczko i komodę, moja mama wózek i trochę ubranek dla noworodka. Na wypis ze szpitala przyjechały z pompą – balony, kwiaty, brawa. Moja mama wzięła urlop, teściowa kilka dni wolnych. Pokręciły się koło nas dwa tygodnie i… zniknęły. Stwierdziły, iż teraz musimy radzić sobie sami.

Dziś nasz synek ma 9 miesięcy. Jest nam bardzo ciężko finansowo: mieszkanie, jedzenie, rachunki, inne wydatki… Nikt nie pomaga nam pieniędzmi. Oskar po pracy dorabia – chodzi naprawiać ludziom sprzęt komputerowy, wraca późno, prawie się nie widujemy. A ja czuję się jeszcze gorzej, bo brakuje mi kontaktu z dorosłymi.

A jeżeli mąż ma wolne, to i tak siedzimy z dzieckiem w domu, bo nie mamy go z kim zostawić, a niania jest za droga. Raz poprosiłam siostrę, żeby posiedziała z małym, ale przez cały czas gapiła się w telefon, nie nakarmiła go na czas i choćby nie sprawdziła pieluchy.

A babcie? Jakby zapomniały o swoich obietnicach! Moja mama wpada czasami w weekendy, ale raczej po to, żeby sprawdzić, czy dobrze prowadzę dom i czy wszędzie jest czysto. Pocałuje wnuka, westchnie, iż jest zadłużona po uszy, i zaraz ucieka.

Teściowa tak samo, a choćby rzadziej – czasem raz na miesiąc. Nigdy nie zabrała wnuka do siebie, choć tak głośno obiecywała. Mówi, iż ma urwanie głowy w pracy i nie ma kiedy, chociaż to właśnie ona najwięcej krzyczała, iż rzuci pracę, jeżeli zajdzie taka potrzeba.

A nam z Oskarem marzy się wyjść choć na chwilę tylko we dwoje! A teściowa tylko raz wyszła z wnukiem na spacer w wózku i to wszystko.

Czuję się oszukana. Babcie nie dotrzymały żadnej obietnicy, a mnie jest naprawdę przykro! Czasami nie mogę choćby wyjść do sklepu czy lekarza, bo nie mam z kim zostawić dziecka. No i po co było tyle obiecywać?

Idź do oryginalnego materiału