W końcu Tomek i Kasia mieli swoje własne mieszkanie. Spełnili marzenie, choć córeczka miała już prawie pięć lat, a oni wciąż wynajmowali.
„Tomek, jestem taka szczęśliwa” powiedziała Kasia, budząc się pierwszego poranka w nowym domu i przytulając się do męża. „Śpię we własnym mieszkaniu, a adekwatnie w naszym, to prawdziwe szczęście!” mówiła wzruszona.
„Ja też się cieszę” odparł spokojniej Tomek, zawsze bardziej opanowany niż Kasia.
Ta jego powściągliwość nie raz ratowała ich związek, bo Kasia bywała zbyt impulsywna, a on delikatnie studził emocje. Na tym między innymi trwało ich małżeństwo, no i oczywiście na miłości bez tego ani rusz.
„Tak, to prawda” mruknął Tomek „ale przed nami jeszcze remont. Mieszkanie jest w takim stanie, że”
„Wiem, ale co się martwisz? Zrobimy remont i będziemy żyć szczęśliwie. Tylko iż potrzeba na to pieniędzy, a my wszyściuteńko włożyliśmy w kupno” westchnęła Kasia.
„Słuchaj, a może weźmiemy kredyt? Skoro udało się kupić mieszkanie bez niego, to na remont pewnie też się znajdzie. Tylko iż suma będzie niemała” rozejrzał się po sypialni.
„O, znowu kredyt Właśnie spłaciliśmy za samochód” skrzywiła się Kasia. „Ale skąd inaczej wziąć pieniędzy? Rodzice już pomogli przy zakupie, dziękować im. Teraz musimy radzić sobie sami. Dobrze, Tomku, zgadzam się na kredyt.”
„Weźmiemy, zrobimy remont i będziemy wolni. Wtedy i na wakacje pojedziemy” marzył Tomek, a żona przytakiwała.
Postanowili wziąć kredyt mieszkanie od dawna nie widziało remontu. Kasia zawsze powtarzała:
„Gdy w końcu będę miała własne, dokładnie będę wiedziała, jak je urządzić.”
I oto stało się kupili mieszkanie, ale okazało się, iż wszystko jest trudniejsze, niż sobie wyobrażała. Już i kredyt wzięli.
Mieszkanie było przestronne i funkcjonalne, gdyby je dobrze urządzić. Trzypokojowe, a najważniejsze duża kuchnia. Taką właśnie Kasia chciała, nie znosiła ciasnych kuchni, gdzie wszyscy się przepychają.
I córeczka miała swój pokój też się cieszyła, bo w końcu było gdzie rozłożyć zabawki i posadzić lalki.
Pomysłów na remont Kasia miała mnóstwo, a ich realizacja groziła rewolucją. Tyle było do zmiany. Jej marzenia rozbijały się o drobiazgi: drzwi stały nie tam, gdzie trzeba, rury wystawały w niewłaściwych miejscach.
„Tomek, wiesz, ile kosztuje projektant wnętrz?”
„Sporo, Kochanie. Co znowu wymyśliłaś? Projektanci biorą duże pieniądze, nas nie stać” odparł spokojnie.
Cały wieczór siedzieli na podłodze, wybierając kolory do ścian. Zdecydowali się na beż w pokoju ciepły i przytulny. W sobotę mieli jechać do „Domote