**Dziennik**
Na zapomnianym cmentarzu w małej polskiej wsi, gdzie dzwony kościelne wyznaczają rytm dnia, niemiecki owczarek o imieniu Rex czuwa dzień i noc przy grobie swojego pana. Wśród starych drzew i zniszczonych krzyży jego postać stała się symbolem wierności, która poruszyła serca wszystkich mieszkańców.
Rex należał do starszego weterana wojennego, Wojciecha Kowalskiego, który spędził ostatnie lata życia w samotności, mając przy sobie tylko tego oddanego psa. Gdziekolwiek szedł Wojciech na targ, na spacery po polach, czy na niedzielną mszę Rex zawsze towarzyszył mu krok w krok. Byli nierozłączni, jak dwie dusze, które w sobie nawzajem znalazły schronienie przed pustką.
Jednak kilka miesięcy temu wszystko się zmieniło. Wojciech odszedł po krótkiej chorobie, pozostawiając po sobie ciszę, której nic nie mogło wypełnić. Podczas pogrzebu Rex szedł obok trumny, jakby rozumiał, iż to ostatnia droga jego przyjaciela. Gdy drewniana skrzynia zniknęła pod ziemią, pies nie odszedł. Położył się obok grobu i od tamtej pory nie pozwolił się stamtąd zabrać.
Ani deszcz, ani mroźne noce, ani letni upał nie zniechęciły go. Rex wykopał małe zagłębienie przy nagrobku i tam postanowił zostać. Mieszkańcy próbowali go zabrać oferowali jedzenie, ciepły kąt, choćby nowy dom. Przyjmował trochę wody czy chleba, ale zawsze wracał na cmentarz, jakby niewidzialna nić wiązała go z pamięcią o Wojciechu.
Wygląda, jakby wciąż czekał, aż jego pan wyjdzie z ziemi i znów pójdą razem mówi Krystyna, sąsiadka, która codziennie przynosi mu miseczkę mleka. Nie szczeka, nie ucieka. Tylko patrzy na grób tymi smutnymi oczami, które łamią serce.
Dzieci nazwały go Strażnikiem Cmentarza. Starszyzna wspomina dawne opowieści o psach, które nie chciały opuścić zmarłych właścicieli. Historia Rexa przywodzi na myśl japońskiego Hachikō, ale tutaj ból wydaje się jeszcze głębszy.
Weterynarze twierdzą, iż fizycznie Rex jest zdrowy, ale jego serce cierpi. Psy przeżywają stratę. Niektóre znajdują ukojenie w nowej miłości, ale inne, jak Rex, więzną we wspomnieniach. To czysta, bolesna miłość wyjaśnia specjalista.
Obecność psa przemieniła cmentarz. To już nie tylko miejsce ciszy ludzie przychodzą tu, by go zobaczyć, pogłaskać, przynieść jedzenie. Niektórzy modlą się przy nim, inni milczą, zastanawiając się nad miłością silniejszą niż śmierć.
Najtrudniejsze jest to, iż Rex wciąż czeka. Każdego wieczoru siada wyprostowany przy grobie, jakby wypatrywał Wojciecha, który ma skinąć na niego i zabrać do domu. Nigdy to nie nastąpi, ale nadzieja w oczach psa nie gaśnie.
Najbardziej boli to, iż on nie rozumie śmierci tak jak my mówi grabarz, Józef. Dla Rexa jego pan jest tu, może myśli, iż tylko śpi. Ta wieczna czujność rozdziera serce.
Dziś Rex stał się symbolem wierności. Jego historia obiegła media, ludzie przyjeżdżają choćby z daleka, by go zobaczyć. Niektórzy proponują postawić mu pomnik, by pamięć o tej więzi przetrwała.
A on wciąż tam jest w deszczu, w słońcu, strzegąc nie tylko grobu, ale lat spędzonych u boku Wojciecha. Dla niego to nie cmentarz. To miejsce, gdzie spoczywa jego serce.
I w tej ciszy kryje się największy ból Rex nie pilnuje grobu. Czeka na spotkanie, które nigdy nie nadejdzie.
—
**Dziennik (część druga)**
W sterylnych korytarzach szpitala dziecięcego w Poznaniu nikt nie spodziewałby się zdrady. Lekarze ludzie, którzy przysięgali leczyć powinni być ostoją zaufania. A jednak to nie człowiek, ale pies służbowy o imieniu Borys odkrył przerażający spisek, ratując życie małej Zosi.
Wszystko zaczęło się, gdy dziewczynka trafiła na rutynowe leczenie. Jej stan, choć poważny, był stabilny. Jednak niedługo zaczęła się myster













