„Na szczytach rozpaczy”, Emil Cioran (1911-1995), debiut myśli Ciorana.
„Czy doświadczyliście okropnego odczucia rozpływania się, kiedy to człowiek jakby się roztapiał, aby zmienić się w coś na kształt rzecznego nurtu; gdy czuje, iż przestaje istnieć jego osobowość, ogarnięta powszechną organiczną destrukcją? To tak, jakby wszystko, co ma on w sobie stałego i substancjalnego, znikało zeń łącząc się z wsysającą wszystko płynnością, z której ledwo ledwo cało unosi głowę. Mówię o doznaniu wyraźnym i bolesnym, nie o czymś mętnym i nieokreślonym. Taki człowiek czuje wówczas, iż pozostała mu tylko głowa — głowa bez podłoża ni podstawy, pozbawiona tułowia, izolowana jak podczas halucynacji. Nie ma w tym nic z owego rozkosznego, nieuchwytnego omdlenia, jakiego doświadczamy podczas kontemplacji na brzegu morza, lub z melancholijnego rozmarzenia; jest to napad słabości, która zżera nas i niszczy. Wówczas na nic już wysiłki, nadzieje i złudzenia. Kiedy tkwisz tak otępiały wskutek własnej katastrofy, niezdolny do działania i myślenia, ogarnięty zimnym, gniotącym mrokiem, oddzielony od świata jak w nocnych halucynacjach lub osamotniony jak w chwilach żalu — znaczy to, iż dotarłeś do negatywnego krańca życia, tam, gdzie panuje temperatura absolutna, gdzie ścina się w lód ostatnia życia iluzja.”
Wyzwolenie
„Największym głupstwem, jakie wymyślił człowiek, jest idea wyzwolenia poprzez zabicie pożądań. Po co stawiać życiu bariery, po co je niszczyć dla czegoś tak jałowego jak całkowita obojętność, wyzwolenie, które nic nie znaczy? Jak możesz jeszcze mieć czelność mówić o życiu, skoroś je zupełnie unicestwił w sobie? Większy mam szacunek dla człowieka zawiedzionego w swoich pragnieniach, nieszczęśliwego w miłości, desperata, niż dla chłodnego mędrca, dumnie i odpychająco niewzruszonego. Nie wyobrażam sobie świata bardziej antypatycznego niż ten, w którym byliby sami mędrcy. Wszystkich mędrców na tej ziemi należałoby raz na zawsze zniszczyć, aby życie przez cały czas mogło trwać takie, jakim jest — ślepe i irracjonalne.”



Praca
„Zwykle ludzie pracują za dużo, aby mogli pozostać sobą. Praca jest przekleństwem, ale człowiek z tego przekleństwa uczynił rozkosz. Praca ze wszystkich sił tylko po to, by pracować, znajdowanie euforii w wysiłku przynoszącym zupełnie nieistotne dokonania, przekonanie, iż samorealizować się można jedynie w uprzedmiotowionej, nieprzerwanej pracy — wszystko to budzi sprzeciw, jest niezrozumiałe. Wytężona, nieustanna praca otępia, spłaszcza, niszczy osobowość. Przesuwa ona centrum troski i zainteresowania ze strefy podmiotowej w przedmiotową strefę rzeczy, na płaszczyznę mdłej obiektywności. Wówczas człowiek przestaje się interesować swoim osobistym przeznaczeniem, swoją wewnętrzną edukacją, podsycaniem tlącego się w nim światła osobowości, tak by zabłysło pełnym, ciepłym blaskiem; ważne są dlań tylko fakty i rzeczy. Prawdziwa praca, zamiast być aktywną, ciągłą transfiguracją, stała się wyłącznie eksterioryzacją, wychodzeniem z centrum bytu. Jest znamienne, iż w świecie współczesnym praca ma charakter działalności wyłącznie zewnętrznej. Dlatego poprzez pracę człowiek urzeczywistnia nie siebie, ale coś. Fakt, iż każdy musi realizować jakąś karierę, wejść w jakąś formę życia, która niemal nigdy mu nie odpowiada, jest właśnie wyrazem tej tendencji do ogłupiania przez pracę. Musisz pracować, aby żyć — oto fatalność, która u człowieka jest o wiele boleśniejsza niż u zwierzęcia, jego bowiem aktywność jest tak organiczna, iż nie oddziela jej od własnego istnienia, podczas gdy człowiek zdaje sobie sprawę z poważnego ubogacenia swojego jestestwa poprzez zespół form związanych z pracą.”

Życie
„Życie jako długa agonia i droga ku śmierci to nic innego jak inne ujęcie demonicznej dialektyki życia, zgodnie z którą rodzi ono formy, aby je niszczyć w procesie irracjonalnego, immanentnego tworzenia. Rozmaitość i mnogość form życiowych nie sumuje się w jakiś transwitalny nurt lub transcendentną intencjonalność, ale urzeczywistnia się w obłąkańczym rytmie, w którym nie sposób dostrzec niczego poza demonizmem stawania się i niszczenia, Irracjonalność życia przejawia się w owej wybujałej ekspansji form i treści, w owym frenetycznym pędzie do zastępowania zużytych aspektów nowymi, przy czym zastępowanie to nie musi oznaczać znaczącego wzrostu bądź jakościowego postępu. Poczułby się względnie szczęśliwy człowiek, który by bezwolnie poddał się temu żywiołowi i z dala od wszelkich męczących problemów usiłował chłonąć wszelkie nastręczane przez chwilę możliwości, zapomniawszy o tym, iż każda chwila ujawnia nieprzezwyciężalną relatywność. Doświadczenie naiwności jest jedyną drogą ocalenia. Ale dla tych, co czują i pojmują życie jako długotrwałą agonię, problem ocalenia jest tylko problemem takim jak inne. Na tej drodze nie będzie zbawienia.”
“
"Zdrowie to najwygodniejszy, najmniej angażujący stan"
„Na szczytach rozpaczy”, Emil Cioran (1911-1995), debiut myśli Ciorana.
„Czy na tej ziemi pozostało coś — oprócz śmierci, jedynej rzeczy pewnej — czego nie można by podać w wątpliwość? Wątpić we wszystko, a jednak żyć dalej — oto paradoks jeszcze nie najbardziej tragiczny, zwątpienie bowiem to coś o wiele mniej intensywnego i napiętego aniżeli rozpacz. Czy nie jest charakterystyczne, iż najczęstszym rodzajem zwątpienia jest zwątpienie intelektualne, w którym człowiek siłą rzeczy uczestniczy tylko częścią swojego jestestwa, w odróżnieniu od współuczestnictwa totalnego i organicznego, jak to się dzieje w rozpaczy?”
Emil Cioran, „Na szczytach rozpaczy”, Wydawnictwo Aletheia, czerwiec 2020.
“
"Istnienie nędzy na świecie kompromituje człowieka bardziej niż cokolwiek innego."