My, ludzie starszego pokolenia, rozumieliśmy, iż miłość może przyjść w każdym wieku. Z czasem “nowożeńcy”, jak ich nazywaliśmy, zaczęli chodzić osobno, a na ich twarzach nie było uśmiechów, tylko smutek

przytulnosc.pl 8 godzin temu

Mój sąsiad – mężczyzna w podeszłym wieku. Odkąd go pamiętam, zawsze był sam. Bardzo dawno temu miał rodzinę; ma dzieci, które dorosły, wyjechały i żyją swoim życiem. Jego żona zachorowała na nieuleczalną chorobę i w wieku trzydziestu pięciu lat odeszła.

Antoni Piotrowicz z natury jest człowiekiem jednej miłości, nie widywano go z kobietami. Dlatego bardzo się zdziwiliśmy, gdy sąsiad zaczął znikać wieczorami. Co więcej, zawsze był ubrany jak na randkę. Byliśmy ciekawi, dokąd chodzi, i w tym czasie cała uwaga sąsiadów była skierowana na Antoniego Piotrowicza. Przepełniała nas ciekawość. Chcielibyśmy zobaczyć tę kobietę, która zdobyła jego serce!

Pewnego pięknego letniego dnia, gdy siedzieliśmy na ławce przed wejściem, Antoni Piotrowicz wracał do domu, ale nie był sam. Obok niego szła kobieta. Trzymała się pewnie. Kiedy przechodzili obok nas, przywitali się, a sąsiad nas przedstawił. Nazywa się Walentyna Nowak i będzie z nim mieszkać. Byliśmy zadowoleni, iż nasz sąsiad w końcu ma rodzinę.

Przez miesiąc z zainteresowaniem ich obserwowaliśmy. Przez pierwsze dwa tygodnie zawsze chodzili razem; było widać, iż są zakochani. Młodzież się uśmiechała — w takim wieku i miłość. My, ludzie starszego pokolenia, rozumieliśmy, iż miłość może przyjść w każdym wieku. Najważniejsze to wierzyć, iż tak może być.

Z czasem “nowożeńcy”, jak ich nazywaliśmy, zaczęli chodzić osobno, a na ich twarzach nie było widać uśmiechów, tylko smutek. Po miesiącu Walentyny u Antoniego Piotrowicza już nie było. Gdy zapytaliśmy go, co się stało, opowiedział:

— Na początku wszystko było dobrze; gotowała, sprzątała w mieszkaniu. Potem zaczęła mówić, żebym przepisał mieszkanie na nią, bo nie czuje się gospodynią. Odmówiłem, tłumacząc, iż mieszkamy razem niedługo. Po tej rozmowie przestała gotować, sprzątać. W zlewie góra naczyń, a w mieszkaniu bałagan. Nie chciałem znosić jej zachowania i poprosiłem, by odeszła. Chyba nie powinienem był sprowadzać kobiety, skoro nie udaje się nam żyć razem.

Idź do oryginalnego materiału