CZERWONE
Wracałem z dalekiej sennej podróży.
- Co ci się śniło? - spytał mój Cień, zanim jeszcze nie obudziłem się na dobre i na złe.
- Daj mi spokój, jeszcze śpię - jęknąłem.
- Potem zapomnisz. Nigdy mi nie opowiadasz swoich snów…
- Moje sny są bardzo trudne do opowiedzenia. Jak chcesz, mogę pozmyślać…
- Pozmyślać, to ja mogę sobie sam. Powiedz tylko, o czym to mniej więcej było…
- O! Biegałem przez jakiś dziwny las. Czerwony! - pozmyślałem.
- Czerwony las? Dobrze. Wystarczy…
I Cień pozwolił mi znowu zasnąć.
Za chwilę naprawdę przyśnił mi się czerwony las, pachnący poziomkami i malinami, a ja byłem CZERWONYM SŁOŃCEM, rozpalonym i całkiem nieludzkim, wiszącym na zielonym niebie, tuż nad czerwonymi drzewami, które szumiały jakąś dziwną melodię.
Gdy obudziłem się, jakby po kilku latach, może wiekach, zupełnie tego wszystkiego nie pamiętałem.
A i mój Cień nie pytał mnie już, co mi się śniło…