FRYZJER
Cień kręcił się koło mnie i wiercił. Wiedziałem, iż chce mi powiedzieć coś, co dawno chodziło mu po głowie.
- Mógłbyś pójść do fryzjera - powiedział w końcu.
- Wiesz, iż od bardzo dawna tam nie chodzę. Sam obcinam włosy nożyczkami - odparłem. - Oszczędzam na świece dla ciebie…
- Nie żartuj. Przejrzyj się w lustrze. Gdy zawieje wiatr, wyglądasz jak chochoł, za przeproszeniem. Wstyd mi z tobą chodzić - rozgadał się. - Teraz jest moda na krótkie włosy, a choćby na zupełnie ogoloną głowę. Tak chodzą prawdziwi mężczyźni - już przesadził.
- Jestem dumny z moich włosów. jeżeli ci się nie podobam, to możesz się przenieść do jakiegoś łysego osiłka. Proszę bardzo! - wkurzyłem się lekko.
Zamknąłem dyskusję.
Ale wieczorem podciąłem trochę włosów z boków…